Gabriel spojrzał na Klausa takim wzrokiem, jakiego nigdy nie chcielibyście widzieć od żadnej osoby. Podszedł do Klausa i szeptem, tak, aby tylko on mógł usłyszeć jego słowa wycedził przez zęby.
- Myślisz, ze nie wiem, że w grę będą wchodziły nasze życia?! Wydaje mi się, że większe szanse przeżycia mamy w oddziale zdyscyplinowanym i karnym, który słucha rozkazów, niż w takim, w którym panuje chaos.- syknął do Klausa
- Spójrz na niego- wskazał młokosa- Toż to jeszcze dzieciak! Jeśli nie będzie bał się mnie bardziej, niż przeciwności na niego czyhających, nie będziemy mieli z niego pożytku. Nie chcę się nad nim znęcać, jedynie chcę, żeby robił to, co do niego należy. Muszę być pewny, ze w ciężkiej godzinie nie zawiedzie oddziału. Od tego jest rygor i dyscyplina, aby utrzymywać takich jak on w posłuchu, aby móc na nim polegać podczas walki. Powinieneś już to wiedzieć z własnego doświadczenia. – Zwrócił się już spokojniejszym głosem Gabriel
- Nic mu się nie stanie, jak wyczyści broń i przyniesie pochodnie, przynajmniej będzie wiedział, że ma słuchać rozkazów niż, żeby działał samowolnie. Chyba nie chcesz się kiedyś na nim przejechać…?
Argumenty Gabriela były logiczne i spójne, jasno wynikało z nich, ze ma na względzie dobro oddziału, a wprowadzenie pewnego rygoru wśród młodszej braci strażniczej miało na celu jedynie umocnienie dyscypliny, co miało skutkować sprawnością i dokładnością działań patrolu, zarówno w boju jak i w czasie odpoczynku. |