Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2008, 21:30   #39
Deszcz
 
Deszcz's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszcz nie jest za bardzo znany
- Kod dostępu? Powtórzył jak echo James wpatrzony teraz z kwaśną miną na historyka.
- No... taka komenda. Wymawiasz ją i...
- Wiem co to do cholery jest kod dostępu, profesorze. Umie pan odpowiedzieć temu mechowi tak, żeby nas nie powystrzelał?
- Właściwie to nie. Liczyłem na pana- Baltazar bał się oderwać wzrok od stojącego kilka metrów przed nimi robota.
Stojący za nimi żołnierze patrzyli po sobie, zniecierpliwieni.
- Co robimy, sir? - odważył się spytać jeden z nich, jasnowłosy i pewnie jeden z najstarszych marine w załodze - Linus.
- Подать код доступа - znów padła komenda ze strony robota.
Martin powoli odwrócił się.
- Po dwóch stronach macie metalowe skrzynie. Zmieści się was tam cała szóstka. Jeśli wszyscy zrobicie to równocześnie, powinniście odwrócić jego uwagę, a w tym czasie mi powinno udać się ominąć go i schować się za skrzynią na prawo. Przypuszczam że zacznie się cofać, a mi uda się cisnąć daleko w jego stronę granatem. Zaraz po wybuchu dwóch z was po obydwu stronach wychodzi i pruje w niego wszystkim co ma, macie na to tylko krótką chwilę, bo wtedy jego działka będą skierowane w moją stronę. Wszystko jasne?
Nie czekał na odpowiedź.

James, do cholery wiesz co robisz?- rzucił jeszcze błagalnym tonem Baltazar.
- Teraz!!! Ryknął Martin, aż z jego ust wyleciał niemal na wskroś wypalony papieros.
Zręcznym skokiem znalazł się za czarną skrzynią, tam gdzie przypuszczał. Założył że reszta też zdążyła się schować. Tak, właśnie tak do tyłu Myślał Martin słysząc cofanie się mecha. Tak jak przypuszczał. Drżącą ręką wydobył jedyny jaki miał przy sobie granat HE. Nastawił na trzy sekundy i cisnął nim z całej siły wprzód.
Choć hala była duża, eksplozja narobiła ogromnego huku. Martin'owi jak i reszcie szumiało od niej w głowie, a już chwilę po tym dało się słyszeć huk Issue'sów piorących w stronę robota, który nie zdążył się nawet obronić. Wystarczyło po kilkanaście naboi z obydwu stron.
Martin nieśmiało wyszedł za skrzyni, tak jak i reszta teamu.
Robot był w opłakanym stanie, skrzył się i dymił. Po takiej salwie nie miał prawa żyć.
Baltazar klął w niebo głosy.
- Ty chory skurczybyku, chcesz nas pozabijać?!
-Dobra wszyscy, broń w gotowości. Wróciła energia, toteż możemy spodziewać się tutaj więcej takich, a nawet gorszych oponentów. Miejcie oczy dookoła głowy. Idziemy powoli. - Martin załadował swojego 10mm i ruszył prowadząc resztę.
 
__________________
Skoro Martwi się nie żywią, to dlaczego Żywi się martwią?

Ostatnio edytowane przez Deszcz : 07-10-2008 o 21:34.
Deszcz jest offline