Układanka wielowymiarowa, prototypowa zabawka przyszłości niewdrożona do masowej produkcji, bo kto by kupował takie gadżety, elementy zawieszone w czasie, miejscu i przestrzeni, porządkowane jedynie w warunkach laboratoryjnych, olbrzymia kostka Rubika, tuż nad głowa Tanji, łatwiej ją rozsypać niż ułożyć. Więc o co teraz podejrzewam Adama, pana doktora grzebiącego w Paktach? Wielkie pomieszczenie pełne ciał o moim dna. Dlaczego? Natarczywie wpatrywała się w rosnącą plamę krwi, tak by nie widzieć ręki grzebiącej w mięsie uda. Niemojego uda. Dlaczego podobne do mnie? Przed oczyma oglądane w innym życiu tajne pliki w korporacyjnym komputerze, eksperymenty na rodzicach, wzmocniona odporność na choroby. Irytująco błacha przyczyna. Bo to zwykły przypadek. Pierdolony pech, każdego może dotknąć, każdego dotyka, tak już jest. Nie powinnam czuć wspólnoty z niesiostrami, Ulami, Kasiami, Gosiami, czemu czuję? Chuda, głodna i sponiewierana. Mam aż takie duże oczy? Bez kremu usta zaraz nam pękają.
Nie myślę o pomieszczeniu, gdzie umierały pod własnym ciężarem.
Dlaczego?
A potem, gdy Małgorzata Misztalska zniknęła w klatce ściekowej mówiąc jeszcze coś głosami innych ludzi Tanja nadal stała jakiś czas nieruchomo, nie uzyskawszy żadnych wyjaśnień.
-Żaden człowiek nie jest w stanie tak biegać z przestrzelonym udem. Przynajmniej nikt z tych normalnych. Wątpię by ona była hm, twojej krwi Tanju. A w każdym razie u niej dodali do tej krwi coś więcej.
Pokiwała głową przytakując Axelowi. Potem nadszedł Schlaufen, wszystko ruszyło, ponownie.
-Ys obejrzysz w szpitalu jej krew? – genetyczka przytaknęła na to pytanie Tanji, zadane całkiem normalnym tonem, głosem nie drżącym i spokojnym, coś zamoczyła w kałuży, starczyłoby tej krwi na tysiąc próbek.
Tanja włączyła w kombinezonie licznik promieniowania Tamma.
Popatrzyła na Axela, nie powiedziała wszystko porządku, rozumiem, dlaczego do niej strzeliłeś, dziękuję, że nie widzisz w niej mnie i że trzymasz moją dłoń. Uśmiechnęła się smutno.
Zjechała zaraz po hakerze, kiepsko jej poszło, dużo gorzej niż Axelowi, Ys i Schlaufenowi, ale wylądowała, kombinezon, który usztywniał ruchy przynajmniej chronił przed obtarciami.
No i udało się. Znaleźli Malaka, dzięki bogu żywego, dość makabry na tę noc. Ale Tanję pochłonął Buchta, Buchta Misztalskiej, Buchta, który wiedział coś o planach Barkach, otoczony bronią, pijany strażnik wiedzy.
Chciwie wpatrywała się w niego czekając, czy na jakieś pytania padną dzisiaj wyczerpujące odpowiedzi. |