Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-10-2008, 12:55   #61
 
Arslan's Avatar
 
Reputacja: 1 Arslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodze
Reakcja wielkoluda z mieczem który nosił imię Dren, fakt ze odłożył miecz podziałał na Andreasa uspokajająco. Wyglądało ze był nie mniej zaaferowany całą sytuacją niż Andre. Słowa które usłyszał, o rebelii o nieistniejącym Qeluirs’ie zadziałały na niego szokująco. Kłóciło się to co usłyszał z tym z czym przez lata miał do czynienia. Z drugiej jednak strony doszedł do wniosku że coś w tym jednak musi być. Bo przecież jeśli Qeluirs istnieje, to jest to gorsza bestia od samego najwyższego kapłana.
-Jeśli macie taką wolę to na miarę swoich możliwości pomogę wam. Szata zakonna nie ma tu nic do rzeczy, i mojej osoby bać się nie musicie. Można rzec że jedziemy na tym samym wózku. A nawet jeśli bym miał zamiar coś przykombinować to wiem co by mnie czekało Tu zrobił wymowny gest podrzynania gardła.
- Tak więc jak powiedziałem macie moje poparcie. Chętnie wam pomogę. Jak mówiłem znam się trochę na alchemii. A przy okazji miałbym prośbę tu zadarł lekko szatę pokazując niedawną ranę na brzuchu po niefortunnym ataku kozikiem
-Skoro daliście radę poskładać do kupy Padwena to może i z tym dało by się coś zrobić
 
Arslan jest offline  
Stary 16-10-2008, 17:11   #62
 
Seorse's Avatar
 
Reputacja: 1 Seorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetny
Padwen myślał szybko. Wyzwolenie kraju. To brzmiało bardzo hmm... poważnie. Był do tego przygotowywany ale nie spodziewał się, że to nadejdzie tak szybko. Profesję miał jaką miał i nauczył się nie przywiązywać do świta materialnego. Miał parę pytań.
- Co to za ''czarni''? O kim mówicie? - Zadał pierwsze które pomyślał. Miał mieszane uczucia co do tej całej sytuacji. W tej wojnie zginie wielu niewinnych ludzi, których przynajmniej dla Padwena dobro było najważniejsze. Naszła go pewna myśl. Nie, nie myśl to była idea.
- Jeśli ci czarni robią takie szkody, może ja z Andreasem... może moglibyśmy ich unieszkodliwić. - Nie patrzył na twarz przyjaciela, wolał nie wiedzieć jakie było jego zdanie.
 
__________________
Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”)
Seorse jest offline  
Stary 21-10-2008, 11:39   #63
 
Arslan's Avatar
 
Reputacja: 1 Arslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodze
Chyba jestem bezpieczny – myślał Andre – Drenowi już chyba przeszła ta przemożna chęć urwania mi głowy Dren nie wyglądał już na tak zaciętego i chętnego to skasowania Andreasa. Alchemik odważył się już nawet na rozglądanie się po namiocie. Wewnątrz wyglądał na dużo większy niż z zewnątrz. Całość brezentu jak ustalił przypominała kolor roślinność, która obóz otaczała ze wszech stron. W namiocie stał stół, a na nim leżały jakieś papiery. Pewnie plany, lub inne dokumenty. Stąd gdzie Andre stał ciężko było to ustalić. Wejścia broniło dwóch drabów uzbrojonych po zęby. Andre obdarzył ich uśmiechem, ale w odpowiedzi ujrzał coś co przypominało szczerzenie psich zębów niż uśmiech. Zrezygnował więc z dalszego zaczepiania owych jegomości. W sumie jestem tu intruzem powiedział w sobie. I znalazłem się tu przypadkiem. Cóż za ironia losu. Fortuna skrzyżowała los mój i tego zbuja – tu spojrzał ukradkiem na Padwena – I może dobrze się stało W tym momencie usłyszał słowa Padwena.
- Yyyyy e co ja gdzie. Unieszkodliwić Rozejrzał się w popłochu. Jednak w tym momencie wspomnienia trudnej młodości odezwały się w nim ponownie. To jakim był człowiekiem wtedy, nie gorszym drabem niż Padwen. Uspokoił się odetchnął i powiedział.
- Wiem że to szaleństwo. Ale ja kłamać nie zwykłem. I tak nie mam czego szukać w zakonie, nie teraz, nie po tym co się stało. Już by mnie inkwizycja w obroty wzięła. A to mi się nie uśmiecha. Powiedział ze pomogę wam i zamierzam dotrzymać słowa. W sumie nie będę miał zbytnich trudności dostać się do miasta, znają mnie w bramach. Jeśli zajdzie potrzeba mogę bez trudu przemycić Padwena. Jak będzie trzeba to i pod sutanną Roześmiał się, może trochę nie szczerze, zdał sobie sprawę że może być na żarty w jego wykonaniu trochę za wcześnie.
-W sumie w ciemię bity też nie jestem, tak czy inaczej możecie na mnie liczyć. Tylko nadal nie wiem kogo mamy unieszkodliwićAz się wzdrygnął wypowiadając to słowo. Nigdy bowiem nie podobało mu się.
 
__________________
Hakuna Matata, jak cudownie to brzmi ...
Arslan jest offline  
Stary 21-10-2008, 18:22   #64
 
ppaatt1's Avatar
 
Reputacja: 1 ppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwu
Padwen oraz Andreas Drinius


Heh, śmiała decyzja, ale wątpię aby udało wam się powstrzymać czarnych - kontynuował - czarni są jakimiś przybyszami, nie za dużo ich, ale przysparzają nie lada kłopotów. Według relacji moich żołnierzy szukają czegoś w stolicy, pozbywają się też osób stojących im na drodze. Mówiąc pozbywają się nie mam na myśli zabijania, a okaleczania i wyrzucania za miasto. Dziwna sprawa. Ale jak chcecie, później pomyślę nad jakimś zleceniem. Na chwilę obecną odpocznijcie, pochodźcie po wiosce, popytajcie no i wyśpijcie się. Zmęczeni jesteście walką. Ale Ty - zwrócił głowę w stronę Andreasa - uważaj, nie lubimy tutaj zakonników.
Deren obrócił się w stronę stołu, a strażnicy przy drzwiach odprowadzili Padwena i Drinius`a.

Tam - jeden ze strażników zwrócił się do Andreasa i wskazał palcem na mały namiot - idź i poproś o pomoc medyczną.
Andreas spojrzał w omawiane miejsce, zauważył tam młodą dziewczynę, lekarkę. Długie piękne rude włosy, oczęta zniewalające, figura też niczego sobie, nie wspominając nawet o biuście. Uklękła i przebierała coś swoimi ładnymi rączkami w pudełku, zapewne szukając lekarstw.

Padwena za to przyciągnął wzrokiem stół z jedzeniem przy którym siedziało kilku żołnierzy. Pijąc jakiś alkohol i śmiejąc się razem.

Remus Lucius Nex


Remus poczuł tylko uderzenie w głowę. Wnet obudził się w lesie, nagi bez oczu, z rozprutym brzuchem. Czuł tylko jak różnego rodzaju paskudztwa zlatujące się do otwartej rany. Nie miał sił ich odpędzić, czuł kłucie, gryzienie, kąsanie. Leżał tak naprawdę długo, jęczał, ale nikt go nie słyszał. Aż nagle krzyk przyciągnął jakiegoś leśnego drapieżnika. Rzucił się na Nexa i gryzł go, odgryzał kolejne kawałki ciała. Wnet zleciała się cała rodzina. Rozpoczynając posiłek. Po którymś ugryzieniu Remus Lucius Nex umarł. Nikt jego ciała nie odnalazł. Nikt o nim więcej nie wspominał. Nikt go nie pamiętał.

Piotr "Cień" Kowal


Obrazy przeszłości przelatywały tylko przed oczami Piotra. Coraz wolniej biegł, po chwili zaczął iść, na końcu upadł na kolana myśląc że oddaje ostatni oddech. Ale nagle usłyszał kilka świstów. Dwóch biegnących za nim żołnierzy padło martwych, a przynajmniej tak się wydawało. Reszta rzuciła się w innym kierunku próbując dopaść strzelców, bądź strzelca. Cień nie mógł czekać, zgromadził w sobie ostatnie siły, podniósł się i ruszył wprost, jak najszybciej umiał. Potknął się o korzeń i wywrócił się, sturlał się z dosyć dużej góry. Wstał, złapał się pobliskiego drzewa, wziął kilka głębokich oddechów i ponownie ruszył. W oddali słyszał jęki zabijanych. Nie zwracał na to uwagi, szedł dalej i dalej. Znów zaczął wątpić w swoje siły, lecz po chwili ujrzał grupę ludzi, wystraszonych, ubranych w białe szaty, to byli na pewno biali mędrcy. Nie widzieli go jeszcze.

Czortysz Czarny


Krwawa ofiara została złożona, Czortysz wrócił z dalekich łowów. Przez 7 dni siedział sam w lesie i polował na zabłąkane duszyczki, aby móc złożyć je w ofierze. Właśnie wracał do swego domu, choć czuł wewnętrzny niepokój. Coś było nie tak. Dla bezpieczeństwa, nie szedł główną drogą. Zdziwiło go brak patrolów zakonnych. Wieczór się zbliżał, w końcu dotarł do bram miasta. Zaczaił się w krzakach, widział wyważoną bramę i kłęby dymu wznoszące się z miasta. Wyszło kilku ludzi niewyglądających na żołnierzy, ale na jakiś rzezimieszków już tak. W środku kilku niosło jakiegoś człowieka na noszach, obok szła eskorta. Ryzykownie było ich ruszyć, dlatego najpierw postanowił sprawdzić co się dokładnie dzieje. Jak ludzie odeszli na bezpieczną odległość, Czortysz podbiegł do bramy. Co ujrzał przeraziło go, nawet jako że był bezwzględnym zabójcą wielbiącym swojego prywatnego Boga. Nie był przygotowany na takie coś. Trupy na ulicach, Płonące się mieszkania, strażnicy latający z miejsca na miejsce. Przepełnione punkty medyczne umieszczone na skrzyżowaniach. Był zmieszany ,ale coś musiał zrobić...
 
ppaatt1 jest offline  
Stary 21-10-2008, 19:47   #65
 
Czortysz's Avatar
 
Reputacja: 0 Czortysz nie jest zbyt sławny w tych okolicachCzortysz nie jest zbyt sławny w tych okolicachCzortysz nie jest zbyt sławny w tych okolicachCzortysz nie jest zbyt sławny w tych okolicachCzortysz nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Czortysz postanowił rozejrzeć się po mieście co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Wykorzystując zamieszanie i brak patroli zakonników udał się do miasta. Starając się nie zwracać na siebie uwagi błądził uliczkami.
Niestety wyjaśnienie owych okoliczności samo się nie nasuwało.
Odwiedził jedyną jeszcze żyjącą speluną chcą podsłuchać rozmowy jeszcze żyjących.
Po spędzeniu dłuższego czasu w barze i zasłyszanych tam informacjach postanowił, że nic dobrego w mieście na niego nie czeka.
Udał się do swojego mieszkania skąd spakował cały potrzebny mu ekwipunek na dłuższą wyprawę włącznie z dużym zapasem ziół oraz trucizn.
Postanowił,ze wykorzysta zbliżający się zmrok aby wynieść się z miasta przed godziną policyjną.
Z całym ekwipunkiem skierował kroki w stron bram miasta prowadzących w kierunku lasu gdzie liczył na bezpieczne przetrwanie nadchodzących dni.
 
Czortysz jest offline  
Stary 21-10-2008, 20:59   #66
 
Arslan's Avatar
 
Reputacja: 1 Arslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodze
-Skoro tak twierdzicie – powiedział Andreas – To niech tak będzie. Kłócił się nie będę, przecież wiecie na pewno lepiej Następnie ruszył w kierunku wyjścia. Gdy usłyszał słowa dotyczące jego wyglądu, stwierdził iż faktycznie, jego obecny strój nie wygląda najlepiej, szczególnie w obozie rebeliantów. A i nawet w mieście wstydził by się w nim pokazać. Potargana, poszarpana szata, z której był swego czasu dumny teraz wyglądała jak 10 nieszczęść. Dodatkowo nasiąknięta krwią z rany którą miał na brzuchu. Teraz po tym wszystkie jeszcze bardziej zaczął odczuwać wydarzenia ostatnich godzin. Mimo wszystko czuł się z tym dobrze. Czół że mimo wszystko postąpił dobrze. Wszedł do namiotu gdzie była ta śliczna lekarka. Od razu poczuł się lepiej. Choć chyba w tym wszystkim było więcej autosugestii niż rzeczywistości. Wszedł do namiotu. Rozejrzał się po namiocie. Wszystkie, a był już we dwóch w tym obozie wewnątrz było jak gdyby większe niż na zewnątrz. Był urządzony ze smakiem, mimo iż raczej spełniał bardziej praktyczną rolę niż gustownego gniazdka młodej lekarki.
- Ekhm, dzień dobry. Zostałem tu skierowany po pomoc medyczną – tu wskazał na swój brzuch, ale minę miał jak ostatnia sierota.
- A przy okazji jeśliby pani mogła to prosiłbym o udzielenie mi odpowiedzi gdzie mógłbym znaleźć jakieś ubranie, bo w tym wyglądam jak łach, a pyzatym co niektórym osobą w tym obozie się moje wdzianko nie podoba Tu znów uśmiechnął się
 
__________________
Hakuna Matata, jak cudownie to brzmi ...
Arslan jest offline  
Stary 23-10-2008, 19:24   #67
 
Seorse's Avatar
 
Reputacja: 1 Seorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetny
Padwen podszedł do stołu. Był głodny ale jego głównym celem było zasięgnięcie informacji o czarnych postaciach. Złapał pierwszą rzecz która leżała na stole i chciwie zatopił w niej zęby. Jedzenie zaspokoiło głód. Na pytania żołnierzy odpowiadał zdawkowo. Ale słuchał wszystkiego. Potem poszedł uzupełnić zapasy ziół i broń. Poszedł do jakiegoś namiotu czekając na rozkazy.
 
__________________
Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”)
Seorse jest offline  
Stary 27-10-2008, 13:15   #68
 
bard10's Avatar
 
Reputacja: 1 bard10 nie jest za bardzo znany
Cień zdesperowany musiał ratować skórę wiec był zmuszony poprosić mędrców o pomoc. Gdy do nich podchodził jeden z nich wydał mu się dosyć dziwny jak na białego mędrca więc skierował się do tego który zdawał się być najbardziej z nich wszystkich łatwowierny i łagodny. Opowiedział im że podczas rebelii w mieście ktoś zaszedł go od tyłu i ogłuszył, a potem znalazł sie w lesie i po drodze natknął się na zbójów ktorzy go okaleczyli i ledwo z życiem uszedł. Poprosił ich o ratunek i czekał na to co poczną.
 

Ostatnio edytowane przez bard10 : 28-10-2008 o 14:54.
bard10 jest offline  
Stary 30-10-2008, 21:21   #69
 
ppaatt1's Avatar
 
Reputacja: 1 ppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwuppaatt1 jest godny podziwu
Czortysz Czarny


Czortysz szedł do swojego domu, myśląc o informacjach zasłyszanych w barze.
Rebelia? Zamieszki? Biali mędrcy? Ciężko ranny najwyższy kapłan? Płonąca katedra? - pomyślał

Jego rozmyślenia przerwały ciężkie kroki wydobywające się z zza zakrętu. Po chwili wyszedł na ulicę Inkwizytor oraz jego straż.
- Ty - Inkwizytor spojrzał na Czortysza - wiem kim jesteś. Wiem co czynisz, jednak nasza obecna sytuacja nie pozwala Mi na rozprawienie się w końcu z Tobą. Bierz tego rannego - zza eskorty wyłonił się strażnik mający na rękach broczącego krwią zakonnika. - Bierz go i pójdziesz z nami do szpitala Fedessa. Później Ciebie puścimy. Natomiast Ty - spojrzał na strażnika trzymającego rannego - zbierzesz wszystkich zdolnych do walki ludzi. Wieczorem ruszymy.

Andreas Drinius


- Ehh, dobrze. Liść Vevetti powinien pomóc. Usiądź tam - wskazała stare krzesło - A ubranie zaraza przyniosę.

Andreas za ten czas porozglądał się po obozie. Dużo ludzi, krzątający się medycy. Ludzie leżący niedaleko z poodrywanymi kończynami. Także widział ludzi, mających baczenie na Niego. Czuł się nieswojo, mimo że był ty tej samej stronie barykady co zgromadzeni w tym miejscu. Jeszcze jedna rzecz przykuła Jego uwagę, trzy małe namioty na obrzeżu bardzo dobrze pilnowane. Może był tam ktoś ważny? Albo to więzienie? Któż wie? - pomyślał. Następnie spojrzał w stronę stolicy. Unosiły się z niej kłęby dymu. Wielu poniosło śmierć. Wielu zostało rannych. Nie trzeba było być wróżbitą by wiedzieć ,że miasto długo się nie utrzyma. Nawet już bez żadnych ataków. Po prostu ludzie ujrzeli prawdziwą twarz Qeluirsa. Ludzie zaczną się lada dzień buntować. Ba, nie wiadomo nawet czy najwyższy kapłan jeszcze żyje.

Za kilka chwil Andreas zauważył lekarkę niosącą ubrania, wnet podszedł do niej jakiś zdenerwowany rebeliant i uderzył w twarz. Zaczął krzyczeć. Andreas był za daleko aby cokolwiek usłyszeć. Mimo to widać było ze to nie jest przyjemna rozmowa.

Padwen


- Buhahaha, A słuchaj tego stary, pieprzony zakonnik wymachuje tym swoim krzywym mieczem. Ja walę go w brzuch, a ten pisk jak kaczka, no ja mówię kaczka! - któryś z rebeliantów przy stole zaczął rozmowę
- Hahahaha, - inny się zaśmiał i kontynuował - zakonnicy to cioty straszne, udają świętych, a kurna pieprzą panienki po burdelach!
- Nie wierze, Shet! - odpowiedział trzeci.
- To se kurna nie wierz, sam na własne oczy widziałem jeden z tych zakonnych burdelów. Pewnie sam najwyższy, tfu tfu najniższy tam zaspokaja swoje potrzeby seksualne. Hahaha
- Shet jak zawsze gadasz głupoty. Nie wierzę. e, młody - jeden z nich zwrócił się do Padwena - ,a Ty wierzysz to co ten przygłup gada? Jesteś z nami czy z tym ulągiem?
- ee, eee
- Hahaha, młody się kurna zawstydził starych wyjadaczy. Masz - rebeliant podał kufel piwa Padwenowi - pij, i się rozluźnij!


Padwena obudził nagły wrzask. Kurna, nic nie pamiętam, jak mnie łeb boli!. Nagle rozległo się więcej wrzasków. Padwen nie zastanawiał się, prędko wyszedł z namiotu biorąc swoje wyposażenie. Ujrzał ogień, wszędzie. Kolejne fale ognia pojawiały się coraz bliżej, zataczały okręgi. Padwen wraz z kilkunastoma innymi ludźmi został uwieziony wewnątrz zmniejszającego się kręgu ognia. To musiał być czar. Ale niestety nie widział nikogo.


Piotr "Cień" Kowal


- Szybko trzeba go opatrzyć - wrzasnął mędrzec widząc zakrwawionego Cienia. - szybko, nie czas się zastanawiać!

Piotr widział wszystko jakby przez mgłę. Mimo iż mgły naprawdę nie było. To on powoli odchodził. Nagle wszystko znikło, nastała pustka. Niby już koniec, jednak nie. Kowal poczuł jak Jego ciało natchnęła wielka energia, czuł jak dreszcze przechodzą po całym ciele, jak wzrastały siły w rękach i nogach. Otworzył oczy, zobaczył swoich wybawicieli. Siedzieli przy ognisku. W oddali było słychać krzyki, gdy Piotr się przyjrzał horyzontowi ujrzał ogień, dużo ognia w lesie. Ale ten widok nie wzruszał Mędrców. A może jednak nie byli oni Mędrcami?
 

Ostatnio edytowane przez ppaatt1 : 30-10-2008 o 21:30.
ppaatt1 jest offline  
Stary 31-10-2008, 21:26   #70
 
Arslan's Avatar
 
Reputacja: 1 Arslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodze
- Co do … - wybełkotał były można powiedzieć zakonnik – Co ten człowiek wyprawia oszalał czy co, bić kobietę ? W pierwszej chwili Andres w przypływie bohaterstwa miał zamiar przyłożyć napastnikowi, jednak doszedł do wniosku że to nie najlepszy pomysł. Za krótko przebywa wśród tych ludzi, aby móc pozwolić sobie na takie postępki. Musze to jakoś sprytniej rozegrać Rozejrzał się dookoła, ale widział nic co mogło by mu jakoś pomóc. Ani nikogo kto był by pomocny. Dren ten wielkolud z mieczem pewnie nadal siedział w namiocie, którym byli jeszcze kilka minut temu, a Padwen to już Worgule wsiąknął. Pewnie zalewa smutki i fakt że jakichś zakonnik wyciągał za uczy z kłopotów Zaśmiał się sam do siebie, bowiem zabrzmiała jego myśl tak jakby byli wrogami, a przecież nie byli już wrogami. Przyjaciółmi ? Nie raczej też jeszcze nie, ot towarzyszami których losy przewrotna fortuna sprzęgła razem. Gdy tak myślał dźwięki kłótni wyrwały go z letargu. Znów gorączkowo zastanawiał się nad tym jak tu zareagować, bo zareagować muszę Jego wzrok zatrzymał się na namiocie z którego wyszedł niezbyt trzeźwy sądząc po kroku, postawie, wyrazie twarzy rebeliant. Wtem w głowie zaświtała mu myśl. Złapał się za brzuch, poczym dowlókł się jęcząc do kłócących się. Udał że mdleje, wieszając się na mężczyźnie ramieniem, a drugą ręką trzymając się za brzuch.
- Pani doktor to dalej boli, ba nawet jeszcze bardziej niż bolało.Puścił się mężczyzny, niezdarnie z miną cierpiętnika wyprostował i powiedział do niego
- Przepraszam, czy mógłbyś odrobinę jakiejś strawy mi przynieść, i kapkę wina dla uśmierzenia bólu. A zapomniałem przedstawić się, jestem Andreas ten sam który wyciągnął Padwena z kłopotów. Aby udramatycznić sytuację znów silnie zgiął się wpół, przyklękając na kolano, po czym jęknął
-Uuuuh.
 
__________________
Hakuna Matata, jak cudownie to brzmi ...

Ostatnio edytowane przez Arslan : 31-10-2008 o 23:51.
Arslan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172