Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2008, 19:53   #66
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
- O kurwa!!! O kurwa!!! O ja pier… - dobiegało zza węgła coraz głośniej i coraz bardziej rozpaczliwie. Wiązanka była niewybredna, okraszona słowami z angielskiego i innego anglo podobnego języka.

Gdy zaalarmowani wrzaskami mężczyźni wybiegli zza rogu, dostrzegli czerwoną ze złości Dagmarę, która właśnie obchodziła swój "samochód" dookoła, by lepiej przyjrzeć się jego zwłokom i tym samym wprowadzić się w jeszcze głębszy stan wściekłości i rozpaczy. Zdawała się być tak pochłonięta krzykami, że nie było mowy o tym, by dostrzegła zbliżających się. Bynajmniej, gdy tylko wychylili się zza ściany domu, spojrzała na nich pełnymi boleści, a jednocześnie zwykłego wkurwienia oczyma i jęknęła.

- Czy wy to widzicie?! Mój samochód! Zmiażdżony! Czy macie pojęcie ile mnie to będzie kosztować?! - gdyby Dagmara była bohaterką komiksu, w tym kadrze, w jej oczach nie zabrakłoby ogników furii, a dymek z jej wypowiedzią wyglądałby jak najeżony kolcami. - I ten kretyn chce mi wmówić, że nic się nie stało?! - wrzasnęła i chyba chciała dorzucić jeszcze parę uwag na temat Rodeckiego, jego męskości, a także szanownej mamusi, cioci, siostry i kilku innych kobiet z rodziny, jednak powstrzymała się.

Dostrzegła bowiem malucha Eteryty, który w nienaruszonym stanie stał nieopodal i zdawał się uśmiechać do niej złośliwie.

- No zajebiście po prostu!!! Ja będę musiała wydać więcej niż on kiedykolwiek miał szansę widzieć na raz, a ten jego stary gruchot nawet nie ma rysy! KUUURWA!

Staszek i Marek do tej pory żyli w przeświadczeniu, że nikt nie może tak długo być AŻ TAK BARDZO wkurzonym. Stan Dagmary otworzyły im oczy na otaczającą rzeczywistość, bowiem koncert kobiety trwał już dobrych 10 minut, a ona nie uspokoiła się ani trochę. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej się rozkręcała, a nawet nie dostała zadyszki.

Jej popis osiągnął właśnie punkt kulminacyjny. Stała chwilę dysząc ciężko, po czym - zanim którykolwiek zdążył zareagować - chwyciła leżący nieopodal spory kamień i z impetem rzuciła nim w przednią szybę malucha. Gdy kamień upadł na przednie siedzenie rozbijając szybę na setki maleńkich kawałeczków, chwyciła go jeszcze raz i gruchnęła w maskę pozostawiając przepiękne, głębokie wgniecenie. A potem zrobiła to jeszcze raz, i znowu, aż cała złość z niej uleciała.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.

Ostatnio edytowane przez echidna : 14-10-2008 o 22:38.
echidna jest offline