Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2008, 13:40   #36
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
24 Nachgeheim 2522r. Szynk „U Jorgego" ulice miasta i Gildia magów. Od południa do 14 klepsydry dnia.

Lilewander pożegnawszy się z nowym współpracownikiem wyruszył na spotkanie z Magistrem Ognia w siedzibie Gildii. Jorge pozostał w karczmie zastanawiając się cóż robić. Zadanie maił łatwe śledzić i zdobyć zaufanie maga. Przez cały czas zastanawiał się, po co ma to robić skoro Lilawandr pracuje dla „Srebrnych Masek”.

Na ulicach o tej porze panował ruch. Na targach był taki ruch, że magowi najwięcej czasu zajęło przebicie się przez ciżbę ludzi, składającą się z mieszkańców Middenheim i uchodźców z innych landów objętych wojną. Do gildii elf dotarł tylko chwile po czasie.
Drzwi otworzył mu zdenerwowany odźwierny.

- Masz szczęście panie Mistrz nie lubi długo czekać. Proszę za mną.
Te zdania sługa powiedział na jednym oddechu, szybkim krokiem kierując się ku schodom. Tym razem Lilawander został zaprowadzony na trzecie piętro. Sługa zapukał wszedł i zaanonsował przybycie Lilawandera. Następnie gestem zaprosił do środka.

Pomieszczenie zdumiewało przepychem, wszędzie stały mebelki z trochę pretensjonalnymi złoceniami. Widać, iż gospodarz chciał ukazać swoje bogactwo, ale brakowało mu wyrafinowanego gustu elfów. Na środku stał stół, na którym porozstawiano różne potrawy.
Czego tam nie było? Na stole poczesne miejsce zajmowało małe prosie upieczone w całości z jabłkiem w pyszczku. Obok waza z jakaś zupą. Obok przepiórki pieczone w całości i podawane w sosie z winogron. Wielka patera owocom, których nawet elf nie potrafił nazwać.

- Siadajcie, ależ siadajcie w zasadzie nie powinienem tak wystawnych posiłków spożywać, w tym zniszczonym mieście trawionym niedostatkami najpotrzebniejszych artykułów. Jednak jest okazja nie, co dzień przyjmuje się do gildii osobę z takimi zdolnościami jak ty. – w tej chwili z pomiędzy półmisków wyszedł mały czerwony smoczek i zaczął się przyglądać uważnie elfowi.

- Właśnie Gardarryx pyta, czemu trzymasz swojego towarzysza za oknem, po to zostało otwarte, aby mógł swobodnie wlecieć i też skorzystać z tej uczty.
- No siadaj – powiedział, gdy zobaczył, iż elf niezdecydowanie przestępuje z nogi na nogę.

- Nie wezwałem cię tylko z powodu obiadu – oznajmił Wigilfordz.
- Dzisiaj w godzinach rannych znaleziono twojego podobno znajomego Otta martwego, obok niego leżał zabity pies Felixa, jego samego nigdzie nie było. Ślady świadczyły o tym, iż został uprowadzony do kanałów pod miastem. Tedy przejmiesz jego zadanie oraz otrzymasz jeszcze dodatkowe polegające na odnalezieniu Felixa. Po szczegóły zgłosisz się do Komendanta Wermenta. Teraz zaś zajadajcie nie można pozwolić, aby tyle jedzenia się zmarnowało.

Powiedział podsuwając nieco ogłuszonemu wiadomościami elfowi kielich, w którym skrzyło się iskierkami białe lustriańskie wino.

***

25 Nachgeheim 2522r. Przed południem. Kordegarda Główna Straży Miejskiej.

Strażnicy wybuchli śmiechem na widok tak zabawnej pary jak elf i krasnolud.

- Zachodźcie. Musicie się zgłosić do komendanta pierwsze piętro. – z trudem przychodziło im utrzymanie powagi.

Na piętrze inny strażnik skierował ich zaś do odpowiedniego gabinetu.
Za biurkiem siedział tam młody pryszczaty człowiek.

- Jak sprawa sprowadza was komendanta. – zapytał podnosząc wzrok znad dokumentów.

***

25 Nachgeheim 2522r. Około siedemnastej klepsydry. Ulice Middenheim.

Szybki atak Eriki zaskoczył napastników. Raniony napastnik zachwiał się na nogach w tym czasie chłopaczek wyjął z rękawa lewak i pchnął drugiego, raniąc mu boleśnie policzek.

Napastnik odwrócił się kierunku dziewczyny.

- Strażnicy – zawołał na widok dziewczyny, której na szyi wisiał symbol straży miejskiej.

Przeciwnicy salwowali się ucieczką, szybko znikli w zaułkach.

- Dziękuję ci strażniczko nie wiem, czemu te zbóje wzięli mnie za złodzieja. Należę przecież do hassy „Szybkiej Ingrid”, a przecież wiadomo jest w całym Middenheim, że my nie kradniemy. - odezwał sią chłopczyna znacznie młodszy niż do tej pory sądziła Erica.

***

25 Nachgeheim 2522r. Karczma „Straznicza“ i Kordegarda. Około siedemnastej klepsydry.

Gabriel Thingrim był zaskoczony taką małą ilością ludzi w patrolu. Jednak jeszcze mieli dwie małe klepsydry czasu na dojście, więc się nie przejmował narazie tą sprawą.

- Fryderyk Gmerk. Dziesiątego patrolu, pierwszej kordegardy. Piętnaście Szesnaście. – Doświadczony strażnik z flegmą wypowiadał te słowa. Zresztą wiele już w życiu widział i niewiele mogło tego weterana z nerwów wyprowadzić.

Sierżant postanowił poprzeciągać młodego, u którego zauważył kpiący uśmieszek.

- Klausss panie sierżancie. – z wrażenia aż zaczął się jąkać. Młodzieniec dopiero za drugim razem wyciągnął miecz. Wprawne oko Gabriela wychwyciło ślady rdzy przy jelcu i z pewności w pochwie. Na ten widok dowódca uśmiechnął się złośliwie w kierunku niepewnie stojącego młodego strażnika.

Klaus Rabe tylko wzruszył ramionami widząć nowe porządki zaprowadzane przez swojego towarzysza.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-10-2008 o 18:47.
Cedryk jest offline