- Zycie było by łatwiejsze gdybyś traktował ludzi jak ludzi a nie jak szalchciców i resztę. Zresztą mój miecz moim życiem i nic tego nie zmieni.
Nathaniel załozył swój tobołek, zabrał miecz i tarczę i powolnym krokiem wyszedł z Karczmy, -Trzymajcie się.... - Rzucił na pożegnanie.
Ruszł powolnym krokiem ulicą, zastanawiając się w co takiego się wplątał. Postanowił pójśc do świątyni Sigmara by porozmawiać z tamtejszym opatem, a ten w middenheim mógł duzo wiedzieć, nawet bardzo dużo, przyglądnął się papierom których nie oddał Sygrydowi. "I dobrze ten głupiec stawia wszystko ponad prawdę" Przejarzał je jeszcze raz i schował z powrotem pod kubrak. Powolnym krokiem zblizał się do światyni sigmara, nie wadzac nikomu nie wyjmując broni. Dążył do upatrzonego celu. W ciszy miasta myslał tylko o jednym by jak najszybciej znaleźć schronienie w cieple Sigmaryckiej chwały.
Ordo Fidelis...
Ta nazwa przemkneła mu przez głowę. Możetam powinien szukac zródła problemów, może tam ktoś będzie wiedział co się dzieje musi się tylko z nimi skontaktować.
Przekroczył bramę świątyni.... |