Ktoś nas po prostu wysadził. No nie! Czego jak czego ale zdrady nienawidzę.
Zawiesił wzrok na wielkim dymiącym jeszcze okręcie. Ale się dowiemy. Szepnął jakby do siebie. Ok panienki! Koniec guzdrania się. Podniósł ręce. Sprawa wygląda marnie, ale z tego wyjdziemy. Odetchnął głęboko. Musimy założyć przyczółek, reszta armii na pewno zauważy nasze zniknięcie i jeśli nie są chamami to po nas skikną se. Taka je prawda.
Podciągnął spodnie i ruszył przez pustynię. Rozejrzał się po czym wrócił. A prawda taka, że nie mam pojęcia o dowodzeniu. Jestem mechanikiem, zrzeknę się godności dowódcy. Kto chce przejąć? |