Gdy anielice złączyły swe usta w pocałunku, Chris westchnął ciężko. Nie tylko dlatego, że widok zapierał dech w piersiach, ale też przez rzeczy, które się wydarzyły w przeciągu paru ostatnich minut. Słowa Gołębicy, mówiącej o wolnej woli i podejmowaniu decyzji, a także wrzaski Arletty nadal dźwięczały mu w głowie. „Węzeł? Chodzi o węzeł? Mogę ‘usiąść’ na tym węźle, albo nie. Na dobrą sprawę wszystko mi jedno. Chodziło ci o węzeł?” – zapytał w myślach Gołębicę, choć wiedział, że ta nie zejdzie na ziemię, żeby mu wyjaśnić to, co powiedziała… jednak to pytanie, rzucone w głąb siebie, pomogło mu to w podjęciu decyzji. Jak na zawołanie, w drzwiach wejściowych pojawił się Kamil. „Adrianna będzie musiała poczekać jeszcze troche. Oby tylko nie zauważyła, że w tym czasie gadam ze znajomym...”. Chris podszedł do niego.
- Cześć Kamil... Właśnie ciebie szukałem. - powiedział czekając, aż jego mentor zdejmie płaszcz. Wtedy rozpoznał Jolantę Jawornicką, która mu towarzyszyła - O, cześć Jolu, miło cię widzieć. - przywitał ją z uśmiechem i chwilę się zawahał. "Jolka... Ona też ma wziąć w tym udział... Ta miła, sympatyczna i cholernie bystra dziewczyna... No to jednak mam jakiś argument za tym, żeby przyjąć tę funkcję... " - pomyślał, ale po chwili zganił sam siebie: "Nie... to raczej nie jest dobry argument. A nawet, jeśli jest dobry, to na pewno nie wystarczający... Arletta chce tego... albo nawet - potrzebuje tego znacznie bardziej. W dodatku czeka na mnie Adrianna...", po czym znów podjął rozmowę z Kamilem.
- Kamil… słuchaj... Słyszałem, że chcesz mnie posadzić na jakimś nowym węźle, czy coś… Myślę, że się nie nadaję. Nie znam się na tym. W dodatku mi nie rzutuje jakoś czy będę w tym… projekcie, czy nie. Wybierz kogoś innego, na bank znasz ludzi, którym bardziej zależy, żeby w tym uczestniczyć, niż mi… Może posadź Arlettę? Myślę, że bardzo by tego chciała...
Ostatnio edytowane przez Vincent : 11-10-2008 o 17:57.
|