Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2008, 00:07   #283
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Tego mi jeszcze trzeba" - pomyślał z niechęcią Joseph. - "Starcia światopoglądów Gilesa i Ishera. Jakby mało było kłopotów."

Oczywiście rozumiał krasnoluda, ale niestety Giles był niereformowalny. Wola rycerza to rzecz święta, kto się nie zgodzi, ten wróg, buntownik zasługujący na śmierć.
Tak rycerz został wychowany, w takim przekonaniu żył i z taką ideą w głowie i sercu kiedyś umrze. Nie poradzi na to żaden czyn ani słowa.

Starcie się poglądów przerwało, przynajmniej na moment, wkroczenie Santiago. I nie dało się ukryć, że Estalijczyk, na oko wyglądający dużo lepiej, miał prawo do zadawania pytań...

- Witaj! - powiedział Joseph. - To świetnie, że już się lepiej czujesz... Ostatnio wyglądałeś... dość kiepsko...
"Jakbyś był jedną nogą w grobie" - chciał powiedzieć, ale wolał nie denerwować Santiago, który jeszcze nie w pełni doszedł do siebie.

- A co do twoich pytań...

Odetchnął głęboko.

- Kapłan chciał nas wysłać w objęcia jakiegoś demona. A potem groził szlachetnemu rycerzowi, więc ten zabił go własną ręką.

Ton wypowiedzi był doskonale obojętny, więc trudno było ocenić, co Joseph myśli na temat tego czynu.

- Potem wpadliśmy w ręcę pięknej panny o zielonej skórze, w której to pannie na śmierć zakochał się Guidonel. Garnir przegrał zabawę w zagadki i panna też go zabrała. Zaś Abrahim zniknął jeszcze wcześniej. I pewnie też trafił do siedziby owej panny.

- Ponoć, tak powiada imć Giles, jutro wejście do tej siedziby stanie otworem, więc spróbujemy ocalić naszych kompanów.

- A teraz - kontynuował - ma się odbyć sąd nad buntownikami, którzy praw Pani przestrzegać nie chcieli.
 
Kerm jest offline