Schneider złapał się za rozcięcie na piersi. Nie było głębokie, ale pieczący ból nie dawał mu spokoju. Spojrzał na swoją klatkę piersiową. Po wszystkim pozostanie mu tylko ogromna blizna. Uspokoił się tym, że krwi nie było tak wiele, jak mogłoby być, chociaż cholernie nie lubił jej widoku.
Najchętniej oparłby się o ścianę i poprosił kogoś o zaopiekowanie się sobą, ale nie było na to czasu - potwory, wściekłe, że nie zabiły ich za pierwszym podejściem, miotały ciosami w tę i we w tę. Rudiger postanowił interweniować jeszcze raz. Wyskoczył do przodu, wyprowadzając cięcie niczym zawodowy szermierz.
[Rzut w Kostnicy: 100]
...