Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2008, 10:38   #12
Wernachien
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Saraj siedziała odrętwiała, jakby dziwna moc użyta na niej zupełnie pozbawiła ją woli do samodzielnego działania. Gdzieś do jej świadomości docierały echa słów wypowiadanych przez jej nieproszonego gościa - kłamiesz... nie spełnisz pokładanych w tobie oczekiwań... poszuka w tobie klucza... w wyprutych flakach zwierząt..
Nie potrafiła się skupić. Z trudem wychwytywała sens tego, co chciano jej przekazać. Pochłaniało ją wertowanie stronic pamięci w poszukiwaniu słów ojca mogących wyjaśnić to co ją właśnie spotkało... nie potrafiła znaleźć.

Mężczyzna wpatrywał się w przestrzeń za oknem, a Saraj czuła ogromną chęć wstać i uciec byle dalej od niego, od jego diabelskiej mocy, od mocy, która szponami rozrywa zakamarki pamięci. Chciała wstać, ale nie potrafiła ruszyć się z miejsca, jakby aura otaczająca mężczyznę przykuwała ją do miejsca, w którym się znajdowała.
Gdy wyszedł zrozumiała sens słów, które wypowiadał - bądź posłuszna i wykonuj polecenia, w przeciwnym razie zginiesz. Poczuła, że nie jest już gościem w domenie Petra, a zakładnikiem, którego można unicestwić, gdy tylko zdecyduje się sprzeciwić. Wewnętrzny bunt, który się w niej obudził po chwili został stłamszony przez jedną myśl:opór był zbędny - jeśli chcieli, mogli mieć władzę nad jej umysłem...

Usiadła na łóżku wygodniej, krzyżując przed sobą nogi i zamykając oczy. Chciała odrzuć od siebie złe myśli, tak by napięcie ograniczające jej umysł w końcu przeminęło... Przywołała w myślach delikatne, barwne kształty, w swobodnym i powolnym ruchu... Gdy otworzyła oczy na jej dłoni siedział błękitno-złoty motyl...[ukryj=MigdaelETher]Iluzja[/ukryj]


***

Na wojów Petra czekała przed gospodą - było to dwóch silnie zbudowanych i uzbrojonych mężczyzn, do których w wiosce wzdychało pewnie wiele dziewcząt. Nie czekała aż złapią ją i siłą zaciągną na zamek, a była pewna, że tak właśnie by się stało, skoro jej gość ze zmasakrowaną twarzą nie zdecydował się po raz kolejny zawładnąć jej umysłem.

Szli powoli spiralna drogą wiodącą z gospody na wzgórze zamkowe. Była to grząska i nierówna trasa i mimo ogromnych starań, Saraj nie potrafiła nie ubłocić sobie choćby rąbka sukni. Ta noc i tak już została przez nią wpisana na listę pt. "Gorzej być nie mogło". W myślach przeklinała ojca za to, że sprowadził ją do tej krainy, gdzie wiecznie cuchnie nawożoną ziemią rozmoczoną deszczami. Nawet mury zamku Diabła błyszczały jeszcze od niedawnej ulewy.

Dziedziniec zewnętrzny był prawie pusty, tylko nieliczni strażnicy przechadzali się leniwie wzdłuż fortyfikacji, jakby zupełnie nie zdawali sobie sprawy z tego jak wiele niebezpieczeństw może czyhać na śmiertelników o słodkiej krwi. Ta myśl sprawiła, ze głód, odpędzony tym okropnym spotkaniem w gospodzie, znowu dał o sobie znać.

-Tu zaczekasz, pani. Ktoś po ciebie przyjdzie. - powiedział jeden z mężczyzn, gdy minęli główny dziedziniec zamku.

W przeciwieństwie do uśpionych wiejskich chat, które widziała wcześniej, tu pełno było rozjarzonych światłem okien. Była tu wcześniej tylko jeden raz, gdy prawie dwa lata temu przybyła do domeny Diabła - tradycja, mówiła podobno, że należy się przestawić, gdy pojawiasz się na czyimś terenie, nie rozumiała jednak, dlaczego tradycja ta nie dotyczy również tego, gdy bez zaproszenia wchodzi się do cudzej izby - w jej pamięci zapłonął obraz blondyna o zeszpeconej twarzy. Oparta o ścianę czekała na sługę, który poprowadzi ją dalej.
 

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 24-11-2008 o 20:25.
Wernachien jest offline