Zanim Marek wyszedł za potrzebą, wciągnął na siebie koszulkę ajronów. Około piątej rano okolica zrobiła się diabelnie zimna, więc do rana chłopak przeżył zwinięty w kulkę pod kocem. Wprawdzie mógł wstać i wciągnąć na siebie coś cieplejszego, niż bokserki, ale to by wymagało wyjścia z pod koca. A na to chłopak nie miał już ochoty, więc koszulka i poranne słońce zostały przez niego przywitane z ogromną ulgą.
Obserwowanie furii Dagmary wywołało w chłopaku uczucie na pograniczu fascynacji i grozy. Nie chciał interweniować, gdyż domyślał się, że to i tak nie pomoże. Dopiero gdy kobieta skończyła, stanął obok niej, by podziwiać dzieło zniszczenia.
- Dewastacja cudzego mienia. Ile to będzie - grzywna czy pozbawienie wolności? A co do samochodu... Wsyp lepiej trochę cukru do baku. Silnik sie zatrze i będzie do wymiany. Twój to jest lekko obtłuczony, Dwa - trzy dni w warsztacie i będzie jak nowy. Mogę sie tym zająć razem z panem Rodeckim. Może zapomni, że chciał mnie zabrać na ryby. - Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie i delikatnie złapał Dagmarę za ramię, by wrócić do mieszkania.
- Kawy, herbaty? Może znajdę jakieś śniadanie, jeśli ktoś ma ochotę. |