Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2008, 10:20   #294
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Isher

Poszedłeś samotnie do zagajnika. Las wydał ci się całkiem zwyczajny. Postanowiłeś odnaleźć miejsce, w którym Garnir i Guindonel zapadli się pod ziemię. Jednak przemierzając gaj wszerz i wzdłuż nie potrafiłeś trafić w tamto miejsce. Nic nie było podobne do tego, co widziałeś przedtem. Jak gdyby drzewa pozamieniały się miejscami. Zaczął już zapadać zmrok, kiedy postanowiłeś wrócić do karczmy. Pamiętałeś, zacząłeś rozglądać się za ścieżką, jednak nie mogłeś jej odnaleźć. Wydawało ci się, że ten dąb stał bardziej na lewo, a klonu tu w ogóle nie było a jest. Przeklęty las znowu pozamieniał się miejscami. Zabłądziłeś, w dodatku robiło się ciemno.

Santiago

Postanowiłeś usiąść w karczmie napić się piwa, bowiem nie chciałeś przyglądać się wymierzaniu kary. Tym razem przerażony karczmarz był dla ciebie nad wyraz miły, zapraszając cię do środka swojego przybytku i podsuwając krzesło. Podał ci także garniec piwa i misę kaszy, nie żądając przy tym zapłaty. Burknął też coś o pokojach dla całej drużyny, kładąc na stole obok ciebie pęk kluczy. Siedziałeś w karczmie pijąc piwo. Słyszałeś krzyki bitych chłopów oraz kazania prawione przez Gilesa, który to moralizował chłopów, mówiąc im, że prawo jest po to, by go przestrzegać.

Giles & Joseph

Staliście na zewnątrz, pilnując, aby kara została wykonana należycie. Giles miał na celu ukaranie niesfornego chłopstwa, Joseph natomiast pilnował żeby tłuszcza nie wpadła na genialny pomysł ataku na wojowników. Z grupy wieśniaków wystąpiło posłuszne około piętnastu chłopów. Ściągnęli z siebie koszule i uklękli wzdłuż drogi, w szeregu. Następnie nadeszło pięciu chłopów niebiorących udziału w zajściu pod kościołem. W rękach nieśli pokaźne drewniane pałki. Poczęli wymierzać karę. Kiedy skończyli, wręczając po pięć uderzeń każdemu chłopów, ku obopólnej histerii i lamencie kobiet, wstali na nogi ledwo się na nich trzymając. Niektórzy jęczeli bólu, inni poczerwienieli na mordach, jeszcze inni byli sini. Wszyscy skłonili się Gilesowi, dziękując mu za przykładne ich ukaranie.
Jęczeli następnej kolejności wystąpił główny prowodyr zajścia. Ze łzami w oczach ukląkł na środku drogi, wystawiając swoje plecy na ciosy. Krzyczał niemiłosiernie, kiedy uderzenia za uderzeniami spadały mu na plecy. Po 10 ciosach był już ledwo przytomny, zwalił się na ziemię cały siny i zielony na twarzy. Jednak chłopi dalej bili leżącą ofiarę. Po piętnastym uderzeniu chłop nie dawał znaku życia, nie ruszał się, nawet nie krzyczał. Wtedy to Giles przerwał wykonywanie kary, każąc ocucić chłopa. Kubeł wody ze studni wystarczył. Oszołomiony chłop wyszeptał tylko kilka słów, coś w rodzaju przeprosin i podziękowania, a następnie, za pozwoleniem Gilesa, został odniesiony do swojej chałupy.
Joseph przyglądał się temu z lekkim niesmakiem. Giles natomiast był dumny i usatysfakcjonowany z tego, że udało mu się zaprowadzić porządek. Mogliście już udać się do karczmy.

Garnir & Guidonel


Elf i krasnal dwa bratanki i doszabli i do szklanki. Nie trzeba było wam dłużej czekać, kiedy ujrzeliście stół zapełniony owocami. W mig znaleźliście się przy nim. Rozpoczęła się uczta. Kiedy już napełniliście swoje brzuchy, dostrzegliście, ze niektóre owoce się ruszają.
Pokaźnej wielkości jabłko wyturlało się z kosza owoców i poczęło śpiewać wam piosnkę.

Jam jest jabłko, jam jest jabłko
I nie mam nic takiego
Jeno ogonek, jeno listek
Skrzydełka żadnego
Schrup mnie, schrup mnie
Zjedz mnie, zjedz mnie
Będę twoim śniadankiem
Jabłko na nóżkę, gruszka na puszkę
Zjedz mnie zjedz mnie jeszcze.

Za jabłkiem kosza wyszedł banan i w rytm piosenki począł tańczyć na stole. To, co widzieliście wydało wam się trochę dziwne. Gadające jabłko i tańczący banan.. cóż za cuda. Zaczęliście klaskać i prosić o bis, aby jabłko dało ponowny popis swoich umiejętności. Jednak w tym samym momencie pojawił się Abrahim, który brutalnie porwał artystę śpiewaka odgryzając mu głowę. Śpiewak zamilkł, a wy byliście niepocieszeni.


Abrahim

Zafrasowała Ciebie kwestia ucieczki z pałacyku. Jako, że wydawał się jedyną osobą, która ma równo pod sufitem w tym towarzystwie, przystąpił do dzieła. Zabrał się za badanie sadzawki. Okazało się, że był to jedynie płytki zbiornik, wypełniony krystalicznie czystą wodą. Na jego dnie znajdował się jedynie żwir. Sadzawka nie mogła mieć więcej niż 30 cm głębokości. Zastanawiało cię, do czego może służyć sadzawka w leśnym pałacyku. Rozglądając się po ścianach widziałeś tylko pnące się po nich rośliny, wiele kwiatów i liści i nic poza tym.

Następnie udałeś się jeszcze raz do drzwi. Przykładając do nich pierścień i wznosząc modły do swego boga. Kiedy skończyłeś modlitwę, usłyszałeś, że drewno drzwi poczęło skrzypieć, był to zgrzyt podobny do skrzypnięcia suchego drewna, jednak dźwięk ten szybko ustał. Nie wiedziałeś jak należy interpretować ten znak.

Udałeś się do Garnira i Guidonela, zobaczyłeś, że zachowują się dziwne. Siedzieli wpatrzeni w jabłko leżące na stole, bili mu brawo i składali pokłony. Zabrałeś, więc jabłko i ugryzłeś je. Twoi towarzysze byli bardzo niezadowoleni z tego powodu.
 
Mortarel jest offline