Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2008, 12:16   #182
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zdać się mogło, iż po myśli kompanionów układa się wszystko.
Informacje o taborze przekazano, w mniej czy bardziej obrazowy sposób majątek i brak roztropności Pani Dębskiej opisano. Wystarczyło jeno w zgodzie pozornej się rozstać i poczekać cierpliwie, aż podstęp owoce wyda. Po drodze jeszcze w mądry sposób miodu owego picia uniknąć.

Wyglądało na to, że Pan Mariusz, sposobem chytrym, od miodu odstąpił na okowitę apetyt wyznając, w ten sposób zrównując swe gardło z gardłem fundatora. Jeśli rzecz jasna zwać takowym można było Pana Pogorzelskiego. Może szlachcic ów do miodu jeno namawiał, zaś kompanija za trunek płacić miała. Może i całym majątkiem swoim, jako i gardłem, jeśli miód czym był zaprawion.
Wszelako słowa powiedzieć Pan Pogorzelski nie mógł. Nijak człekowi złe słowo rzec, gdy kto tenże sam trunek co on wybiera.

I gdy wszystko ku dobremu szło, nagle Pan Mateusz sporu z Panem Pogorzelskim szukać począł. Jakoby złe mu we łbie się zalęgło, alibo szaleju się najadł, nie wiedzieć jeno kiedy. Widno nie w smak mu było, że imć Pogorzelski nadyma się kieby kogut jakowyś, co na podwórku swoim ku słonku łeb wznosi i pieje.

Nawet anieli święci, gdyby po środku izby stanęli, z Michałem Archaniołem na czele, i tak żadnego z obu Panów Braci powstrzymać by zdolni nie byli. Może jedna Panienka Najświętsza, ale jej w karczmie tej Pan Jaksa się nie spodziewał. A gdyby słowo przeciwko awanturze owej bezrozumnej rzec raczył, to ani chybi obaj adwersarze zasiekliby go bez okiem mrugnięcia...

Wzorem Pana Mariusza i Pan Jaksa pistolet swój ukradkiem sprawdził, z którym od owej pod Kamieniem przygody nigdy się nie rozstawał. Nie byłoby honorowym Pana Pogorzelskiego ustrzelić, ale jego kompani, złość w oczach mający, pistolety widząc spokój zachować mogli i do pojedynku wtrącać się by nie chcieli. A ślepy by był Pan Jaksa, gdyby gotowości ludzi owych do czynów niecnych nie widział...

Człek rozsądny na deszczu ustanie by poczekał, lubo pod dachem z drugim szable skrzyżował, ale ni Pan Ankwicz, ni Pan Pogorzelski czekać nie zamiarował i w wody strugać ścinać się zamierzali. Co i dla tych, którzy pojedynek ów oglądać mieli niewygodę stanowić miało...

Jakoby na przekór obu adwersarzom niebiosa się rozwarły, strugi wody nasiliwszy i grzmot za grzmotem większy na ziemię posyłać poczęły. Wicher nawet, któren wzmógł się stokrotnie, drzwi trzymał, co by człek żaden na dwór wyjść nie zdołał. I wycie okrutne podle ścian gospody słychać się dało.

- Czort jakowyś tańcować zaczął - rzekł Pan Jaksa, krzyż uczyniwszy słowa owe powiadając. - Widno obwiesić się kto musiał...

Dziwnym mu się jeno zdało, że młodzik ów, co chwil temu parę do gospody wkroczył, w sposób dziwny na ławę opadł, jakoby burzą piekielną przerażon. Wąsaty był, a słaby widno kieby otrok albo i białogłowa...
 
Kerm jest offline