Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2008, 18:46   #41
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
"Żałuję, że nie możesz zobaczyć co razem stworzyliśmy."

Co to było? To w szufladzie... Co stworzyliśmy? Dobry Boże... co my stworzyliśmy?! Czy właśnie to pożera teraz światy?

Serce kocicy waliło jak młot. Gdy została wyrzucona z pokoju Kapelusznika, pędziła korytarzami na łeb na szyję, byle jak najdalej, byleby oddzielić swoją aurę od jego! Choć wybuch gniewu Kapelusznika był naprawdę straszliwym przeżyciem i czuła, że jej ciałko jest na granicy nerwowego wyczerpania, to jednak była pewna... nie poznał jej.
Widział tylko głupiego, natrętnego kota. Nic więcej...

- Auuuua!

Nie zdążywszy wyhamować, Niaa z impetem wpadła na Karolinkę, przez co obie potoczyły sie teraz po podłodze. Spojrzała w wielkie przepełnione mocą oczy dziewczynki i przeraziła się nie na żarty. Kim... czym było to dziecko?
Przestrach istoty ukazał jej prawdziwe oblicze - ogromną, nieokiełznaną moc. Przypuszczalnie gdyby kocica teraz zaatakowała Karolinkę, ta w odwecie sprzątnęłaby z powierzchni ziemi cały dom - i to we wszystkich wymiarach, w których istniał.

- O, koteczka!- mała ochłonęła na tyle, by uśmiechnąć się niepewnie.

- Niaa przeprasza! Niaa się bawiła w ganianego z cieniem i on był bardzo blisko Niaa i Niaa nie popatrzyła przed siebie... Niaa jest bardzo przykro.

- Już dobrze, już dobrze.
– uspokoiwszy się Karolinka pogłaskała stworzenie po głowie, po czym razem podniosły się z podłogi – Chodź teraz koteczku ze mną, pokażę ci twój pokoik.

- Niaa dziękuje! Niaa kocha dziewczynkę!

- Ja też cię kocham Niaa.


***

- WYNOŚ SIĘ STĄD! NA CO CZEKASZ, PRECZ!!!!!

Niaa otworzyła złociste oczy. Znów, gdy tylko przymykała powieki, przed oczami stawało jej pełne szaleństwa oblicze Kapelusznika, a w uszach dźwięczał jego histeryczny głos. Nie poznał jej, a jednak bał się i to nie tego, ze ktoś zobaczy jego notatki, ale... no właśnie, czego? Tego, że sam sobie o nich musiał przypomnieć? W sumie to nawet pasowało do sytuacji. Chcąc skupić się na bieżących sprawach K. zepchnął w niepamięć mary przeszłości... a ona znów je wywołała.

Chcąc odpędzić od siebie uciążliwe wizje, Niaa zaczęła cichutko nucić. Mimo niedoskonałości formy, w jaką była "ubrana", udało jej się zmienić tonację tak, by melodia była wiatrem, a słowa szumem liści... Właśnie tak brzmiała kołysanka, którą słyszała będąc ledwie zalążkiem.

Po policzku kocicy stoczyła się ciężka, wielka niczym ziarno grochu łza. Ta kołysanka.. to była pieśń Wielkiego Drzewa. Tę samą pieśń ostatni raz nudziła wraz z Drzewem śpiącemu Kapelusznikowi, by rozegnać chmury znad jego głowy.

Smutek zdusił wąziutkie gardło, melodia umilkła. Kocica obróciła się na swoim posłaniu na brzuch i wtuliła twarz w poduszkę. Łkała.... łkała z żalu oraz tęsknoty za Drzewem, którego liści pewnie nigdy już nie zobaczy...

Dopiero, gdy łuna poranka poczęła złocić się nieśmiało na linii horyzontu, kocica zasnęła z wyczerpania.

***

Mimo zmęczenia Niaa zerwała się na równe łapy, gdy tylko Karolinka podeszła pod jej drzwi. Pozbywszy się resztek snu z powiek, wyszła pospiesznie na korytarz, pomagając dziewczynce budzić pozostałych gości. Nie chciała być sama. Chciała być znów zwykłą, głupiutką Niaa.

Gdy wszyscy mniej lub bardziej rześcy zeszli na śniadanie, umościła się w rogu pomieszczenia i grzecznie czekała na miseczkę mleka, którą obiecała jej Karolinka. Oczywiście kocica nie mogła się opanować, by nie zerknąć na Kapelusznika, jednak ten zdawał się nie przejawiać nią żadnego zainteresowania. Tak jakby incydent poprzedniego dnia w ogóle nie miał miejsca.

„ Może to i lepiej?”

Niaa zamruczała powitalnie na widok Lorelei, jednocześnie nastawiając główkę do pogłaskania.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline