Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-10-2008, 22:43   #91
 
Skryty's Avatar
 
Reputacja: 1 Skryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemu
[media]http://sites.google.com/site/muzanasesje3/Home/Trackmusamb_23.mp3[/media]Cios Mordimera boleśnie trafił w rękę przeciwnika. Tuż obok niego Artur przebiegł z pełnym impetem wymachując młotem w lewo i prawo. Skupił się na swoim przeciwniku który mało co nie przewrócił się. Złapał się za ramię i odbiegł parę metrów do tyłu.
- Niech Ulryk przemówi przez mój gniew! - Oczy Mordimera zaszły czerwoną mgłą a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Zrobił dwa kroki do przodu i uniósł broń do ataku - Niech Bóg silnych nada jej moc! - Z twarzy zbira spadła chusta a na jego twarzy pojawiło się przerażenie.
- Litości! - Zdążył jeszcze krzyknąć gdy potężny cios spadł na jego twarz.

WW[Rzut w Kostnicy: 33]
obrażenia [Rzut w Kostnicy: 16] krytyk bez furii Ulryka
Potencjalne parowanie draba [Rzut w Kostnicy: 95]

Przerażony łotr wzniósł do góry miecz by się osłonić. Impet ciosu wbił jego własną broń głęboko w prawy bark zabijając nieszczęśnika na miejscu.
Drugi z włamywaczy znalazł się kilka kroków od niego. Za późno by atakować pomyślał. Ale on widział co zrobiłem z jego towarzyszem
- Ty który ośmieliłeś się walczyć z Sługą Bożym Popatrzył prosto w jego oczy szukając kontaktu wzrokowego. W uderzenie serca go znalazł, w tym samym momencie, usiłując zastraszyć przeciwnika, wykrzyczał z całej siły ZGINIESZ WE KRWI I CIERPIENIU!

zdany test zastraszania[Rzut w Kostnicy: 75]
SW Mordimera [Rzut w Kostnicy: 8]

Fortel zadziałał zbir przeszedł do defensywy i nie atakował. Jego ruchy wyrażały determinacje i gotowość do walki ale oczy krzyczały "jeszcze chwile, zaraz zaatakuje ale jeszcze chwile". Uśmiech Mordimera przeszedł w obłąkańczy grymas.
Powietrze zaświszczało. Dwa bełty odbiły się od pancerza dowódcy.
 
__________________
WarHamster rules

Ostatnio edytowane przez Skryty : 04-10-2008 o 02:10.
Skryty jest offline  
Stary 05-10-2008, 00:45   #92
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
Odgłosy walki, szczęk oręża, wszystko to sprawiało, że Artur czuł się jak w domu. Ściślej mówiąc miał w domu nawet dwóch gladiatorów, specjalnie po to, by się tam tak czuć. Jego życie było wypełnione walką od najmłodszych lat.

*** ***

Szybciej zapchlony psie! Ty pomiocie chaosu, wypierdku marnej kurwy, tylko na to Cię stać? Może noska ci podetrzeć paniczyku? Chcesz do mamy?

Stary siedział na ławie w te słowa dodając sił Arturowi. Trening jak co dzień polegał na walce ze strażnikami, tyle, że tym razem było ich aż pięciu. Młodzieniec był cały zdyszany, spryskany krwią z drobnych ran, ale póki co nieuległy. Instruktora bardzo to cieszyło.

Kolejny sztych tego, którego przezwał w myślach "ciasnym". Cięcia miał bardzo ciasne i instynktownie wyczuwał położenie broni kompanów, dlatego uniknąć jego ciosu było najtrudniej. Tym razem posłużył się deską do krojenia, o dziwo okazała się na tyle wytrzymała, że się nie rozleciała i przy jej pomocy Valgeir rozbroił przeciwnika. Gorzej, że dwóch innych już dobiegło, a pozostali wstawali. Przeklinał dzień, w którym pierwszy raz zaufał Staremu. Po pierwszej krwi było już bardzo dawno. Dokładając siłę skrętem biodra prostym ciosem pięści odrzucił "ciasnego" i przestawił się z powrotem na "braci". Kątem oka zobaczył jeszcze jak przeciwnik padł na ziemię i wypluł przedni ząb.

-Ha, niby mały piesek, ale potrafi czasem ugryźć! No pokaż co potrafisz psia suko! Żebyś jeszcze coś potrafił, oprócz wypróżniania się oczywiście.

"Bracia" , było pseudonimem ironicznym, bo ci tutaj akurat walczyli w sposób najmniej skoordynowany. W tym właśnie momencie atakujący z góry sparował cios tego, który atakował z dołu. Wyręczony w tej sposób Artur uśmiechnął się lekko wymierzając potężny cios w środek brzucha głowicą miecza. Łamadze mało oczy na wierzch nie wyszły, drugi widząc to zawahał się chwilę, wystarczyło by poczuł twardy but Artura na swoich genitaliach.

Instruktorowi zabrakło słów. Zachłysnął się śmiechem patrząc jak "niezdecydowany" trzyma się za jaja i łapie powietrze "na karpia". Tym razem nie dodał nic na głos.

Dobiegli ostatni. "Łysy" i "Żółtodziób" byli dość dobrzy. drugie przezwisko wzięło się z tego, że facet pozornie nieumiejętnie trzyma broń. W rzeczywistości posługiwał się mieczem półtoraręcznym jakby był to rapier. Artur po parowaniu złapał jego miecz nogą na ścianie, ale w tym momencie dostał sierpowy od "Łysego" i poleciał ze schodów, cudem unikając wymierzonego "na pożegnanie" ciosu półtoraka. Poczuł, że stracił trochę włosów z głowy.

Co to? Już koniec? W tańcu się powinieneś szkolić, nie w walce! Walka jest dla mężczyzn!

Oczywiście, że wstał. Zrobił to na tle szybko, że "Łysy" i "Żółtodziób" nie zdążyli jeszcze dobiec. Na tyle jednak wolno, że wiedział, że pozostali zdążyli wstać. Już słyszał jak biegną w swoich ciężkich buciorach, jak pobrzękują ich zbroje. Znowu był w punkcie wyjścia.

*** ***

Artur uśmiechnął się do wspomnień. To były piękne, choć wypełnione ciężką pracą czasy. Teraz wszystko było prostsze. Dlaczego, zapytał by ktoś, dlaczego teraz, kiedy wciąż ryzykuje życie wszystko miałoby być prostsze, łatwiejsze? W walce można było zabijać. Walkę można było skończyć. Przeszło go drżenie, gdy przypomniał sobie ból, jaki sprawiało mu każde poruszenie się wtedy, gdy na ciele nie miał jednego zdrowego miejsca, a wszystkie mięśnie były zakwaszone od wysiłku. To już przeszłość.
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 05-10-2008 o 06:23.
homeosapiens jest offline  
Stary 05-10-2008, 17:13   #93
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
- Zycie było by łatwiejsze gdybyś traktował ludzi jak ludzi a nie jak szalchciców i resztę. Zresztą mój miecz moim życiem i nic tego nie zmieni.

Nathaniel załozył swój tobołek, zabrał miecz i tarczę i powolnym krokiem wyszedł z Karczmy, -Trzymajcie się.... - Rzucił na pożegnanie.

Ruszł powolnym krokiem ulicą, zastanawiając się w co takiego się wplątał. Postanowił pójśc do świątyni Sigmara by porozmawiać z tamtejszym opatem, a ten w middenheim mógł duzo wiedzieć, nawet bardzo dużo, przyglądnął się papierom których nie oddał Sygrydowi. "I dobrze ten głupiec stawia wszystko ponad prawdę" Przejarzał je jeszcze raz i schował z powrotem pod kubrak. Powolnym krokiem zblizał się do światyni sigmara, nie wadzac nikomu nie wyjmując broni. Dążył do upatrzonego celu. W ciszy miasta myslał tylko o jednym by jak najszybciej znaleźć schronienie w cieple Sigmaryckiej chwały.

Ordo Fidelis...

Ta nazwa przemkneła mu przez głowę. Możetam powinien szukac zródła problemów, może tam ktoś będzie wiedział co się dzieje musi się tylko z nimi skontaktować.

Przekroczył bramę świątyni....
 
Corran jest offline  
Stary 07-10-2008, 12:22   #94
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Abri wychyliła się zza ściany i obserwowała jak towarzysze rozprawiają się z bandytami. Zbyt duży harmider panował na to żeby rzucić nożem we wroga. Mogłaby przecież trafić któregoś ze swoich, a tego nie chciała. Dlatego też przypatrywała się uważnie i czekała na moment, w którym będzie mogła zaingerować w walkę.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline  
Stary 07-10-2008, 14:44   #95
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Bugg podrapał się po głowie.
-Napewno nie chcecie pomocy? Ha, nie będę nikogo potem zszywał... i tak wyglądacie jak dziwnie ruchawe worki mięsa.

Dziadek podniósł z ziemi książki i włożył je pod pachę. Poszedł w stronę schodów, lepiej było tego pilnować skoro i tak nie miał nic do roboty. Z flaszką w drugiej dłoni zszedł na dół zastanawiając się kto go za chwilę zabije. Miał zamiar schować graty do jednej ze skrzynek, pozatym zapomniał kapelusza... musiał go znaleźć. Wrócił myślami do dawnych czasów, kiedyś Mały Szwadron nie przyjął by takiego zlecenia. No, może by i przyjął ale postawił kilku doświadczonych strażników zamiast bandy obszarpanych idiotów.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 08-10-2008, 18:31   #96
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Alexandra, Sygryd oraz Matthieu

Dośc żałosne wydało się to, że Sygryd chce teraz wami rozporządzać. Ilu was zostało? Aktualnie była was tylko trójka. Nawet Nathaniel odszedł, co jeszcze mocniej przerzedziło szczuplutkie już zasoby Szwadronu. Nie ważne jednak, pod jaką nazwą, należało się stąd zmywać.

Pomysł van Holssendera był świetny, jednak nie było czasu na mnożenie podobnych. Wyczekiwaliście konkretnego polecenia. Wasi towarzysze byli gdzie indziej, jednak zdecydowaliście się poczekać na kapłana. Sygryd słusznie zauważył, że Szwadron będzie ścigany. Czy brak wpływów inkwizycji w Middenheim ustrzeże was od sposobów zdziwaczałych inkwizytorów? I czy posłaniec, który pobiegł do świątyni nie ściągnie wam na głowę pościgu? Oczekiwanie trwało, ale zależało wam na tym - chyba nie bez przyczyny kazaliście wysłać tam człowieka. Noc była czarna jak smoła, a deszcz nie przestawał lać. Parę razy w oddali zabrzmiał dźwięk pioruna.

Chwilę potem rozległo się pukanie do drzwi. Karczmarz, w połowie sali, pełnej trupów, odwrócił się jeszcze, czekając na przyzwolenie Sygryda na otwarcie nowo przybyłemu. Gdy tylko je uzyskał, do pomieszczenia weszło trzech ludzi: podstarzały człowiek, młody, wystraszony widokiem ciał chłopiec i gbur z obojętną miną.

Valgeir, Abri, Mordimer i Bugg

Włamywacze byli szybcy i zwinni jak morskie małpy. Gdy padło dwoje z nich, wycofali się tak prędko, jak efektownie. Jeden z nich rozbił okno, którym czmychnęło paru (zeskoczyli z takiej wysokości?), a reszta uciekła przez dach. Ostatniego może da się jeszcze trafić, ale chyba tylko, jeśli mieliście czym strzelać - żadna ręka nie będzie wystarczająco szybka.

Nonszalancja Bugga znana była wam nie od dziś. Na szczęście, sprawność bojowa kapitana Valgeira i Mordimera dała efekty. To chyba oni wystraszyli przeciwników na tyle, by tamci zdecydowali się wycofać.

Długie czekanie jednak się opłaciło. Wiedzieliście, że dzień nadejdzie już niedługo - dwie, trzy godziny czekania? Właściwie, straciliście rachubę. Pozostawała tylko nadzieja, że tileańczyk dobrze płacił.

Nathaniel

Grzmiące pioruny i lejący z nieba deszcz. O przeziębienie będzie okropnie łatwo. Miałeś nadzieję, że mimo nieciekawego wyglądu, w Świątyni przyjmą cię z otwartymi ramionami i wszelkimi honorami.

Zadziwiony nowicjusz obiecał zawołać kapłana. Po chwili wpuścił cię do świątyni. Po raz drugi odwiedzałeś tę część Middenhiem. Wyżąłeś włosy.
Kazano ci chwilę poczekać w samej świątyni. Ktoś miał za chwilę cię zawołać.
Uklęknąłeś, oddając cześć Sigmarowi i rozpocząłeś słowa krótkiej modlitwy.
 

Ostatnio edytowane przez Van der Vill : 08-10-2008 o 18:57.
Van der Vill jest offline  
Stary 08-10-2008, 19:51   #97
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Sygryd von Holssender zdziwił się nieco obecnością chłopca w tej grupie, ale jako że czasu nie było za wiele, a i tak już długo zwłóczyli z wyruszeniem, postanowił odłożyć tę sprawę na później. Potem uświadomił sobie jasną sprawę, którą wcześniej przeoczył, był to z pewnością sługa karczmy, jakiś kuchcić czy stajenny.

Pewnym krokiem podszedł do starca.

-Witaj, ciebie przysłali pewnie ze świątyni Sigmara, czyż nie? Sygryd von Holssender, członek Zakony Rycerzy Panter. - to mówiąc ukazał lewą doń, na której nosił pierścienie herbowy i zakonu.

- Dziwię się panie, iż tak mało ludzi przywiodłeś ze sobą, czyżby sługa nie poinformował, iż miał tu miejsce napaść mutantów. Bardziej przydałoby się tu kilku krzepkich nowicjuszy, aby przetransportowali to ścierwo do dalszych badań w świątyni.

Po tych słowach podszedł to ciała psioszczękiego mutanta.

- Zaatakowali nas bandyci z pewnością kultyści i mutanci, tu masz naoczny przykład najłatwiejszy do wykrycia.

Po tych słowach żachnął się i rozłożył ręce.

- Wybacz, zapomniałem cię panie zapytać o twoje personalia, oraz funkcję, jaką sprawujesz w kościele Sigmara.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 13-10-2008, 20:26   #98
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Abri odetchnęła z ulgą, że już po wszystkim i że nie musiała bezpośrednio uczestniczyć w walce. Spojrzała szybko, a żeby sprawdzić czy ktoś został ranny. Na Bugg'a nawet nie spojrzała, ponieważ ten znajdował się na dole, zresztą i tak pewnie nic mu nie jest, on ma tak ogromne szczęście, że dziewczyna nie dziwiła się dlaczego nadal żyje i rzadko krzywda mu się dzieje.

Zauważyła, że Artur został lekko ranny. Podeszła do niego i sprawdziła jak głęboko bełt utkwił w ciele.

- Dobrze, że niedługo świtać będzie. Dowiemy się co z pozostałymi osobami, które miały nas wspierać, a ty opatrzysz tą ranę, która, mam nadzieję, nie jest poważna. - rzekła.

Upewniwszy się, że nikomu więcej nic się nie stało i nie potrzebują natychmiastowej pomocy emocje i nerwy, które towarzyszyły jej opadły i aż przysiadła na skrzyni, która stała najbliżej niej. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że cały czas trzyma w dłoniach noże do rzucania. Szybko schowała je i rozejrzała się jak duże zniszczenia pozostawili po sobie bandyci. Nic ją to nie interesowało, bo i nie musiało. Tileańczyk wyraźnie powiedział, że nie interesuje go ten magazyn tylko zawartość skrzyni. Hm... A ta była rozwalona przez Artura. Cóż zrzuci się na złodziei całą winę. Tylko gdzie są księgi? No tak, ma je Bugg. Mniejsza o nie... Uszli z życiem... Po raz kolejny.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."

Ostatnio edytowane przez Szaine : 13-10-2008 o 20:29.
Szaine jest offline  
Stary 14-10-2008, 00:17   #99
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Gdy nowe postacie pojawiły się na arenie niedawnych walk przyglądał im się podejrzliwie przez chwilę. Miał do tego pełne prawo po tym jak zostali potraktowani przez przebierańców. Zdawało się jednak, że Sygryd ich zna lub im ufa a to póki co wystarczało.
Podszedł do kapłana i skłonił się lekko.

- Nazywam się Matthieu d'Angers i dobrze będzie mieć przy boku kogoś odpowiedniego w postaci kapłana Sigmara. - rzekł, choć w duchu pomyślał, że o wiele bardziej by mu pasowała kapłanka Pani Jeziora.
- Wiem, że to nagłe ale chciałbym prosić dla nas o małą pomoc w opatrzeniu ran, jakie otrzymaliśmy w tym starciu. Niedobrze by wszak było aby źle opatrzone zaogniły się i doprowadziły do naszej śmierci. Ważniejsze bowiem w tej chwili mamy na głowie zadania.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 15-10-2008, 22:29   #100
 
Skryty's Avatar
 
Reputacja: 1 Skryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemu
Walka skończona. Napastnicy uciekli. Mordimer rozejrzał się by ocenić sytuację. Bugg gdzieś zniknął a Arbi stała mierząc nożami. Moi wrogowie nie zdołali mnie zranić, natomiast Artur mimo zbroi został trafiony. To znak... Podszedł do niego nadal trzymając w ręku broń ociekającą krwią.
- Jest po walce. Teraz powróćmy do naszej rozmowy. Czemu włamałeś się do skrzyni którą mieliśmy rozkaz chronić przed kradzieżą? Czy miałeś takie rozkazy? Powiedz mi dlaczego wyjołeś tamte księgi i gdzie one teraz są.
Mordimer zaatakował pierwszy więc logiczne było założenie że zanim Valgier zaatakował, gdzieś je schował.
 
__________________
WarHamster rules
Skryty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172