Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2008, 18:40   #70
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Słowa Michała Stoczyńskiego przerwał wchodzący do sali Dwayne O'Grady. Wyglądał jakby ktoś go pobił, z ust ciekł mu szlaczek krwi, na ubraniu widniały krwawe ślady, choć Irlandczyk nie wyglądał na rannego. Valentine natychmiast podskoczył i podbiegł do gościa. Złapał za ramię, a następnie krzyknął w stronę lokaja;
- Rupercie, czy pokój na górze już przygotowany?
- Tak jest, jaśnie panie - lokaj pojawił się za plecami hrabiego.
- Doskonale - odrzekł, a następnie zwrócił się do Dwayne'a. - Chodź, musisz odpocząć.
Po czym wbrew ewentualnym protestom Irlandczyka, Valentine złapał go za ramię i wyprowadził z sali. Lokaj dreptał tuż obok.

W sali gościnnej została wasza czwórka - Michał, Grainne, Billy i Freddie. Gdy tylko hrabia i lokaj odeszli, w pomieszczeniu zaczęło dziać się coś dziwnego. Wcześniej otwarte drzwi zatrzasnęły się z głośnym hukiem, a próby ich otwarcia nie dały żadnych wyraźnych efektów. Na zewnątrz osoby spoglądające przez okno dostrzegły, jak pojawiająca się znikąd chmura burzowa zasłania słońce. Powoli znikały promienie światła, więc pomieszczenie utonęło w półmroku.
Ukryte drzwi do łazienki otworzyły się na oścież, czemu towarzyszyło wyraźne skrzypnięcie. Gdy zapanowała cisza między wami słychać było uderzenia obcasami o podłogę. W środku migotało mdłe światło, jakby paliła się tam świeca.
Na zewnątrz rozpętała się wichura. Pobliskie drzewo uderzało swoimi gałęziami w szyby okien tak, iż obawialiście się stłuczenia szkła.

Wiadomość jedynie dla Billy'ego Preacher'a;

Dojrzałeś pomiędzy smugami deszczu postać dziewczynki, która wskazywała palcem w jego kierunku. Miała długie, czarne włosy które opadały jej na twarz, oraz równie długą, białą szatę. Dziewczę ruszyło w waszą stronę, po czym upadło twarzą w błoto. Po chwili wstała ponownie, cała umazana w ciemnej mazi.


Wiadomość jedynie dla Grainne Livingstone;

W górnym kącie pomieszczenia zauważyłaś kobiecą postać, która na czworaka przywarła przyczajona i obserwowała. Długie, czarne włosy wbrew prawom ciążenia opadały na jej ramiona. Przeszła kilka metrów w Twoją stronę, po czym spadła na podłogę. Podniosła się jednak, zamiotła włosami. Typowa Azjatka.

W jej ręce pojawił się ostry nóż, a na twarzy wykwitł ohydny uśmiech.


Wiadomość jedynie dla Freddy'ego O'Connell'a;

Widziałeś wyraźnie jak szeryf obserwuje coś za oknem, coś między roślinami. Była tam dziewczynka o długich, czarnych, opadających na twarz, włosach, oraz w białej szacie. Ślady błota wskazywały, że prawdopodobnie zaliczyła upadek w tej mokrej brei. Widziałeś również długowłosą kobietę z nożem, która zbliżała się do blondynki.

Wiadomość jedynie dla Michała Stoczyńskiego;

Ze zdziwieniem, a może przestrachem, obserwowałeś jak przerażenie pojawia się na twarzy innych gości. Zapewne widzieli coś, co musiało ich przerazić, jednak w żadnym wypadku nie byłeś w stanie zidentyfikować źródła grozy. Billy widział coś za szybą, podobnie jak Grainne w pobliżu.



***

Dwayne O'Grady
Valentine ciągnął cię za ramię. Pierwszy raz widziałeś tego rudowłosego mężczyznę, w jednolitym czarnym ubraniu. Ewidentnie był tutaj panem. Wprowadził na schody, a następnie wzdłuż korytarza, obok licznych bocznych drzwi. Lokaj, który kroczył za wami, po chwili zrównał się z hrabią.
- To wraca... silniejsze niż przedtem - szepnął hrabia do lokaja. - Musimy rozpocząć, już dzisiaj...
Wówczas rudowłosy otworzył drzwi do pokoju i dość brutalnie wprowadził cię do środka. Pokoik był mały, ale schludny. Miał wygodne łóżko, telewizor, szafę, oraz własną łazienkę. Siła, z jaką rzucił cię panicz, spowodowała, że usiadłeś na łóżku. Lokaj stanął przy drzwiach.
- Co widziałeś! - rzucił ostro w Twoją stronę. - Bo wiem, że byłeś TAM gdzie nie wolno być. Kogo spotkałeś? Co?!
Na jego początkowo miłej twarzy pojawiła się maska szaleńca.
 
Terrapodian jest offline