Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2008, 16:03   #302
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jedzenie smakowało nie najlepiej. Częściowo przyczyną było zaginięcie Garnira i Guidonela, częściowo - wymierzona przez wieśniakom kara. W zasadzie słuszna, ale w końcu główny prowodyr, kapłan, który chciał ich wepchnąć w objęcia Południcy oraz podburzył chłopów, poniósł karę i to ostateczną.
Dodatkowym czynnikiem psującym humor i apetyt było zniknięcie Ishera.


"Cholerny krasnolud" - po raz kolejny pomyślał Joseph. - "Oczywiście musiał gdzieś poleźć. Jakby nie mógł cierpliwie poczekać. Uparty głupek, jeden z tych, co najpierw coś robią, a potem dopiero myślą."

Wejście Gilesa przerwało bezproduktywne rozważania. Rycerz usiadł wraz z nimi i, posilając się, zaczął się rozwodzić na temat wymierzonej kary oraz demonicy, z którą mieli się zmierzyć.

- Isher z pewnością założył - stwierdził Joseph - że zapomnieliśmy o pozostałych i poczuł się z pewnością zawiedziony. Najwyraźniej postanowił na własną rękę przeprowadzić poszukiwania. Być może jest tak zawzięty, że postanowił szukać całą noc i pokazać nam, jakim to jest dobrym kompanem, w przeciwieństwie do nas... - powiódł wzrokiem po siedzących przy stole. - Jest jednak możliwe, że chociaż sama Południca wychodzi tylko w południe, to ten nieszczęsny zagajnik jest zaczarowany i funkcjonuje bez względu na porę dnia. A w takim razie nasz krasnolud po prostu utknął tam i nie wyjdzie aż do jutra. Ciekawe tylko, czy go znajdziemy... Może zagajnik prowadzi wszystkich w jedno miejsce...

- Jeśli zaś chodzi o wypadki - skierował te słowa do Santiago - o których nic nie wiesz, to dużo do opowiadania nie ma. Abrahim ruszył przodem, a że ma ciemną skórę, to chłopi pod wodzą kapłana chcieli go spalić. Uciekł do gaju Południcy i przepadł. Kapłan przedstawił Południcę jako ducha opiekuńcczego wioski, a gdy go nakłaniałem, by poszedł z nami, wezwał chłopów przeciwko nam. Giles zabił kapłana, co nie ostudziło zapału wieśniaków. Nagle uciekli z wrzaskiem, krzycząc o Południcy,

- Ładny duch opiekuńczy - dodał z ironią.

- Ruszyliśmy do lasu - nie sprecyzował, że był to pomysł Gilesa - a tam piękna panna zadała nam zagadkę. Razem z Gilesem odpowiedzieliśmy dobrze, ale Garnir, miast siedzieć cicho, zaczął pleść jakieś bzdury, więc panna go zabrała. Wciągnęła pod ziemię. Wraz z Guidonelem, który w pannie się zakochał i zapragnął spędzić z nią całą wieczność.

- Czym lub kim jest ta panna, trudno powiedzieć. Nimfa, rusałka, demonica... O co jej chodzi, to nie potrafię orzec. Może się nudzi i szuka towarzystwa, może jest złośliwa. A może chroni swój kawałek terenu przed bezmyślnymi ludźmi. Z tego, co raczej słusznie wnioskuje Giles, jutro w południe będziemy mogli się o tym przekonać. I siłą chyba niewiele zdziałamy... Pewnie spryt da nam więcej...
 
Kerm jest offline