Ambu spoglądał na te dwie dziwne istoty. Były takie... Miękkie. Przesiąknięte emocjami, ogarnięci przez nie. Przez to delikatni i zagubieni. Sami nie wiedzą czego chcą. Albo chcą tego, co nie jest zdrowe. Niszczą się.
Wyjął z kieszeni fajki i postukał jednym w paczkę. Powoli zapalił. Nie żeby sam był inny. Przez emocje spadł. Może Bóg sobie eksperymenty robi?
- Nie żeby mnie to jakoś specjalnie obchodziło, ale uważasz, - zwrócił się do pijaczka - że chlając na umór przypodobasz mu się?
Zaciągnął się papierosem i chwilę przyglądał się finezyjnemu dymowi unoszącemu się tuż nad jego głową. - Nie znam Twojego Boga, ale mojemu by się to nie spodobało.
No właśnie kim jest Ich Bóg? Jest moim Bogiem?
Ambu wstał i podszedł do pijaczka. Bez żadnego powodu objął go i szeptał mu do ucha:
- Chcę być pomylony.
Pomyleni mają w głowie słoneczko.
- Chcę być pomylony.
Pomyleni wiedzą, gdzie jest Bóg.
Pomyleni chodzą pełni snu.
Pomyleni mają inne ptaki, inne ryby.
- Chcę być pomylony.
Pomyleni nie boją się ludzi.
Włożył mu kilka banknotów do kieszeni i spojrzał zmęczonym wzrokiem prosto w oczy księdza.
Musiał wyglądać strasznie. Mokre włosy. Podkowy pod oczami. Pustka w sercu. Zagubienie. - Pokażesz mi twojego Boga. - zadał pytanie, ale brzmiało to raczej jak zdanie twierdzące. Nie groźba, zmęczony głos wyrażał raczej przypuszczenie.
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein |