Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2008, 19:55   #42
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Alexa towarzyszyła nowym towarzyszom w drodze do posiadłości Wallendorfa, mając cichą nadzieję że rzeczywiście obdaruje koronami każdego z nich. Potrzebowała tych pieniędzy, oj potrzebowała. Wspólna podróż przebywała bez incydentów. Po prostu szła sobie spora grupka osób, w sobie tylko znajomych celach. Nikomu nie wadząc.
Kiedy dotarli na plac wszystko się popsuło.
Oddział zbrojnych, kusze wycelowane w nich, miecze. I on. Kapitan tego oddziału. Jakieś słowa, coś o broni, o zakazach i prawach miasta. Czyżby jej towarzysze mieli na bakier z prawem? Wszyscy czy raptem jeden, góra dwóch. Idąc na końcu nie słyszała za bardzo słów kapitana, jednak po chwili zorientowała się że to nic poważnego. Chodziło o prawo zabraniające chodzenia z niezabezpieczoną bronią. Jak mogłam o tym zapomnieć.
Zauważyła że jeden z jej towarzyszy podszedł i powiedział do kapitana:

- Dobry wieczór panie. Widzę, żeście wysocy ranga, skoro posiadacie tak wielka znajomość przepisów prawnych. A nawet jeśli nie to z pewnością szybko awansujecie... Czuje taka radość w sercu kiedy widzę tak sumiennie wykonujących swoje obowiązki strażników. Mam nadzieje, ze macie panie, rzemyki do obwiązania broni... Chociaż... Przepisy nie dotyczą sztyletów i mieczy jednoręcznych, prawda? Przecież nocą na ulicach, nawet jeśli patrolują je tacy wspaniali ludzie jak pan, jest niebezpiecznie. A co, jeśli ktoś by mnie napadł w jakiejś ciemnej uliczce skąd nikt mnie nie usłyszy? Prawo na pewno zna jakieś wyjątki. Czy się mylę?

Drugi odezwał się człowiek którego zaczepiła jak czekał z krasnoludem na pozostałych siedzących przy stole. Nie przedstawił jej się, ale z rozmów wnioskowała że nazywa się Zevarok Lie’veres. Ach, ta elfia moda. Nawet ludzie nadają sobie imiona brzmiące z elficka. Ten po przemówieniu ściągnął swój łuk i zdejmował cięciwę.

Alexa przepchała się na początek i spojrzała po strażnikach. Zaczęła rytmicznie się wachlować, jednocześnie ukazując mały kawałek swoich wdzięków. Nie za duży jednak gdyż przebywali w dzielnicy o dobrej raczej sławie. Nie chciała przecież być posądzona o bycie dziwką. Umiar, wszystko z umiarem.

- Panie sierżancie- zaczęła.- Jeśli wolno mi się wtrącić. Dawno nie byłam w tym cudownym mieście, dopiero co przyjechałam. Rozumiem że wykonuje pan swoje obowiązki, co się panu chwali. I jak widzę wykonuje je pan sumiennie. Przepraszamy za całe to zamieszanie. Jak to mówią, nieznajomość prawa szkodzi. Jesteśmy raczej prostymi ludźmi i nie mieliśmy pojęcia o takich przepisach.

Internetowa kostnica
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 06-10-2008 o 22:13.
RyldArgith jest offline