Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2008, 20:29   #33
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Jak na tę porę roku to dziwne, że Słońce jeszcze się przebiło. Jeszcze kilka dni i bez ciepłego schronienia nie przeżyje się nocy… Zamieć zbliża się wielkimi krokami, jeśli chcemy dotrzeć do miasta musimy się zbierać, potem wędrówka przez kilka tygodni będzie niemożliwa. – odezwał się już śmiertelnie poważnie Olaf. – Musimy ruszać, do Wrocławia, a raczej tego co z niego zostało jest około 8, może 9 kilometrów, ale nie spodziewam się byśmy dotarli tam w dwa dni. Im bliżej miasta tym bardziej niebezpiecznie. W środku nie jest źle, ale wokół ruin czają się hieny w ludzkiej skórze, które tylko czekają na wędrowców, musimy być ostrożni.

- Spoko bongo aniołku – zaśmiała się piskliwie dziewczyna – ze mną nic ci nie grozi. Obiecuję, że cię obronię. - musiała sporo zadrzeć głowę aby spojrzeć mężczyźnie w oczy. Sięgała mu co najwyżej do ramienia. Pchła przy Olafie prezentowała się jak jego małoletnia siostra. Albo co gorzej, córka. - Mówisz więc, kierunek Wrocław? Swoją drogą jestem ciekawa, co mnie przywiało w te strony.

Olaf uciekł wzrokiem przed jej spojrzeniem. Obrócił się lekko, spojrzał ponad ramieniem w rodzącą się gdzieś na horyzoncie burzę śnieżną. Potem poklepał Pchłę lekko po ramieniu i schylił się po karimatę. Zwinął ją powoli i dokładnie, a potem ciasno zawiązał. Przelotnie spojrzał na kobietkę:
- Nie wiem... do Wrocławia zazwyczaj ciężko się przedrzeć. Nie brakuje tu skurwieli... ludzi... a raczej już nie całkiem ludzi, nie w takim sensie, do jakiego się przyzwyczailiśmy... Może być naprawdę ciężko...

- Chyba i tak nie mamy innej opcji, prawda? Jeśli nie do ruin dużego miasta, to gdzie? Poza tym... - przez chwilę się zawahała drapiąc się w głowę - Wiesz Olaf. Ufam ci. W końcu mogłeś mnie zarżnąć na śnie. Albo nawet zerżnąć – to drugie ją wyraźnie rozbawiło. Złapała się za brzuch i przez chwilę chichotała spazmatycznie – Kumasz? Zarżnąć, zerżnąć? Takie słowne gierki. To było zabawne, Olaf. Wyluzuj trochę i się uśmiechnij, to nie boli. - szturchnęła go łokciem, ale widząc, że mężczyznę żart nie rozbawił tak mocną jak ją, spoważniała momentalnie i ciągnęła dalej – W porządku, do rzeczy. Wyjawię ci pewną tajemnicę. Kiedy przeszukiwałam tamtego denata znalazłam przy nim dyskietkę. Chciałabym się dowiedzieć, co zawiera. Może coś za co warto zabić, nie sądzisz? W każdym razie, wydaje mi się, że we Wrocławiu ostał się jeszcze jakiś sprzęt, gdzie moglibyśmy ją odtworzyć. Muszę się dowiedzieć, co tam jest zapisane. Chyba nie pozwolisz mi przedzierać się do tych ruin w pojedynkę? Sam mówiłeś, że to może być niebezpieczne - zrobiła słodką niewinną minę i zatrzepotała długimi rzęsami – To jak? Nie zostawisz mnie samej, prawda?

Olaf uśmiechnął się wymuszenie. W zasadzie był to bardziej grymas, niźli wyraz radości:
- Pchła, Bóg jeśli istnieje, to raczej mnie nie kocha. Co prawda świat pokrywa wieczna zmarzlina, więc cokolwiek trudno wdepnąć w swojskie, znane psie gówno, ale coś mi mówi, że moje gówno może mieć metr pięćdziesiąt wzrostu, śliczne oczy i fajny zadarty nosek... Dyskietka powiadasz? W porządku sprawdzimy. Jak się da, ale na razie schowaj ją gdzieś w dobrym miejscu. Może nomen omen tam, gdzie sięgałby ten, kto chciałby cię zerżnąć? W razie czego służę pomocą.
Załadował osła, przytroczył karimatę, śpiwór i garnki, a potem szarpnął osła za uzdę:
- Jak dzisiaj chuju zaprzesz się i nie będziesz chciał maszerować, to obiecuję przy tej pięknej pani, że zatłukę cię niczym psa. I jak psa zjem.

- Hej Olaf – musiała narzucić szybsze tempo aby dotrzymać mu kroku. - Da się jeździć na tej twojej imponującej żywej konserwie? Czy tylko prowadzasz ją za sobą na smyczy, jak to się kiedyś robiło z czworonożnymi przyjaciółmi? I nie powinieneś tak brzydko go nazywać. Zwierzęta wszystko wyczuwają – pogłaskała osła po burym pysku – Fajny jesteś kolego. - zwróciła się do zwierzaka pieszczotliwie - I super byłoby się na tobie przejechać – znów zrobiła maślane oczy w stronę OlafaProszę...proszę... Będę czyścić twoją broń przez tydzień...

- Nie chcesz tego, naprawdę. Kłapouchy przeżył, bo był większym skurwielem od wszystkich wokół. Prawdopodobnie miałabyś od razu rodeo. A potem ten sierściuch zrzuciłby cię, podeptał, pogryzł, a na koniec może i nasrał na ciebie. To w jego stylu... Prawda sierściuchu?
Osioł wyszczerzył klawiaturę i zaryczał radośnie, a potem spojrzał przymilnie na Pchłę, jakby zapraszał ją na swój grzbiet.

- Pozwól w takim razie, że sama się przekonamPchła zaczęła nieporadnie gramolić się na grzbiet wierzchowca szepcząc mu do ucha serdeczności – Nie bój się kolego. Ja leciutka jestem. Po grzywie cię podrapię i się trochę poprzytulam. - Osioł wydał z siebie kilka dźwięków, które Pchła zinterpretowała jako wyrazy zadowolenia. Uniosła ręce do góry chcąc udowodnić Olafowi, że dobrymi manierami można zdziałać cuda i zaśmiała się z wyższością. W tej chwili osioł złośliwie wierzgnął wyrzucając do góry tyle nogi. Pchła zachwiała się i zdążyła zakląć siarczyście, a po chwili zwaliła się wprost w zaspę śniegu. Mina jej całkiem zrzedła. Splunęła tylko w stronę zwierzaka i syknęła – Istotnie kawał skurwiela. I na dodatek złośliwca. - A później pogroziła osłowi palcem – Jeszcze raz taki numer a zacznę namawiać Olafa, żeby przerobił cię na suszone mięso.
 
liliel jest offline