Słowa
Michała Stoczyńskiego przerwał wchodzący do sali
Dwayne O'Grady. Wyglądał jakby ktoś go pobił, z ust ciekł mu szlaczek krwi, na ubraniu widniały krwawe ślady, choć Irlandczyk nie wyglądał na rannego. Valentine natychmiast podskoczył i podbiegł do gościa. Złapał za ramię, a następnie krzyknął w stronę lokaja;
-
Rupercie, czy pokój na górze już przygotowany?
-
Tak jest, jaśnie panie - lokaj pojawił się za plecami hrabiego.
-
Doskonale - odrzekł, a następnie zwrócił się do Dwayne'a. -
Chodź, musisz odpocząć.
Po czym wbrew ewentualnym protestom Irlandczyka, Valentine złapał go za ramię i wyprowadził z sali. Lokaj dreptał tuż obok.
W sali gościnnej została wasza czwórka - Michał,
Grainne, Billy i
Freddie. Gdy tylko hrabia i lokaj odeszli, w pomieszczeniu zaczęło dziać się coś dziwnego. Wcześniej otwarte drzwi zatrzasnęły się z głośnym hukiem, a próby ich otwarcia nie dały żadnych wyraźnych efektów. Na zewnątrz osoby spoglądające przez okno dostrzegły, jak pojawiająca się znikąd chmura burzowa zasłania słońce. Powoli znikały promienie światła, więc pomieszczenie utonęło w półmroku.
Ukryte drzwi do łazienki otworzyły się na oścież, czemu towarzyszyło wyraźne skrzypnięcie. Gdy zapanowała cisza między wami słychać było uderzenia obcasami o podłogę. W środku migotało mdłe światło, jakby paliła się tam świeca.
Na zewnątrz rozpętała się wichura. Pobliskie drzewo uderzało swoimi gałęziami w szyby okien tak, iż obawialiście się stłuczenia szkła.
Wiadomość jedynie dla Billy'ego Preacher'a;
Dojrzałeś pomiędzy smugami deszczu postać dziewczynki, która wskazywała palcem w jego kierunku. Miała długie, czarne włosy które opadały jej na twarz, oraz równie długą, białą szatę. Dziewczę ruszyło w waszą stronę, po czym upadło twarzą w błoto. Po chwili wstała ponownie, cała umazana w ciemnej mazi.
Wiadomość jedynie dla Grainne Livingstone;
W górnym kącie pomieszczenia zauważyłaś kobiecą postać, która na czworaka przywarła przyczajona i obserwowała. Długie, czarne włosy wbrew prawom ciążenia opadały na jej ramiona. Przeszła kilka metrów w Twoją stronę, po czym spadła na podłogę. Podniosła się jednak, zamiotła włosami. Typowa Azjatka.
W jej ręce pojawił się ostry nóż, a na twarzy wykwitł ohydny uśmiech.
Wiadomość jedynie dla Freddy'ego O'Connell'a;
Widziałeś wyraźnie jak szeryf obserwuje coś za oknem, coś między roślinami. Była tam dziewczynka o długich, czarnych, opadających na twarz, włosach, oraz w białej szacie. Ślady błota wskazywały, że prawdopodobnie zaliczyła upadek w tej mokrej brei. Widziałeś również długowłosą kobietę z nożem, która zbliżała się do blondynki.
Wiadomość jedynie dla Michała Stoczyńskiego;
Ze zdziwieniem, a może przestrachem, obserwowałeś jak przerażenie pojawia się na twarzy innych gości. Zapewne widzieli coś, co musiało ich przerazić, jednak w żadnym wypadku nie byłeś w stanie zidentyfikować źródła grozy. Billy widział coś za szybą, podobnie jak Grainne w pobliżu. ***
Dwayne O'Grady
Valentine ciągnął cię za ramię. Pierwszy raz widziałeś tego rudowłosego mężczyznę, w jednolitym czarnym ubraniu. Ewidentnie był tutaj panem. Wprowadził na schody, a następnie wzdłuż korytarza, obok licznych bocznych drzwi. Lokaj, który kroczył za wami, po chwili zrównał się z hrabią.
-
To wraca... silniejsze niż przedtem - szepnął hrabia do lokaja. -
Musimy rozpocząć, już dzisiaj...
Wówczas rudowłosy otworzył drzwi do pokoju i dość brutalnie wprowadził cię do środka. Pokoik był mały, ale schludny. Miał wygodne łóżko, telewizor, szafę, oraz własną łazienkę. Siła, z jaką rzucił cię panicz, spowodowała, że usiadłeś na łóżku. Lokaj stanął przy drzwiach.
-
Co widziałeś! - rzucił ostro w Twoją stronę. -
Bo wiem, że byłeś TAM gdzie nie wolno być. Kogo spotkałeś? Co?!
Na jego początkowo miłej twarzy pojawiła się maska szaleńca.