Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2008, 15:44   #15
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Pędząca Strzała

Słońce mocno przygrzewało od samego świtu. Krajobraz pustyni był niezmienny każdego dnia. Cały czas piach, skały i wysuszone pustynne trawy. Coś jednak mąciło ten monotonny krajobraz. Gdzieś daleko jakaś czarna plamka przemierzała pustynię. Gdyby lepiej się przyjrzeć można by dostrzec jeźdźca dosiadającego czarnego, dość rosłego konia. Gdy jeździec zbliżył się do wyrastających z ziemi skał można było stwierdzić kim jest. Niewątpliwie lekko czerwona skóra świadczyła, że ów jeździec to Indianin. Lewą ręką trzymał wodze swego konia natomiast w prawej dzierżył długi kij kończący się ostrym, groźnie wyglądającym grotem. Włócznia ta zdobiona była czymś w rodzaju czerwonego pierzu tuż przy samy grocie. Przez nagi tors przechodził pasek od Winchestera znajdującego na plecach Indianina. Gdy wojownik znalazł się już w cieniu skał zręcznie zeskoczył ze swojego wierzchowca cały czas trzymając w ręku jego wodze. Teraz można było mu się dokładnie przyjrzeć i ocenić. Był dość wysoki i dobrze zbudowany. Długie czarne włosy puszczone luźno z tyłu opadały mu aż za łopatki. Przez czoło przechodziła mu czerwona opaska trzymająca włosy. Przy lewym uchu za opaskę włożone było orle pióro. O wieku jeźdźca świadczyła twarz wyglądająca naprawdę młodo oraz zwinność, którą ukazał zsiadając z konia. Na jego piersi znajdowało się coś a'la zbroja wykonana z cienkich drewienek pofarbowanych na biało. Na szyi zawieszone miał koraliki. Jedynym odzieniem młodziana były brązowe skórzane spodnie zdobione po bokach różnokolorowymi frędzelkami. Na stopy naciągnięte miał również wykonane ze skóry buty, których wysokości nie dało się określić, gdyż w większości przysłaniały je spodnie. Mężczyzna rozejrzał się uważnie wokół i nie widząc zagrożenia wokół skierował się pod jedną ze skał. Poklepał swego konia po szyi. Koń wyglądał wspaniale choć mógłby wyglądać jeszcze lepiej, gdyby tylko lepiej go karmiono i ograniczono dzienny wysiłek.



Indianin pogrzebał trochę wśród kamieni i w końcu wyjął jednego. Kamień ów wyprofilowany był na kształt płaskiej miski. Wojownik położył kamień przed koniem, po czym wyciągnął z juków skórzany bukłak i nalał do wyżłobienia w kamieniu. Powtórzył tę czynność trzykrotnie by rumak mógł do woli się napić. Następnie sam skosztował wody i podprowadził konia do małej kępki trawy by ten mógł sobie ja poskubać. Sam natomiast wbił włócznię w ziemię, obok ułożył strzelbę i położył się wyciągając wcześniej kawałek suszonego mięsa. Leżał tak jakiś czas powoli spożywając swój posiłek i ciesząc się chwilą wytchnienia. Nagle usłyszał jakiś warkot. Momentalnie wstał przerzucił przez plecy Winchestera dobył włóczni. Szybko wspiął się na skałę. Włócznia trochę mu w tym przeszkadzała, lecz dobrze sobie poradził. Z dala dostrzegł samochód wzniecający chmary kurzu, w których podążało kilku jeźdźców. Młodziana nie zdziwił widok pojazdu. Mimo, że urodził się na pustyni widział już nie raz samochody i wiedział, że same z siebie nie są groźne. Zmartwiły go tylko dwie rzeczy. Skoro jest samochód to jest i biały człowiek, który prawie zawsze jest negatywnie nastawiony do rasy Indian oraz że biali zmierzali dokładnie w stronę Pędzącej Strzały. Ten nie zastanawiał się długo. Zszedł ze skały i wyjrzał zza niej chcąc znaleźć dobra pozycję do obrony. W jego naturze nie leżała ucieczka i tchórzostwo. Tymczasem blade twarze zatrzymały się niebezpiecznie blisko czerwonoskórego. Jeśli mnie zauważą zaczną strzelać - pomyślał. Wbił przed siebie włócznię tak by mógł ją w razie potrzeby szybko dobyć po czym po cichu odryglował broń. Po chwili usłyszał rozmowę białych. Szybko wychylił się zza skały i wymierzył w jednego z mężczyzn dosiadających konie. Mężczyzna ten coś krzyczał. Każdy mięsień miał spięty, był gotowy by w razie czego szybko odskoczyć za znajdującą się tuż tuż skałę.

- Ki-luh wehpetheh! Ni-la tsi or Tschi! Ki-luh wehpetheh! - krzyczał mężczyzna w swoim języku w stronę intruzów robiąc przy tym groźną minę. Pustynia należała do Indian... Nikt nie mógł tego podważyć...
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline