Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2008, 00:05   #43
g_o_l_d
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
Mała świecąca kulka wpatrywała się w szeroko rozwarte drzwi ukazujące wnętrze jego pokoju z niebywałym niedowierzaniem Kubusia Puchatka, który odkrył, że nawet w najgłębszym słoiku miodu znajduje się dno.

- Co to za szajs?
- wykrzyczał oburzony. Wtem na swych „plecach” poczuł drobną dłoń, która skutecznie nadała przyspieszenie jego lekkiemu ciału, poczym zatrzasnęła zanim drzwi.

- Ej mała przeciągasz strunę! Ładnie to tak kłamać!
- W czasie, gdy Acheront przeklinał na czym świat stoi, drobniutkie ciałko Karolinki oparło się o zewnętrzną część drzwi i z ulgą pomału się po nich zsunęło.

- Ja czułem, że ten tekst z dywanem z bitej śmietany to jakiś wkręt, ale chociaż łóżko mogło być jadalne…
- nie słysząc odzewu Świetlisty grzmiał coraz bardziej donośnym głosem zza drzwi.

- Dobra mała! Chcesz wojny będziesz ją miała! Zobacz ani się nie spostrzeżesz a wypiorę twoje ubranko w zwykłym proszku! Wyblakną ci kolorki i zmechacę ci wdzianko tak, że nigdy więcej go nie założysz tak jak ta pani z reklamy w TV!

Po chwili milczenia dodał
– Dobra sama tego chciałaś dorzucę od siebie trochę krochmalu i w trakcie prania pominę płukanie! Wtem z wnętrza nie dużego pokoiku dobył się szaleńczy śmiech niczym rodem z odmętów otchłani.
Nie minęła dłuższa chwila, a zza drzwi zabrzmiał wątły, przygnębiający głos.

- Błagam Maleńka, otwórz. Ja tu ginę…
- Nie!-
bez cienia wahania odparła stanowczo Karolinka
- Jak mogłaś mnie tak okłamać?
- Nie było innego sposobu, by odciągnąć Pana Świetlika od rocznych zapasów herbatników Pana K. -
Wtem dobył się zza drzwi dobrze znany wam głos ociekający patosem.
- O ja nieszczęsny. Jak mogłem uwierzyć, że ta mała zna z przedszkola Jasia i Małgosie? Jak mogłem dać się omotać, że Pan K do urządzenia mojego pokoju wynajął tego samego architekta, co Baba Jaga? O ja nieszczęsny! O ja naiwny! Zwiedziony przez wilka w skórze Czerwonego Kapturka, zostałem zamknięty w tym zimny, ciasnym lochu z seledynową tapetą w ciastka z wisienką! Nie! Ściany! One są coraz bliżej! Zgniotom mnie! Jak tu ciasno! Nie dożyje drugiego śniadania! No może nawet pierwszego!


W chwile potem, jak mała lewitujący kulka zwieńczyła swój lament gradem rzęsistych łez, których częstości spadania nie powstydziłby się tropikalny tajfun klasy 10 w skali Beauforta, podleciała bezszelestnie do drzwi. Zajrzawszy przez dziurkę od klucza, bacznym spojrzeniem przez dłuższą chwile lustrowała korytarz.

Uff pusto…

***

Po paru chwilach, nie udolnie stłumiony blask oświetlił skrytą w mrokach kuchnię. Gdzieś głucha cisza uśpionego domostwa została przerwana trzeszczącymi patelniami zawieszonymi nad piecem. Charakterystyczny dźwięk otwieranej lodówki, sprawił, że Świetlistemu z podniecenia przeszły "po plecach" ciarki. Dwie mdławe poświaty zlały się ze sobą, rzucając na proste kuchenne meble różnorakie cienie. Po chwili odezwał się cichy melodyjny głos.

- Hej! Panie strażniku, jest pan tam? -
po chwili wyczekującej ciszy ze wzrokiem wbitym w głąb zupełnie pustej lodówki Acheront znów przemówił

- Panie strażniku! Proszę się nie zgrywać. Wiem dobrze że pan tam jest. Bo niby, kto gasiłby światło w lodówce, gdy się ją zamyka, jak nie pan? Mości panie, pingwinku wiem, że przeze mnie nie mało się pan napracował dzisiaj, ale proszę się na mnie nie boczyć. Bardzo potrzebuje z kimś porozmawiać. A jest pan jedyna osobą w tym domu, który jeszcze nie śpi.
Dobrze nie musi pan wychylać dzióbka ze swojej kryjówki, ale proszę mnie wysłuchać. Mój psychoanalityk jest za daleko, a ja naprawdę musze komuś o tym powiedzieć.
Otóż ona tu jest. Znów mnie znalazła. Pojawiła się jak tylko zgasili światło. Natychmiast schowałem się przed nią pod kołdrą, ale ona już tam była! Czekała na mnie! Teraz ją zgubiłem. Ale ona na pewno się tam gdzieś czai. Czyha, żebym zamknął tylko lodówkę. Pewnie nie może się doczekać, kiedy pan znów zgasi swoje światełko, ale proszę tego pod żądnym pozorem nie robić! Ciemności nie bierze jeńców! Psycholem nie jestem wiem co mówię.
Pewnie pan to już dawno zauważył, ale i tak to powiem. Świry! Nic tylko świry! Pan K.. Istoty Wyższe. I wszyscy wieszczą! Niebywałe prawda panie strażniku? Wiem, że to szaleńcy. Uwielbiają wieszczyć. Same klęski oczywiście. Widzą krew, zgliszcza, dym, sine trupy, gołe dupy i puste pudełka po mojej ulubionej czekoladzie! Mam dość! Jeszcze jeden świr i palne sobie w łeb. Popatrz chociaż na tego całego Pana K Widziałeś, komu powierzył pierścienie? Niedorzeczne! Co te diwie kruche istoty wiedzą o wieloświecie? Co on w ogóle wiedzą o życiu! Ganiała je kiedyś śmierć po kartoflisku? Oczywiście, że nie, a mnie tak!To ja tu jestem wybawcą wszechświata! Ja powinienem zostać powiernikiem pierścienia! Na pewno byłby lepszy nawet od tego całego hobbita z Shire. Jak on mógł zbawić świat, to ja też mogę! A co! Teraz musze tylko je wykraść. MY PRECIOUS! Lece lulu. Wielkie dzięki za wszystko!


Drzwi od lodówki zamknęły się delikatnie. W jej wnętrzu mały pingwinek poklepał się w głowę drobną łapką, która zaczęła go już boleć od paplania pewnej świetlistej kulki. Chwile potem otworzył perfekcyjnie zamaskowane drzwi. Przyczłapawszy na swoich malutki, pomarańczowych nóżkach w przeciwny kąt lodówki, wyćwiczonym latami praktyki ruchem przełączył włącznik światła. W tej samej chwili ona już tam była.
 
__________________
Nie wierzę w cuda, ja na nie liczę...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d

Ostatnio edytowane przez g_o_l_d : 14-10-2008 o 14:11.
g_o_l_d jest offline