Martha klęczy bezradnie przy rannej dziewczynie, nie bardzo wiedząc co robić. Próbuje niezgrabnie przewiązać jej ramię i zatamować krwawienie używając do tego co czystszych kawałków porwanych ubrań nieznajomej. Wydaje się zdezorientowana i przerażona, ciągle spogląda w stronę ściany, jak gdyby nie mogąc uwierzyć, że jest tam gładka ściana, że nikt za chwilę nie wyjdzie przez nie istniejące drzwi, by dalej maltretować poranioną dziewczynę. Nie pomaga to w tamowaniu krwi i wiązaniu opaski uciskowej i tak trzęsącymi się rękoma. Jak to możliwe... co się stało?.. Co tu się dzieje?! - powtarza jakby to jej coś się stało i to ona była w szoku. W sumie nieczęsto prawie obrywa się w nos nieistniejącymi drzwiami, a potem klęczy przy wyrzuconej z nich, pobitej dziewczynie. Telefon! Trzeba zadzwonić po karetkę! I policję! - krzyczy w końcu, jakby przypomniała sobie dopiero teraz, że tak postępuje się w podobnych sytuacjach. Przenosi dziki wzrok z Konrada na Nathaniela. Co tu się właściwie stało?.. - mówi już ciszej, znowu zajmując się ramieniem poszkodowanej. W torbie mam telefon, chyba trzeba zawiadomić policję i wezwać lekarza. - spogląda na Nathaniela, klęczącego i najwyraźniej mocno poruszonego widokiem, skoro po jego twarzy płyną łzy. Nathanielu... - stara się mówić spokojnie ale stanowczo, co w pewnym stopniu nawet jej się udaje - Nathanielu? Ja przy niej zostanę, a Ty weź telefon z mojej torby i zadzwoń po karetkę, dobrze? Wszystko będzie dobrze... - to ostatnie dodaje jakby sama próbowała sie przekonać że nic się nie stało, ale w jej głosie słychać nutki przerażenia i niepewności. |