Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2008, 13:15   #3
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Richard tylko uścisnął dłoń dowódcy swą kryształową łapą na podżeganie. Powolny krok Wcielonego wzbijał tumany radioaktywnego kurzu mijając raz Zbierających których płomienie spawarek odbijały się w cudny sposób na kryształowym ciele, a raz znikał w mrokach korytarza prowadzącego do gabinetu dowódcy. Nie minęło kilka chwil gdy na swej drodze spotkał Josepha zmierzającego na spotkanie z dowódcą.

-Witaj. Zostaliśmy przydzieleni do tego samego działania, a konkretnie sprawy bazy w sektorze „Beta 12”. W zasadzie tyle...

Rozbrzmiał głos który wydawał się być uformowanym w głoski drganiem szklanego naczynia. Chwila przyglądania się towarzyszowi i wielka kryształowa postać uczyniła kroki ku wyjściu z budynku.
Mrok nocy i ta cisza radioaktywnego świata zdawała się go upajać. Spoglądał na zasnute czarnymi chmurami niebo, na pokraczne konstrukcje bazy oraz ruiny wokoło. Przykucnął na placu musztry, jedynym miejscu gdzie beton stanowiący ziemię Berlina nie został zniszczony. Przykucnął i myślał.
A praca w bazie trwała w najlepsze...

Grzegorz Kotecki kroczył właśnie uliczkami Berlina tej nocy. Jego niemalże nienamacalna postać tak niestała jak jej budulec – pył, dym i piasek poruszała się środkiem dawnej ulicy. Było ciemno, aż za bardzo. Trzeba było uważać, wiatr dudnił jakby kpiąc ze świata. Gdzieś daleko dobywał się dziwny odgłos, i tamże biegło światło niczym ostatni znicz w ciemności.
Kotecki wiedział iż znajduje się nieopodal placówki Legionu Dusza. I szczerze mówiąc nie była to najlepsza rzecz która może się przytrafić. Ruini już nie falowały, beton nie stawał się w jednej chwili płynny by przybrać nowe kształty, nie było dawnych krzyków ani też echa przyszłości. Lecz dało się trwać. Radiacja była odczuwalna każdą cząstką tworzącą powłokę Grzegorza, była mocom i paliwem.
Gdzieś kawałek ceglanej ściany z ogromnym hukiem zwalił się na jezdnię, echo tego upadku jeszcze długo pobrzmiewało w martwej stolicy dawnych Niemiec. Nienaturalnie długo.
Niczym dźwiękowy cios echo wpierw skupiło się tą uliczką by miecz dźwięku przeszedł niemalże koło Grzegorza uderzając w kolejny budynek i niszcząc go permanentnie.
Tak, tutaj też bywało niebezpiecznie. Po chwili znowu nastała cisza mącona tylko przez prace wykonywane w bazie Legionu.
Podobno Legion stracił jedna ze swoich baz, a pewne rejony stały się niedostępne dla Wcielonych. Jak mówił Twój znajomy z Przymierza:
„Promieniowanie to nie wszystko, ale bez niego trwać się nie da”
zupełnie jak niegdyś pieniądze. Gdzieś w pobliżu Poszukującego przebiegł mrok, jakby gęstsza natura ciemności. Chyba był śledzony.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline