Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2008, 19:57   #27
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
22 Vorgeheim 2522 K.I. Środek lata. Wieczór. Aldorf, dzielnica kupiecka, gospoda „Kudłacz”.

Mag jako jeden z pierwszych podszedł do karczmarza. W tym czasie Durc dźwigał stołek, co bardzo rozśmieszyło najemników wywołując salwy śmiechu.

„Hej może pomóc, jak za poły cię uniosę będzie szybciej” skomentował jeden z żołdaków. Był to i tak najbardziej przychylny z komentarzy rzuconych w kierunku niziołka.

Słysząc o zapłacie w terminie późniejszym, gospodarz obruszył się.

- Posłuchaj, tu płaci się z góry, bynajmniej teraz. Nie wyglądasz mi na herbowego, ani nie jesteś znanym mi kupcem abym ci pozwoli na to. Za dużo najechało się do stolicy ostatnimi czasami uchodźców, też tak z początku mówili, dokładnie jak ty, ze zapłacą później. Ja niezwykłym tego samego błędu popełniać trzy razy. Płacisz teraz. Należy się jedną koronę za noc i kąpiel, którą sobie zażyczyłeś.

Arcagon, chcą nie chcą, musiał wysupłać pieniądze i z niechęcią zapłacił z góry, poczym udał się do pokoju.

Durc w końcu uporał się ze stołkiem. Podstawił pod kontuar wreszcie jego głowa znalazł się na wysokości blatu.

- Proszę pana. Chciałbym żeby pan powiedział mi, co wie o tym całym Zygfrydzie Wallendorfie. To jakaś pewna robota? No i gdzie znajduję się ten cały dom gryfa na Burdenstrass? Powiedziałby mi może pan? Bardzo proszę.

W tym samym czasie podeszła Alexa i nie słysząc zadanego pytania również powtórzyła pytanie niziołka.

Karczmarz zanim odpowiedział przetarł jeszcze kufel, uśmiechnął się do dziewczyny chrząknął.

- Poczekajmy chwilę, bo widzę, iż jeszcze jedna osoba wstje od waszego stołu i pewnie będzie też chciała zadać to samo pytanie, a nie jest to na tyle ciekawe, abym mówił to trzeci raz tego samego dnia.

Gdy Klaus Singel podszedł karczmarz ten przerwał mu machnąwszy ręką.

- Więc tak najłatwiej dostać do domu gryfa. Więc pójdziecie od gospody w prawo, aż dojdziecie do placyku, na którym stoi miejska studnia. Potem skręcicie w lewą uliczkę, w połowie znajduje się brama, przejdziecie ją i pójdziecie dalej w dół zgodnie z ulicą. Wyjdziecie wtedy na bulwar nadrzeczny. Potem w lewo w lewo aż do miejsca, z którego po przeciwnej stronie rzeki będzie widoczny żuraw portowy w okolicy znajduje się dom, przed którym w niewielkim ogródku jest rzeźba gryfa. Zaś pan Zygfryd Wallendorf jest bardzo zamożnym kupcem, handluje jedwabiem, ale znany też jest jako mecenas sztuki. Tyle informacji powinno wam wystarczyć.
– poczym uśmiechnął się ponownie do dziewczyny.


Tymczasem przy stole.

Powoli zawiązywało się niejakie przymierze, choć o wykucie go w tak różnym gronie było ciężkie. Nawet elf w końcu uświadomił sobie, iż przeżycie w tym mieście będzie od niego wymagało większych umiejętności niż przeżycie w lesie. Pewnie będzie nawet musiał sprzymierzyć się z niechętnymi mu krasnoludami. Pieniędzy nawet nie wystarczyłoby mu na opuszczenie miasta.
Od stołu najemników, co jakiś czas dolatywały nieprzychylne komentarze na temat nieludzi. Oraz przechwałki typowe dla żołdaków. Komentarze krążyły wokół nieludzi ich winy za rozpętanie wojny. Oczywiście wszystko to było bzdura, ale ci najemnicy akurat nie grzeszyli rozsądkiem i rozumem zastępując go mięśniami.

Tymczasem w pokoju maga.

Służka w końcu uporała się z napełnieniem balii i uczeń w końcu mógł odprężyć się w ciepłej kąpieli. Poczym zaczął wypytywać dziewczynę.

- Wyglądasz na mądrą dziewczynę. Z pewnością możesz mi coś powiedzieć o miejscowych kupcach, szlachcicach... Wiesz może, kim jest ten Wallendorf, jakie interesy i z kim je prowadzi? Może krążą jakieś plotki... Miał ostatnio jakieś problemy z prawem? A może z przestępcami?

Dziewczyna aż z oburzenia poczerwieniała.

- Jak śmiecie kalumnie rzucać na szlachetnego pana Wallendorf. On i przestępcy, albo problemy z prawem, taki dobry człowiek, przecież on kościółek i ochronkę Shally ufundował u nas w dzielnicy. Sam pewnie jesteście, jaki bandyta, który chce napaść na naszego dobroczyńcę. – poczym cisnęła warząchew, którą nabierał ukropu z cebrzyka w Arcagona i wyszła trzaskając drzwiami.

***


22 Vorgeheim 2522 K.I. Środek lata. Wieczór. Aldorf, dzielnica kupiecka.

Neer szybko dotarła do domu gryfa. Przez chwilę miał podejrzenia, iż to karczmarz stał za pojawieniem się tych złodziei, ale gdy odnalazł dom Wallendorf’a, wyzbył się ich.

Ogródek rzeczywiście był niewielki, wystarczyło pięć kroków i rzezimieszek stał już przed okutymi żelaznymi sztabami drzwiami. Na drzwiach pyszniła się pozłacana kołatka w kształcie łapy potwora, pewnie gryfa.
Długo nie musiał czekać.
W chwilę po załomotaniu drzwi otworzył mu starszawy mężczyzna w czarno białym uniformie.

- Słucham. Pan domokrążców nie przyjmuje. Jeśli w sprawie pracy, to wymagane było, aby to była grupa nie mniej niż dziesięć osób. Pan chce ich także zobaczyć, więc jeśli w tej sprawie to przyjdź towarzyszami. – oznajmił z flegmą.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline