Abri odetchnęła z ulgą, że już po wszystkim i że nie musiała bezpośrednio uczestniczyć w walce. Spojrzała szybko, a żeby sprawdzić czy ktoś został ranny. Na Bugg'a nawet nie spojrzała, ponieważ ten znajdował się na dole, zresztą i tak pewnie nic mu nie jest, on ma tak ogromne szczęście, że dziewczyna nie dziwiła się dlaczego nadal żyje i rzadko krzywda mu się dzieje.
Zauważyła, że Artur został lekko ranny. Podeszła do niego i sprawdziła jak głęboko bełt utkwił w ciele. - Dobrze, że niedługo świtać będzie. Dowiemy się co z pozostałymi osobami, które miały nas wspierać, a ty opatrzysz tą ranę, która, mam nadzieję, nie jest poważna. - rzekła.
Upewniwszy się, że nikomu więcej nic się nie stało i nie potrzebują natychmiastowej pomocy emocje i nerwy, które towarzyszyły jej opadły i aż przysiadła na skrzyni, która stała najbliżej niej. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że cały czas trzyma w dłoniach noże do rzucania. Szybko schowała je i rozejrzała się jak duże zniszczenia pozostawili po sobie bandyci. Nic ją to nie interesowało, bo i nie musiało. Tileańczyk wyraźnie powiedział, że nie interesuje go ten magazyn tylko zawartość skrzyni. Hm... A ta była rozwalona przez Artura. Cóż zrzuci się na złodziei całą winę. Tylko gdzie są księgi? No tak, ma je Bugg. Mniejsza o nie... Uszli z życiem... Po raz kolejny.
__________________ "Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Ostatnio edytowane przez Szaine : 13-10-2008 o 20:29.
|