No, no, no. Pradziadowie mieli schron, ale po co? I co to za symbole - przeszły delikatne impulsy myśli w głowie Caleba. Ale nie zapytał, jeszcze nie teraz. Na pewno będzie pora aby o to zapytać.
Dokładnie się wszystkiemu przyglądał. Mimo wszystko na swój sposób był ciekawy. -Bogini! Prowadzę do ciebie tych którzy maja wypełnić misję!
Po tych słowach, krąg zaczął zatapiać się w ścianie, w towarzystwie łomotu i grzmotu chodzących silników. Następnie potoczył się w prawą stronę, odsłaniając wejście do środka. Mechanizm zatrzymał się.
Dziwny niemal skrzeczący głos dał odpowiedz słowom kapłani: -Wejdźcie, i witajcie w schronie waszych założycieli.
Gdy kapłanka weszła on postąpił zaraz za nią.
__________________ Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!! |