Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2008, 23:09   #215
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Celestin przymknął oczy. Klęknął i po prostu ją przytulił. Zagarnął w ramiona i schował przed całym światem.
- Już, wszystko jest dobrze. - starał być przekonujący. Oboje gdzieś głęboko w duszy poczuli, że do tego, żeby było dobrze, jeszcze wiele zostało. Ale kiedy tak to lekko powiedział, od razu świat zdawał się prostszy, a problemy nie istniały.

To było takie przyjemne. Przestało mnie cokolwiek obchodzić. Wszystko powoli się gdzieś oddalało. Wiedziałam, że to nie może trwać wiecznie, ale miłe chwile i tak same z siebie szybko się kończą, po co je, więc jeszcze skracać? Wreszcie się uspokoiłam. Wzięłam głęboki, jednak nierówny oddech i wypuściłam powietrze z płuc. Wszystkie problemy na chwilę zniknęły i poczułam, że znowu mogę stawać przeciwko całemu światu. Zacisnęłam palce na lustrze. Lustro? Otworzyłam oczy i podniosłam głowę tak gwałtownie, że Celestin nieomal oberwał w szczękę. Na szczęście zdążył się odsunąć i nie doznał uszczerbku na ślicznej facjacie. Trzeźwość umysłu natychmiast mi wróciła. Podświadomość mojej podświadomości zdzieliła ją w twarz.
- chwila - rzuciłam jakbym wcale przed chwilą nie płakała, jakbym nie była zmęczona, niewyspana, roztrzęsiona, jakby nic się nie stało, co było oczywistą nieprawdą, (o czym przypominało mi jeszcze delikatne drżenie dłoni własnych) ale mój mózg chwilowo rejestrował ważniejsze rzeczy niż rozterki emocjonalne.
- gdzie ja właściwie jestem? - Rozglądałam się nerwowo dookoła. Jeśli to był sen Celestin zapewne mnie o tym powiadomi. W końcu to MÓJ sen, a kiedy człowiek zdaje sobie sprawę że śni, zaczyna mieć nad światem przez siebie wykreowanym, jako taką kontrolę. Czy to znaczy, że Celestina też zmodyfikowałam? To by miało sens, oryginał prawdopodobnie starałby się zachować między nami jakiś dystans.

Celestin popatrzył na nią zaskoczony. Czyli to nie majak? Gdyby ona była wytworem lustra w życiu by o to nie zapytała. Jakoś nie mógł tego przełknąć.
- Wewnątrz lustra. - rzucił trochę tępo. - Niemożliwe.

- Lustra? - dodałam z niedowierzaniem i spojrzałam na niego lekko przerażona. Do tej pory byłam prawie pewna że śnię.
- Żartujesz? To to nie jest sen? - zdecydowanie poczułam że czerwienieję w imię zdarzeń sprzed kilku chwil. Ostatkiem sił starałam się nie tracić głowy i przede wszystkim nie patrzeć chwilowo na mężczyznę. Co mnie napadło?
- Ale... - zaczęłam- Przecież dopiero co siedziałam na plaży...

Dlaczego? Czy dlatego, że tak bardzo tego chciał? To niemożliwe... Schylił głowę i wstał, spoglądając na ciemne chmury, który powoli pojawiały się na horyzoncie. Odszedł kawałek i ubrał z powrotem koszulę, ale jeszcze jej nie zapiął.
- Może rzeczywiście to sen? Nasz wspólny? - rzucił z nadzieją w głosie.

- hmmm - spojrzałam na rękę. Palec był rozcięty, krew jeszcze się delikatnie sączyła z rany. Przyjrzałam się dokładniej, właściwie to cięcie było trochę głębsze niż się spodziewałam ale.. nie bolało. Dlatego też nie zwróciłam wcześniej na to uwagi co zaowocowało dłonią ubabraną czerwienią. Spuściłam dłoń w dół co w normalnych okolicznościach byłoby niewskazane ze względu na ciśnienie, ale to miejsce było dość nietypowe. Wstałam wreszcie.
- Dobrze - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego, mimo to się odwrócił - zaraz to sprawdzimy. Skoro to sen,w takim razie odkąd mam tego świadomość powinnam móc go kontrolować - wyciągnęłam czerwoną dłoń przed siebie i powiedziałam głośno w przestrzeń.
- chcę bandaż.
Nic. Przygryzłam wargi.
- No dobrze, jeśli to nasz wspólny sen, to może oboje powinniśmy go kontrolować. - pomachałam do niego zakrwawioną dłonią - chciej dla mnie bandaż. - zaśmiałam się łagodnie. No to jeszcze raz.
- chcemy bandaż. - zawołałam w przestrzeń.

Celestin zamrugał ze zdziwienia. Ta zakrwawiona dłoń połączona z jej słowami... Na pewno są wewnątrz lustra, w to nie wątpił. Kiedy już pierwsze zdziwienie minęło zaśmiał się wesoło.
- Czemu nie? Chcemy bandaż! - Stanął obok niej i też wyciągnął rękę do przodu. Zauważył, że też był trochę pokrwawiony. - I trochę wody!
Przez chwilę nic się nie działo. Po czym usłyszeli ciszy szum. Zza ich plecami znikąd pojawił się strumyczek. Przy piątym kamyku leżał mały zwitek bandaża.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline