Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2008, 15:19   #14
Skryty
 
Skryty's Avatar
 
Reputacja: 1 Skryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemu
Porter Mały
W jednej chwili zrobiło się o wiele luźniej. Najpierw magowie wyszli na deszcz a tuż za nim podróżnik z którym miałeś porozmawiać. Teraz jeszcze estalijczyk rzucił wzgardliwie swoje uwagi co do jego powinności i wybiegł goniąc innych.
- Jeśli jeździec faktycznie jest blisko winieneś (…) W tym momencie jeden z gości pod oknem zaczął krztusić się piwem i zepsuł ci całą przemowę. Idiota pomyślałeś.
- Nie, nie, nie. To tatko będzie decydować jak przyjdzie. Teraz będzie jeszcze zajęty. powiedziała dziewczyna która stała za ladą. Wszyscy inni są na zewnątrz a ta służka jest jeszcze mniej rozgarnięta od hmm… Kalfera. Przynajmniej tak nazwała go ta dziewczynka.

Carlos de Guante
- Gospodarzu - spytał - użyczycie jakieś światło? Pochodnię, latarnię, cokolwiek...
Dziewka za ladą podrapała się po głowie i pobiegła gdzieś do pokoju krzycząc że zaraz przyniesie. Słychać było jak zbiega gdzieś po schodach. Po chwili przyniosła solidną latarnię. Skąd u diabła taką latarnię oni mają? Nieważne. Pomyślałeś.
Na dworze nie było już nikogo. Magowie gdzieś się ulotnili a tego w czarnym płaszczu nie zobaczyłbyś z 20metrów w taką pogodę. Śladów też na próżno było by tu szukać. Wszędzie były głębokie kałuże. Przed bramą też nie widać było nic ciekawego w błocie. Po jednej stronie z lasu wypływała kolejna struga błota. Zajazd był zbudowany na wzniesieniu więc nic mu nie groziło ale marsz w tamtą stronę to byłoby nie lada wyzwanie.
Poszedłeś wzdłuż traktu w nadziei że gdzieś będzie jakiś ślad. Po pewnym czasie dostrzegłeś sylwetkę. To ten z karczmy. Poznałeś po kapeluszu. Niósł kogoś. Musiał znaleźć naszą zgubę.
Już miałeś podbiec gdy usłyszałeś cichy warkot. Tamci jakimś sposobem tego nie usłyszeli. W krzakach za nimi zobaczyłeś dwa jasne ślepia odbijające światło księżyca.
- Uważaj! – Wydarłeś się co sił i ruszyłeś do ataku w biegu wyjmując broń.

Adhrazar Goltber, Elendil z Altdorfu
Wyszliście na dwór i stanęliście na skraju zadaszenia. Deszcz padał z imponującym natężeniem. Rozejrzeliście się po placu zajazdu. Chłop zza lady, mała dziewczynka i rzekomy koń prawdopodobnie zniknęli w stajni.
- Nie ma szans żeby zobaczyć jakiekolwiek ślady. – Stwierdził fachowo Eldarin – ledwo co widać bramę.
Mimo to postać w kapeluszu podbiegła gorączkowo do bramy, klękneła i zaczęła coś wymacywać. Po niezbyt profesjonalnym, jak na wasze oko zachowaniu, pognała sprintem w ciemnię nocy.
Obokwas przeszedł estalijczyk. W ręce miał dość porządnie wyglądającą latarnię. Podszedł do bramy i po krótkim zastanowieniu poszedł wzdłuż traktu. Jako że żaden z was nigdy nie interesował się sztuką tropienia postanowiliście zdać się na doświadczenie obcokrajowca.

Erwin Tilmann
Zeskoczyłeś ze schodów prosto w błoto. Wiedziałeś że jeśli coś masz znaleźć to na pewno będziesz po kolana uflejony w błocie. W bramie zrobiła się spora kałuża zalewająca cały wjazd. Tam ziemia będzie twardsza a dziura po kopycie zalana wodą. Przyklęknąłeś wymacując na skraju wody śladów. Jest. Już wiedziałeś z której strony nadjechał koń. Uśmiechnąłeś się do siebie i pobiegłeś w tamtą stronę. Po drodze myślałeś o niejednym takim pościgu. Szybkie odczytanie śladów i dalszy bieg było kluczem do pojmania uciekiniera. Po krótkim biegu zobaczyłeś że w jednym miejscu, wysoka trawa przy trakcie jest zaczesana z lasu do drogi. Wiatr zagiąłby ją w drugą stronę. Kilka kroków pomiędzy drzewa i zobaczyłeś leżącą postać. Nie było śladów walki. Chwyciłeś go za rękę i odciągnąłeś żeby zobaczyć co ma przy sobie. Na pierwszy rzut oka widać było cienki miecz i drugi podobny ale o wiele krótszy. Nie siląc się na delikatność zaciągnąłeś podróżnika na trakt żeby w świetle księżyca mu się przyjrzeć. Ma cienką i delikatną rękę, czyli w nigdy nie pracował ciężko. Jak na wojownika to przedramię też nie ma zbytnio wyćwiczone. Na trakcie byłeś nie lada zaskoczony gdy okazało się że delikatny podróżnik to… dziewczyna. Do tego wyglądała trochę jak elfka. Była cała blada i ciągle majaczyła. Jednak gdy chciałeś odsłonić jej włosy żeby ostatecznie upewnić się że to elfka, zamachnęła się otwartą dłonią z sporym impetem. Zebrałeś prosto w prawe ucho że jeszcze przez dłuższą chwilę dźwięczyło ci w uchu.
- Z miejsca rodzi się agresja, nie jest tak? Przez bark sobie ciebie nie przerzucę bo jeszcze dostałbym kolejnych sennych ataków. Przy pasie miała doczepioną sakiewkę A to za transport i obronę. Odczepiłeś pieniądze i zabrałeś ją na ręce żywiąc się myślą że do zajazdu niedaleko.
Po krótkim marszu przed tobą zamajaczyła jakaś postać. To ten estalijczyk. I ma latarnie.
-Uważaj! –Wydarł się i rzucił w twoim kierunku wyciągając broń.
W jednej chwili puściłeś dziewczynę która z chlupnięciem spadła w błoto i wyciągnąłeś dwa miecze rozglądając się za zagrożeniem. Z lasu wyszedł na trakt potężny zwierz. Już słyszałeś o takich. Obok ciebie przebiegł estelijczyk nacierając na monstrum, zalany światłem księżyca w pełni. Ale ciekawe czy on o takich słyszał.
Teraz jest twoja szansa na atak.

 
__________________
WarHamster rules

Ostatnio edytowane przez Skryty : 23-10-2008 o 19:22.
Skryty jest offline