Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2008, 00:21   #29
alathriel
 
alathriel's Avatar
 
Reputacja: 1 alathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znany
Przedstawienie było naprawdę dziwne. Z jednej strony było dziwnie niepokojące. Dosłownie człowiek nie wiedział, co miał ze sobą zrobić. Zostać czy wyjść? Właściwie to przeważała chęć, aby stamtąd jak najszybciej uciec, a mimo to zostawał. Jakiś przedziwny, lekko psychodeliczny geniusz tkwił w tej muzyce. I jeszcze ten nienaturalnie wysoki, męski głos opowiadający po avalońsku dziwaczne historie.

A jednak było w tym coś pociągającego, choć tak naprawdę, cieszyła się, że już sie skończyło. Przez chwile szła jakby zamroczona w stronę wyjścia. Właściwie to nawet nie tyle sama z siebie się przemieszczała, co po prostu była niesiona przez tłum. Otrzeźwiły ją dopiero ostre promienie słoneczne, które przy okazji na chwilę ją oślepiły. Zacisnęła pospiesznie powieki. Oczy musiały się przystosować, w końcu od jakichś dwóch godzin znajdowała się w ciemnym pomieszczeniu. Powoli wracała do siebie. Uświadomiła sobie, że od dłuższego czasu słyszy żywą muzykę. No tak, przecież mijająca ja wcześniej kobieta mówiła coś o wozie cyrkowym. Rozchyliła delikatnie powieki. Jasność nie była już tak nieznośna jak przed chwilą, chociaż wciąż musiała osłaniać oczy dłonią. Scena, którą ujrzała okazała się wyjątkowo przyjemna. Na środku drogi stał, raczej większych rozmiarów, wóz. Pomalowany na zielono zapewne spory czas temu, biorąc pod uwagę, że w kilku miejscach farba zdążyła już odejść. Po środku zielonej przestrzeni, widniał czerwony napis "Circus". Zainteresowała się tym, w końcu za niecałe dwie godziny miała się zlokalizować na przedstawieniu.

Dookoła wozu tańczyło około dziesięciu cyganek. Śpiewały wesołe piosenki i wybijały rytm na tamburynach. Przy każdym obrocie ich długie, barwne suknie falowały entuzjastycznie na ospałym wietrze. Emanowały z siebie jakąś niezwykłą atmosferą radości i zabawy. W oknach pojazdu stali skrzypkowie wygrywający skoczną melodię
Maike uśmiechnęła się. Po niepokojącym występie "The tiger lillies" potrzebowała takiej sympatycznej odmiany. Spojrzała w górę i ujrzała chłopca, który wcześniej prosił ją o pomoc. Po chwili zauważyła również poruszający się w tą i z powrotem puszysty ogon. "Tuńczyk" przeleciało jej przez myśl, ale szybko to od siebie odgoniła. Maluch uśmiechał się radośnie i machał do tłumu, dziewczyny jednak nie zauważył.

" Nie szkodzi" uśmiechnęła się znowu, "ważne, że jest zadowolony". Oczy wreszcie przyzwyczaiły się do nowego oświetlenia i mogła przestać je osłaniać. "I co teraz?" Rozmyślania przerwało jej coś, co na nią spadło. Właściwie, jak okazało się kilka sekund później, nie tyle spadło, co zeskoczyło wesoło z wozu, zawieszając się jej na szyi. Wspomniany wcześniej chłopiec "od kota". Uśmiechnęła się i założyła ręce w taki sposób, że teraz trzymała o na nich dzieciaka. Maluch radośnie złożył kleisty pocałunek na jej policzku.
- cześć - wykrzyknął uradowany
- no witam - uśmiechnęła się promiennie - też się cieszę, że cię widzę.
- dziękuję za wcześniej - dodał wesoło po chwili.
Był tak kochany, że Maike musiała przez chwilę walczyć ze sobą żeby go nie uściskać. Podrzuciła chłopczyka delikatnie tak, aby wygodniej się jej go trzymało. Nie był ciężki. Właściwie to raczej zadziwiająco lekki. A może tylko tak się jej zdawało. Stosy książek, które nieraz musiała tachać z miejsca na miejsce pamiętała jako znacznie cięższe. Po chwili zastanowienia doszła do prostego wniosku. Prawdopodobnie była kwestia tego, że książki są wybitnie niewygodne do przenoszenia.

- proszę bardzo- uśmiechnęła się pogodnie - a jak się teraz sprawuje twój pupil? Nie sprawia już kłopotów?
Chłopiec znowu wybuchnął śmiechem. Zupełnie jak ostatnim razem. Zdziwiło ją to lekko, ale postanowiła to przemilczeć. Maluch po chwili się opanował i potrząsną przecząco głową
- u-um, już więcej nie uciekał. - Cukierek, którego sekundę wcześniej wyjął z kieszeni zniknął w jego buzi - a gdzie teraz idziesz? - Zapytał zaciekawiony.
tam gdzie wszyscy – znowu uśmiechnęła się ciepło - do cyrku, na przedstawienie.
 
__________________
Pióro mocniejsze jest od miecza (...) wyłącznie jeśli miecz jest bardzo mały, a pióro bardzo ostre. - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez alathriel : 07-10-2008 o 22:21. Powód: sie mg zamotał :P
alathriel jest offline