Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-10-2008, 21:22   #11
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie da się ukryć, że jego podopieczny wyglądał na kawał skąpiradła. Skoro był w podróży służbowej, a wszystkie znaki na niebie i ziemi, z zachowaniem pana Portera włącznie, na to wskazywały, zatem wszystkie jego wydatki z pewnością były pokrywane. A urzędnik zachowywał się tak, jakby musiał za wszystko płacić z własnej kieszeni. Co było równie dziwne, jak denerwujące.

Miejsce przy kominku było całkiem przyjemne. Ciepło bijące od ognia sprawiało, że zapominało się, przynajmniej odrobinę, o niepogodzie na zewnątrz. Człowieka zaczynało ogarniać błogie lenistwo. No, chyba że miał kogoś, na kogo trzeba było zwracać baczną uwagę, skoro właśnie za to otrzymywało się zapłatę w brzęczącej monecie.

Podjęta przez Portera próba nawiązania dialogu z grzejącym się przy kominku jegomoście zakończyła się niepowodzeniem. Nic dziwnego zresztą. Carlos nie wyobrażał sobie, by urzędnik, oszczędzający na każdym groszu, zechciał postawić kielicha czy też kufel jakiemuś nieznajomemu. Nawet gdyby słowa tamtego były prawdą...

Monotonię siedzenia w zacisznej co prawda, ale dość nudnej gospodzie przerwała jakaś dziewczyneczka, krzycząc coś o koniu bez jeźdźca.
Carlos spojrzał bez słowa na Portera. Normalnie już byłby za drzwiami i szukałby nieboraka, któremu najwyraźniej coś się musiało stać, ale w tym wypadku był kontraktem przywiązany do urzędnika i po prostu nie mógł, bez jego pozwolenie. biegać gdziekolwiek dla zaspokojenia własnej ciekawości oraz chęci pomocy bliźniemu.

Zanim jednak Porter raczył cokolwiek powiedzieć, na poszukiwania wyruszyły dwie osoby, z których co najmniej jedna była magiem, a potem, zaraz za nimi, wysunął się z izby jegomość, z którym Porter poprzednio nawiązywał stosunki towarzyskie.

- Może jednak sprawdzę - zaproponował Carlos - co się tam dzieje? Może ktoś potrzebuje pomocy? A warto wiedzieć, co i dlaczego może tu zagrażać podróżnym.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-10-2008, 23:47   #12
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Najwyraźniej ochroniarz był wyposarzoy w pieniądze. Co ucieszyło Portera. Wiedział, że pieniądze przydadzą się na inne środki aniżeli na zwykłe jedzenie. Przy kominku postać susząca się była zwykłym naciągaczem w przekonaniu urzędnika. Miał już doczynienia z takimi typkami. Ale kim oni byli w porównaniu z umiejętnościami Małego. Skoro tak stawiałsprawę wolał nie odzywać się więcej. Grzał się w spokoju przy kominku kiedy tą sielankę musiał przerwać jakiś bachor.

"Dzieci. Beznadziejne i rozpieszczone gnojki. Jeszcze mu żartów sięzachciewa w taką pogodę."

Porter usłyszał apel i spostrzegł jak ruszyli w stronę wyjścia dwaj, jak ich ocenił, miejscowi a zaraz za nimi ubłocony podróżny. Tak więc każdy chciał pomóc komuś kogo nie było a jedyną wskazówką miał być przybłąkany koń.

"Już widzę tych wielkich tropicieli śladów, którzy widzą jakieś ślady w błocie. Banda oszustów. I jak te państwo ma prosperować skoro wszędzie jest pełno takich naciągaczy i lekkoduchów."

Spojrzał na Carlosa, który spoglądałza wychodzącymi i usłyszał propozycję sprawdzenia zajścia. Urzędnik postanowił wykorzystać tę chwilową zabawę. Postanowił dać chwilę władzy temu ochroniarzowi, aby mógł sobie wyobrażać, że kontroluje ten związek. Bardzo bawiło go takie myślenie.
-Dobrze. Masz całkowitą racje. Sprawdź co tam się stało i dobrze by było jakbyś przyjrzał się uważniej naszym gościom. Te informacje mogą być przydatne.- Wykonałruch ręką jakby był conajmniej szlachcicem i pozwalał oddalić się swojemu służącemu. Po co? Zadałsobie to pytanie i doszedł do wniosku, że nie ma to znaczenia. Nie oczekiwał nawet na żadne informacje. Po prostu był realistą. Z resztą taki ktoś jak Carlos zaklimatyzuje się bardzo szybko z gośćmi. Nie pierwszy raz widział podobną scenę. Nie pierwszy raz. Sam zaś postanowił poczekać w środku.
-Jeśli jeździec faktycznie jest blisko winieneś przygotować ciepłą wodę i balię. Ten biedak leży teraz w błocie. Potrzeba mu kąpieli. Naszykuj ręczniki, przynajmnie dwa, bandaży lub coś temu podobnego i jakąś maść. Jeśli zamierzasz mieć nowego gościa musisz wpierw o niego ię postarać. Jak umrze nie przyniesie Ci zysku.
Postanowił wykorzystać wszelkie swoje atuty, które stosuje w tej pracy. Miał nadzieję, że dobrane słowa mogły zagrać na tyle dobrze by gospodarz w zamieszaniu przygotował to wszystko bez zbędnych pytań.
Przekonywanie:[Rzut w Kostnicy: 78]
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 07-10-2008, 16:25   #13
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W taką noc nie należało nikogo zostawiać na drodze. Trzeba było wyjść i poszukać. Nawet jeśli deszcz ciągle padał, to z pewnością nie mógł zmyć tropu, który powstał przed chwilą. To było jasne, pewnie nawet dla Portera.
Ale poza tym ten urzędniczyna był chyba kretynem.
Albo też sprawdzał, dureń, na ile sobie może pozwolić...

Carlos spojrzał na Portera i powiedział:

- Daruj sobie tego typu gesty. Wynająłeś mój rapier i nic więcej. Nie masz do czynienia ze służącym. Jeśli chciałeś sobie pomachać rękami, to trzeba było sobie wynająć chłopka ze wsi, który kłania się w pas na widok byle papierka.

Najwyraźniej uprzejmość zeszła w tym całym Imperium na psy. Byle osioł, uzbrojony w pergamin z pieczęcią, zaczynał się zachowywać jak udzielny książę.

Powiedział co miał do powiedzenia, potem podszedł do karczmarza.

- Gospodarzu - spytał - użyczycie jakieś światło? Pochodnię, latarnię, cokolwiek...

Po skończeniu rozmowy z karczmarzem zawinął się w płaszcz i wyszedł z izby.

Spojrzał na drogę.
Nawet gdyby nie zdołał znaleźć śladów, to byłby gotowy, gdyby ktoś potrzebował pomocy. Ci, którzy ruszyli przed nim, nie odeszli daleko. Cięgle widział ich sylwetki i jakieś błyski świateł.

[Jeśli jakieś ślady kopyt prowadzą do gospody i są widoczne, Carlos rusza za tymi śladami]
 
Kerm jest offline  
Stary 15-10-2008, 15:19   #14
 
Skryty's Avatar
 
Reputacja: 1 Skryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemu
Porter Mały
W jednej chwili zrobiło się o wiele luźniej. Najpierw magowie wyszli na deszcz a tuż za nim podróżnik z którym miałeś porozmawiać. Teraz jeszcze estalijczyk rzucił wzgardliwie swoje uwagi co do jego powinności i wybiegł goniąc innych.
- Jeśli jeździec faktycznie jest blisko winieneś (…) W tym momencie jeden z gości pod oknem zaczął krztusić się piwem i zepsuł ci całą przemowę. Idiota pomyślałeś.
- Nie, nie, nie. To tatko będzie decydować jak przyjdzie. Teraz będzie jeszcze zajęty. powiedziała dziewczyna która stała za ladą. Wszyscy inni są na zewnątrz a ta służka jest jeszcze mniej rozgarnięta od hmm… Kalfera. Przynajmniej tak nazwała go ta dziewczynka.

Carlos de Guante
- Gospodarzu - spytał - użyczycie jakieś światło? Pochodnię, latarnię, cokolwiek...
Dziewka za ladą podrapała się po głowie i pobiegła gdzieś do pokoju krzycząc że zaraz przyniesie. Słychać było jak zbiega gdzieś po schodach. Po chwili przyniosła solidną latarnię. Skąd u diabła taką latarnię oni mają? Nieważne. Pomyślałeś.
Na dworze nie było już nikogo. Magowie gdzieś się ulotnili a tego w czarnym płaszczu nie zobaczyłbyś z 20metrów w taką pogodę. Śladów też na próżno było by tu szukać. Wszędzie były głębokie kałuże. Przed bramą też nie widać było nic ciekawego w błocie. Po jednej stronie z lasu wypływała kolejna struga błota. Zajazd był zbudowany na wzniesieniu więc nic mu nie groziło ale marsz w tamtą stronę to byłoby nie lada wyzwanie.
Poszedłeś wzdłuż traktu w nadziei że gdzieś będzie jakiś ślad. Po pewnym czasie dostrzegłeś sylwetkę. To ten z karczmy. Poznałeś po kapeluszu. Niósł kogoś. Musiał znaleźć naszą zgubę.
Już miałeś podbiec gdy usłyszałeś cichy warkot. Tamci jakimś sposobem tego nie usłyszeli. W krzakach za nimi zobaczyłeś dwa jasne ślepia odbijające światło księżyca.
- Uważaj! – Wydarłeś się co sił i ruszyłeś do ataku w biegu wyjmując broń.

Adhrazar Goltber, Elendil z Altdorfu
Wyszliście na dwór i stanęliście na skraju zadaszenia. Deszcz padał z imponującym natężeniem. Rozejrzeliście się po placu zajazdu. Chłop zza lady, mała dziewczynka i rzekomy koń prawdopodobnie zniknęli w stajni.
- Nie ma szans żeby zobaczyć jakiekolwiek ślady. – Stwierdził fachowo Eldarin – ledwo co widać bramę.
Mimo to postać w kapeluszu podbiegła gorączkowo do bramy, klękneła i zaczęła coś wymacywać. Po niezbyt profesjonalnym, jak na wasze oko zachowaniu, pognała sprintem w ciemnię nocy.
Obokwas przeszedł estalijczyk. W ręce miał dość porządnie wyglądającą latarnię. Podszedł do bramy i po krótkim zastanowieniu poszedł wzdłuż traktu. Jako że żaden z was nigdy nie interesował się sztuką tropienia postanowiliście zdać się na doświadczenie obcokrajowca.

Erwin Tilmann
Zeskoczyłeś ze schodów prosto w błoto. Wiedziałeś że jeśli coś masz znaleźć to na pewno będziesz po kolana uflejony w błocie. W bramie zrobiła się spora kałuża zalewająca cały wjazd. Tam ziemia będzie twardsza a dziura po kopycie zalana wodą. Przyklęknąłeś wymacując na skraju wody śladów. Jest. Już wiedziałeś z której strony nadjechał koń. Uśmiechnąłeś się do siebie i pobiegłeś w tamtą stronę. Po drodze myślałeś o niejednym takim pościgu. Szybkie odczytanie śladów i dalszy bieg było kluczem do pojmania uciekiniera. Po krótkim biegu zobaczyłeś że w jednym miejscu, wysoka trawa przy trakcie jest zaczesana z lasu do drogi. Wiatr zagiąłby ją w drugą stronę. Kilka kroków pomiędzy drzewa i zobaczyłeś leżącą postać. Nie było śladów walki. Chwyciłeś go za rękę i odciągnąłeś żeby zobaczyć co ma przy sobie. Na pierwszy rzut oka widać było cienki miecz i drugi podobny ale o wiele krótszy. Nie siląc się na delikatność zaciągnąłeś podróżnika na trakt żeby w świetle księżyca mu się przyjrzeć. Ma cienką i delikatną rękę, czyli w nigdy nie pracował ciężko. Jak na wojownika to przedramię też nie ma zbytnio wyćwiczone. Na trakcie byłeś nie lada zaskoczony gdy okazało się że delikatny podróżnik to… dziewczyna. Do tego wyglądała trochę jak elfka. Była cała blada i ciągle majaczyła. Jednak gdy chciałeś odsłonić jej włosy żeby ostatecznie upewnić się że to elfka, zamachnęła się otwartą dłonią z sporym impetem. Zebrałeś prosto w prawe ucho że jeszcze przez dłuższą chwilę dźwięczyło ci w uchu.
- Z miejsca rodzi się agresja, nie jest tak? Przez bark sobie ciebie nie przerzucę bo jeszcze dostałbym kolejnych sennych ataków. Przy pasie miała doczepioną sakiewkę A to za transport i obronę. Odczepiłeś pieniądze i zabrałeś ją na ręce żywiąc się myślą że do zajazdu niedaleko.
Po krótkim marszu przed tobą zamajaczyła jakaś postać. To ten estalijczyk. I ma latarnie.
-Uważaj! –Wydarł się i rzucił w twoim kierunku wyciągając broń.
W jednej chwili puściłeś dziewczynę która z chlupnięciem spadła w błoto i wyciągnąłeś dwa miecze rozglądając się za zagrożeniem. Z lasu wyszedł na trakt potężny zwierz. Już słyszałeś o takich. Obok ciebie przebiegł estelijczyk nacierając na monstrum, zalany światłem księżyca w pełni. Ale ciekawe czy on o takich słyszał.
Teraz jest twoja szansa na atak.

 
__________________
WarHamster rules

Ostatnio edytowane przez Skryty : 23-10-2008 o 19:22.
Skryty jest offline  
Stary 15-10-2008, 17:28   #15
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gospodarz z ukosa spojrzał na idiotę, który w taką pogodę wybierał się na dwór, ale nie protestował, gdy dziewka przyniosła wielką latarnię, która, zdawałoby się, mogłaby przetrzymać sztorm na morzu.

Skąd, na Ranalda, oni mają taką latarnię? - zdziwił się Carlos widząc przedmiot swą wielkością jakby przekraczający to, co zwykle spotykało się w gospodach.
Jako że darowanemu koniowi w zęby się nie spogląda Carlos podziękował i z zapaloną latarnią wyszedł na ganek.

Wieczór tak późny, że graniczył już z nocą, był przeuroczy. Godny poetów można by rzec. Wymarzona wprost pogoda na spacer...
Czarne chmury zasłoniły niebo, księżyc nie miał nawet cienia szansy, by wystawić nos zza chmur. A może nie chciał zmoknąć, bo ciągle padało.

Lejący bez przerwy deszcz zamienił ziemię w grząskie błoto, w którym buty tonęły bez trudności, za to wydobywały się z pewnym oporem i obrzydliwym cmokaniem. Na dodatek złośliwy wiatr utrudniał życie, nadając każdej kropli deszczu dodatkową prędkość, co zdecydowanie nie podobało się nie tylko Carlosowi, ale nawet latarni, chybocącej się na wszystkie strony, jakby zła z powodu wyciągnięcia jej na deszcz.

Początek poszukiwań był nad wyraz prosty. Przynajmniej teoretycznie. Wystarczyło odszukać ślady kopyt prowadzące w stronę stajni, a potem spokojnie ruszyć w drugą stronę. Jako że teoria z praktyką nie raz się mijają, zatem sposób ten można było ze spokojem odrzucić. Chociaż teren przed gospodą, mimo wysiłków aury, nie zamienił się jeszcze w jedną wielka kałużę, to niewiele mu do tego brakowało. Wiele różnych kałuż równie skutecznie utrudniało odnalezienie śladów.

Nikogo nie było widać. Widocznie oczekiwanie na latarnię trwało tak długo, że inni poszukiwacze zdążyli już zniknąć w ciemności i strugach deszczu.
Carlos doszedł do bramy.
Jedynym sensownym wyjściem wydała mu się wędrówka wzdłuż traktu... Raczej nikt nie potrafiłby się przedostać przez wylewające się z lasu zwały błota. Zresztą koń, który by się przez nie przedostał, pozostawiłby dużo śladów.

W końcu niedaleko zamajaczyła sylwetka. Sądząc po kapeluszu był to mężczyzna, który usiłował wycyganić od Portera darmowy kufelek. Tym razem najwyraźniej miał więcej szczęścia. Trzymał w ramionach coś, lub kogoś, i z trudem wyciągając nogi z błota szedł w stronę gospody.
Carlos ruszył w ich kierunku, by po chwili na moment przystanąć. Za plecami mężczyzny zapaliły się dwa światełka, oczy jakiegoś stwora, oraz rozległo się ponure warczenie. całkiem jakby bestia była niezadowolona z tego, że jej kolacja się oddala...
Jednak niosący swój ciężar jakby nic nie słyszał, spokojnie idąc dalej.

- Uważaj! - wrzasnął Carlos, wyciągając rapier. W strugach ulewnego deszczu używanie pistoletu nie było najmądrzejszym posunięciem.

Głos Carlosa najwyraźniej dotarł do mężczyzny w kapeluszu, który wykazał się niezłym refleksem. Jego 'bagaż' z chlupotem runął w błoto, a pozbawiony ciężaru mężczyzna obrócił się w stronę niebezpieczeństwa. W świetle księżyca, który niespodziewanie, widocznie pełen zaciekawienia, wyszedł zza chmur, błysnęły dwa ostrza.

Więcej Carlos nie miał czasu dostrzec. Już był przy bestii i zaatakował.

Atak: [Rzut w Kostnicy: 54]
Obrażenia: [Rzut w Kostnicy: 5+1]

Trafił. Cios, wymierzony z całej siły mocny, trafił potwora w lewą łapę, nie zadając niestety zbyt wielu obrażeń.
A potem przyszła kolej na unik...

Unik: [Rzut w Kostnicy: 86]
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 16-10-2008 o 10:25.
Kerm jest offline  
Stary 19-10-2008, 11:49   #16
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Cały w błocie i mokry od wody z kałuży Erwin ruszył tropem. Po pewnym czasie udało mu się odnaleźć jeźdźca. Jednak, co to?! Okazało się, że była to kobieta. Erwin bez głębszego namysłu zabrał jej sakiewkę, wziął na ręce i ruszył w stronę karczmy. Coś zapewne bardzo przeraziło ta kobietę, bowiem cała trzęsła się i coś majaczyła, nawet bila rękoma. Erwinowi się oberwało, co nie ucieszyło go bynajmniej.
„Cóż za wdzięczność”- pomyślał

Będąc w połowie drogi Erwin dostrzegł postać na drodze. Rozpoznał w niej faceta z karczmy. Już chciał ruszyć w jego stronę, kiedy zobaczył że ten dobywa broń. „Co jest z nim?! Chyba mnie nie atakuje?!” Myśl przemknęła Erwinowi przez głowę. Po chwili dobiegł Tilmanna krzyk mężczyzny:

-Uważaj!

Erwinowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Rzucił kobietę na ziemię wprost w kałużę i błoto, jednocześnie dobywając swojej broni. Jego oczy niczym kocie przeszyły ciemność lasu, dostrzegając między drzewami potężną postać. Zwierz wyszedł na trakt i powoli podchodził w stronę Erwina. Tilmann splunął na ziemię, przeklął i wbił ostrza mieczy w ziemię przed sobą. Z ramienia dobył kuszę, spokojnie wzniósł ją do góry i wycelował wprost w głowę bestii. (Strzał mierzony)

[US, nieudane: 95]

Kiedy już miał strzelić jedna z nóg straciła grunt pod nogami, zapadając się w błocie. Erwin poślizgnął się, a bełt wystrzelił z kuszy szybując w las. „No to nieciekawie”- pomyślał Erwin. Puścił swoją kusze, która opadła bezładnie zawisając na pasku. Następnie Tilmann chwycił swe miecze szykując się na przyjęcie ataku potwora. „Co tu robi zwierzoczłek, w dodatku dziecko Urlyka” – przełknął ślinę Erwin, dziwiąc się temu co widział. Pamiętał opowieści o tych stworach, w czasie swej nauki Erwin kiedyś już czytał o czymś podobnym. „Tak to jest to! Ta bestia jest człowiekiem tylko.. jak ta choroba się nazywała..Mam! Likantropia” Erwin zmarszczył brwi „ No to walka będzie trudna, szkoda, że nie zakupiłem tych srebrnych strzał…” Erwin przypominał sobie treść legendy o dzieciach Urlyka, to, co sobie przypomniał nie napełniło go optymizmem. Wtem do walki włączył się facet z karczmy.

- Uważaj na jego kły i pazury! – krzyknął Erwin.

A może by tak przepłoszyć bestię krzycząc, Erwin niewiele myśląc zaczął wydawać z siebie najdziksze wrzaski, jakie tylko mógł. Nie liczył na to, że bestia się spłoszy, liczył bardziej na to, że ktoś może go usłyszeć i pomóc w walce z potworem.


[Parowanie, nieudane: 46]
 
Mortarel jest offline  
Stary 19-10-2008, 13:20   #17
 
Arcagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumnyArcagnon ma z czego być dumny
Elendil wskoczyl wprost w bloto przed karczma. Zaczal sie rozgladac i zaraz z wnetrza oberzy wyszedl elf. Jego sztylet dziwnie sie jarzyl. Dupek czarowal! Nie bedziesz mi robil konkurencji... Drzwi ponownie sie otworzyly i wybiegli nastepni. Nie mogl znalezc sladow. Do tego padal deszcz. Mag zdecydowal sie isc za, najwidoczniej doswiadczonym, czlowiekiem. Nie ogladajac sie na swojego towarzysza, poszedl wzdluz traktu. Gdy juz nie widzial swojego "przewodnika" uslyszal przerazliwe, dzikie, mozna rzec opetancze krzyki. Przyspieszyl. Wkrotce zobaczyl cala scene... W blocie lezal jakis tobolek, albo truchlo, a obok dwaj mezczyzni walczyli z czyms... Dziwne... Nie... Za wysoki... A moze... Kurwa mac!
Czarodziej krzyknal. Liczyl, ze inni odsuna sie. Podbiegl na odpowiednia odleglosc, tak aby nie spudlowac. Przybral stabilna pozycje, wyciagnal z sakiewki mala brylke siarki i zaczal zywo gestykulowac. Wypowiedzial kilka niezrozumialych slow i wypchnal przed siebie reke. Staral sie skupic na tyle, aby utworzyc dwie kule ognia. Mial nadzieje, ze to wystarczy, aby przynajmniej zranic potwora.
Pierwszy z plonacych pociskow nie byl zbyt mocny. Pomknal z sykiem w kierunku wilkolaka, tworzac za soba dlugi ogon iskier. Drugi, niewiele silniejszy zablysnal i lecac, przyjemnie skwierczal.
Mag byl zadowolony z udanego czaru, ale byl pewien, ze mogl splesc nieco silniejszy.
[Czar Kula Ognista: 15]
[Obrazenia od pierwszej kuli: 4]
[Obrazenia od drugiej kuli: 5]
 

Ostatnio edytowane przez Arcagnon : 20-10-2008 o 19:02.
Arcagnon jest offline  
Stary 19-10-2008, 17:57   #18
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Adhrazar Goltber pozostał nieco z tyłu za nieznajomym, który wyszedł z gospody jako pierwszy. Jego towarzysz szedł przednim nie zważając na to, iż w ciemności gówno widzi.

„Typowa ludzka pycha i ignorancja. Typowy mag ognia”.

Pomyślał obserwując potykającą się, co kilka metrów z braku oświetlenia postać Elendila.

„Może myśli, że dzięki swojemu imieniu będzie widział w nocy tak jak elf. Ciekawe gdzie doszedłby gdyby nie ta nikła poświata dochodząca do niego.”

Trakt był bardzo ciemny, ale elf i w gorszych ciemnościach widział. W końcu dotarli do mężczyzny niosącego do gospody jakiegoś podróżnego.

Zanim elf zdołał czegokolwiek się dowiedzieć od strony karczmy nadbiegł zbrojny, którego już wcześniej widział w towarzystwie jakiegoś fircyka.

- Uważaj! – zawołał aby zwrócić uwagę na postać wyłaniającą się z pobliskiego lasu.

Z lasu wyłonił się humanoid z głową wilka.

„Jeden ze zwierzoludzi albo wilkołak. Postępowanie w zasadzie takie samo zabić.”

Zdążył pomyślećtylko tyle, potem akcja przyspieszyła.

Ochraniarz po okrzyku rzucił się w kierunku potwora, dając mężczyźnie czas na opuszczenie swojego krępującego ruchy ciężaru. Udało mu się nawet zadać udane ciecie, czego nie można było powiedzieć o drugim uczestniku starcia widocznie był zdekoncentrowany nagłym rozwojem wydarzeń.
Z boku usłyszał jak jego towarzysz splata zaklęcie magowi nawet nie chciało się przestrajać wzroku na postrzeganie magii był pewny, że wokół maga ognia kumulują się wiatry Aqshy.

- Metron Haslleth – zakrzyknął Adhrazar.
Z jego oczu wystrzeliły dwa potężne promienie światła godząc prosto w potwora.

[Moc: 11]
[Obrażenia od płonącego wzroku: 15]
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 21-10-2008, 20:43   #19
 
Skryty's Avatar
 
Reputacja: 1 Skryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemuSkryty to imię znane każdemu
Li Mei Yangawa

Ze snu wyrwało cię nagłe uderzenie i ziemia spływająca do gardła. Zakaszlałaś wypluwając ją i łapiąc oddech. Wokół ciebie było jaśniej. Pierwsze co zobaczyłaś to bestia która zaatakowała cię wcześniej. Myślałaś że ją zabiłaś. Zaraz po tym obok przebiegł nieznajomy zadając jej pierwszy cios. Zaraz za tobą stał ktoś inny mierząc w zwierza z kuszy. Jednak najbardziej niesamowite były trzy oślepiające rozbłyski. Dwie fale ognia przypaliły bestię zbijając ją z nóg. Zaraz po tym fala światła zalała otoczenie oślepiając cię na dłuższą chwilę.

Adhrazar Goltber, Elendil z Altdorfu

Ledwo widząc przez noc wycelowaliście w przeciwnika. Siła waszego ataku była wystarczająca żeby zastraszyć te stworzenie. Rozejrzało się po walczących i skoczyło z powrotem w krzaki.
Siła woli bestii [Rzut w Kostnicy: 96]
Nawet jak na wasze nikłe umiejętności oceny zwierząt, te poruszało się jak błyskawica.
Teraz straciliście je z oczu.
"Cholera, nie ma jak czarować nie widząc go"

Carlos de Guante, Erwin Tilmann

Tylko jeden cios dosięgną celu. Zaraz potem do walki włączyli się magowie.
"Nawet wściekły kundel by uciekł" pomyślał Erwin. Zaraz za nim w mroku widać było maga ognia z którego lekko się dymiło. O wiele dalej we mgle dostrzegliście jasny punkt ostro jarzący się białym światłem. To musiał być ten elf.
Po chwili spokoju waszą uwagę przyciągnęła leżąca wciąż na ziemi dziewczyna. Była zbyt słaba żeby się podnieść. Jednak mimo to starała zachować się świadomość.
 
__________________
WarHamster rules

Ostatnio edytowane przez Skryty : 23-10-2008 o 19:23.
Skryty jest offline  
Stary 21-10-2008, 21:11   #20
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Erwin wiedział jak należało teraz postąpić. Ani przez chwilę się nie wahał, miał doświadczenie w walce z potworami. Wiedział, że trzeba dopaść bestię i ją zabić. Był to niebezpieczny potwór. Erwin szybkim ruchem otworzył jedną z sakw przy swoim ramieniu. Dobył z niej dwa kołki, przygotowane specjalnie do walki z potworami tego typu. Kołki wykonane były z drewna osiki, ostry szpic na końcu obity był cieńką, srebrną blaszką. Dodatkowo w drzewce kołków wtarty był czosnek.

- Broń na wampiry!- Krzyknął Erwin – Ale na dziecko Urlyka też będzie dobre. Potwory tego typu boją się srebra! – Zwrócił się do najemnika, który był ochroniarzem urzędasa z karczmy.

- Tak przy okazji Erwin jestem! Za mną, może uda się dogonić bestię. Wbij w jej ciało ten kołek, powinno to zadziałać lepiej niż zwykła broń. – Krzyknął Tilmann.

Następnie pognał w ślad za bestią. Widział ją miedzy drzewami, mało kto o tym wiedział, ale Erwin od urodzenia doskonale widział po ciemku, zwłaszcza, że tej nocy księżyc zdawał się rzucać sporo blasku. Erwin domyślał, że raniona i przestraszona bestia zapewne będzie się starała uciec do swego domu czy też legowiska. Tilmann zamierzał użyć całej swojej wiedzy na temat tropienia, skupił się na szczegółach, otoczenia, musiał wykazać się spostrzegawczością. Już nie raz śledził i tropił bestie. Tym razem był również zmotywowany bardziej niż kiedykolwiek. Wiedział, że dostanie sporo pieniędzy za zabicie potwora. A jego sakwa była niemal pusta.
Erwin schował miecze do pochew, zacisnął dłoń na kołku i ruszył biegiem w pogoń.
 
Mortarel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172