Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2008, 11:23   #24
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Ależ, madame, byłoby to niewybaczalne z mojej strony, gdybym nie ustąpił miejsca pięknej damie.
- Galant z ciebie, mości Sept Tours
– hrabina uwielbiała go wprowadzać w konsternację, - wszak nie widzisz jej twarzy. Osłoniętego szalem oblicza. Czyżbyś liczył na to, że vodacciańska dziewczyna jest tak podatna na piękne słowa cudzoziemskich młodzieńców? – Mówiła lekko uśmiechając się. To była gra dworska, w której on miał jaką taką wprawę, lecz do pięt nie dorastał owemu dekadenckiemu narodowi, a szczególnie wysoko urodzonym kobietom, które do perfekcji opanowały intrygi. Zwodząc mężczyzn pięknym słowem, wypielęgnowanym ciałem oraz wyuczonymi technikami erotyki, która potrafiła doprowadzić na szczyt rozkoszy, traktowały innych niczym marionetki, najpierw uwodząc, potem natomiast porzucając, kiedy wyciągnęły wszystko, co chciały. Niczym wyplute pestki śliwek.
- Ależ nie, hrabino – odpowiedział jej zasłyszaną kiedyś frazą, - po prostu nie wyobrażam sobie, żeby spokrewniona z tobą dama nie odznaczała się wyjątkowa urodą, nawet jeżeli obecnie osłoniła swe oblicze szalem. Ależ, proszę wybaczyć. Szlachetne panie, żegnam tymczasem i życzę miłego wieczoru.

Ucałował dłonie obydwu vodacciańskich dam i oddalił się do swojego pokoju zabierając po drodze karafkę wody oraz wina.

Najważniejszą rzeczą, która uczynił w pokoju było zamknięcie drzwi na podwójny klucz i jeszcze zamknięcie zasuwą. Mieszkał na pierwszym piętrze, więc raczej nie obawiał się, iż któraś z pań tamtędy zdoła się dostać do jego łóżka. Ach, bynajmniej nie to, że był zakonnikiem, ale w towarzystwie Vodaccianek miał wrażenie, że igrają nim niczym małym dzieckiem, wykorzystując swoje niewątpliwie atrakcyjne walory cielesne. Owszem, cenił je za inteligencję oraz rozległą wiedzę, a hrabina Pazzi di Buonarotti zaimponowała mu znajomością gwiazdozbiorów oraz doskonała umiejętnością prowadzenia konwersacji. Wolał jednak kobiety, które, oprócz inteligencji, były bardziej otwarte, przy których mężczyzna mógł się czuć pewnie. Tymczasem w towarzystwie hrabiny nie wiedział, gdzie kończy się dworska gadka – szmatka, a gdzie zaczyna subtelna gra na wyciągnięcie informacji lub skaptowanie go dla swoich celów. Jego stosunkowo prosty umysł doskonale zdawał sobie sprawę, że podczas spotkań z ludźmi z Vodacce należy po prostu maksymalnie szybko wycofać się zostawiając intrygi sprytniejszym od siebie.

Rzecz wprawdzie jasna, Sept Tours nie uważał się za głupca, ale nie miał oka do drobnych niuansów decydujących o powodzeniu intryg. Był raczej człowiekiem wojny. Tam potrafił wykorzystać swój potencjał oraz zdroworozsądkowe podejście do spraw, którymi się zajmował. Ale nie tutaj. Oczywiście, całkiem możliwe, ze hrabina nie miała wobec niego jakichś specjalnych zamiarów. Zobaczyła go po prostu i zapragnęła miło spędzić noc. Kobiety z Vodacce słynęły bowiem nie tylko z intryg, ale naturalnej chuci, znacząco większej, niż inne przedstawicielki piękniejszej płci. Nie grzeszyły też pruderią, lecz raczej dekadencką rozwiązłością. Ich towarzystwo mogło każdemu mężczyźnie dać szansę na niezapomniane nocne przeżycie. Także jemu. Jednakże za takie uniesienia nieraz był wystawiany rachunek. Prędzej albo później. Niekoniecznie w postaci pieniężnej. Płacić jednakże trzeba było, czasem monetą, czasem informacją, czasem zaś sprzeciwieniem się samemu sobie. Tymczasem kawaler Sept Tours stanowczo nie miał ochoty postępować wbrew swojej woli i sytuacje, które do tego mogły doprowadzić, starał się omijać szerokim łukiem.

Właściwie wcale nie był pewien, czy byłby w stanie odrzucić zaloty hrabiny, gdyby ta po prostu dostała się do jego łoża i zajęła nim z cała potęgą vodacciańskiej ars amandi. Dlatego zamknięty kluczyk, zasuwka oraz duża ilość alkoholu, która gwarantowała, że nawet, gdyby się dostał w jej ręce, nie będzie w stanie nic zrobić, stanowiła dlań pewną gwarancję. Zresztą, miał ochotę wypić. Nieczęsto mu się to zdarzało, ale dzisiaj był ciekawy dzień: jedna dziewczyna zwiała od niego, on zwiał od drugiej. Została butelka wina, którą zajął się z podziwu godną determinacja. Wreszcie położył się do łóżka, zgasił świecę i miał nadzieję, że później nie będzie miał zbyt wielkiego kaca.
 
Kelly jest offline