Nie wierze. Zadziało!
- no to mamy niezbity dowód na to że to sen - powiedziałam spokojnie podchodząc do strumyczka, przemywając dłoń i owijając palec cienkim bandażem. Jednak coś mnie zaniepokoiło.
- chciałabym też stolik, dwa krzesła, napoje schłodzone, jakiś delikatny wietrzyk i mniej błyszczące kłosy bo te mnie irytują - powiedziałam znowu w przestrzeń. A co się będę ograniczać. Skoro to tylko sen to niech przynajmniej będzie przyjemny- fajnie.. i co teraz?
- Nie bądź taka wymagająca. - rzucił wesoło Celestin. - Wystarczy ci koc i herbata.
Jak powiedział, tak też się stało. Za waszymi plecami leżał koc w kolorze dojrzałych maków, a na nim stał niziutki stoliczek, który założony był przeróżnymi owocami. Pośród nich lśnił porcelanowy dzbanek i dwie filiżanki.
Już umyty Celestin gestem ręki zaprosił cię, abyś usiadła.
- Dama pozwoli?
Usiadłam. Uśmiechnęłam się delikatnie i ujęłam filiżankę. Była wybitnie lekka, ale nie to mnie niepokoiło.
- coś jest nie do końca tak z tym "snem" - zamyśliłam się na chwilę i przygryzłam wargi - to reaguje tylko na ciebie. -mówiłam wpatrując się w stolik jakby starając sobie to jakoś ułożyć w głowie – można by powiedzieć że to twój sen a ja jestem tylko wytworem twojej wyobraźni ale to tez nie jest prawda ponieważ, no właśnie, ja to ja, posiadam własną świadomość i normalne wspomnienia - wypiłam łyk herbaty - chyba się w tym pogubiłam - wreszcie spojrzałam na mężczyznę
Usiadł po drugiej stronie stolika. Wgryzł się właśnie w jabłko, kiedy kobieta na niego rzuciła okiem. Przełknął gryz.
- Ja nic o tym nie wiem.
- Pijecie herbatę i mnie nie zaprosiliście? - ojciec Celestina i przysiadł się z filiżanką w ręku. - To trochę nieuprzejme z waszej strony.
Celestin rzucił mu mordercze spojrzenie.
- Witam panią. - szarmancko ucałował dłoń Moiry i nalał sobie słomkowego płynu. - O! Zielona! interesujące.
W momencie, kiedy ujął ma dłoń poderwałam się wreszcie żeby wstać. Zrobiłam to dość nerwowo prawie przewracając stoik a co za tym idzie rozlewając herbatę. Na całe szczęście jedynie moja filiżanka się delikatnie zachwiała roniąc kilka kropel, jednak żadnego większego nieszczęścia nie musieliśmy oświadczać.
- bardzo mi miło - wydusiłam z siebie zdenerwowana i powrotem usiadłam przy stoliku. Zapomniałam się przedstawić, ale miałam wrażanie, że nie jest to potrzebne. Wzięłam w dłonie filiżankę i skoncentrowałam się na złotym naparze.
__________________ Pióro mocniejsze jest od miecza (...) wyłącznie jeśli miecz jest bardzo mały, a pióro bardzo ostre. - Terry Pratchett |