Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2008, 18:07   #97
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Kanonada i fajerwerki.
- Szczęśliwego nowego roku - mruknął de Werve rozglądając się.
Intensywność eksplozji i efekty wizualne dawały niemal pewność, że to najemnicy wysadzili resztę ładunku. Lambert spojrzał na zegarek i zagryzł wargi.
Za wcześnie niż według ustaleń, czyli Podkarpacki i Silva, razem z Dzikiem i Halderem lub zanim ci do nich dotarli - wysadzili to wobec groźby przejęcia przez wroga.
To oznaczało jedno - Simba byli już w sąsiedztwie katastrofy i w każdej chwili jakiś lotny oddział mógł podejść pod misję.

Sacre bleu! - zaklął biegnąc w stronę placu, gdzie ujrzał Bielańską wybiegającą z budynku.
Zasępiony słuchał brutalnego faktu jaki wypowiedziała *Mało nas. No armią faktycznie cholera nie jesteśmy*
Przetarł oczy i rozejrzał się. Hanka wciąż stała czekając na decyzje. *Ciekawe czy nasze Panie będą w stanie zabijać* pomyślał... ale zaraz przed oczyma stanęła mu Sophie z determinacją w oczach i ta swoją armatą w rękach tarzająca się po ziemi z Halderem. Spojrzał na sterlinga Hanki, wychowała się tu, z drugiej strony... ech, każdemu potrzebna tylko motywacja by zamienić się w zwierze żądne krwi tego, który chce skrzywdzić...
- Zostaniecie w szpitalu z dziećmi - odezwał się w końcu - Pani, Sophie i te dwie murzynki. Wygaście światła, żadnych podniesionych głosów, czy krzyków. Maluchy zgromadźcie z dala od wejścia i niech położą się na ziemi. - mówił szybko i zdecydowanie
*Jeżeli nie jesteś przekonany do tego co każesz robić swoim ludziom, to przynajmniej się z tym nie zdradzaj, lepiej zarażać pewnością siebie niż niezdecydowaniem, nawet w największym gównie (...)* - słowa Arne, dowódcy partyzantki z czasów wojny przebiegły mu po głowie.

- Broń musicie mieć przygotowaną i rozwalić każdego z Simba, który będzie chciał wejść do budynku. - spojrzał uważnie na dziewczynę odpalając papierosa - Nie wiem, czy zabiła już kiedyś pani kogoś, to nie jest miłe uczucie, jednak będzie Pani musiała walić w łeb każdego kto spróbuje tam wleźć. Nie muszę tłumaczyć dlaczego.


Rozejrzał się za Wilkiem i Egonem przywołując ich do siebie.
- Ty - zwrócił się do kaprala - zajmij dzwonnicę i ani jednego ruchu, będziesz mógł mieć oko na wszystko i mógł ściągać najniebezpieczniejszych z atakujących. Do wymiany ognia włączasz się dopiero po rozpoczęciu zabawy, wtedy większe szanse, że z początku nie wykryją twojej pozycji.
- Wy sierżancie...
- zwrócił się do Egona marszcząc lekko brwi - znajdźcie sobie taka pozycję, by móc kryć ogniem placyk przed szpitalem i mieć widok na łódź. Bez niej nie mamy szans uciec, toteż jesteście za nią odpowiedzialni.

Wyciągnął Browninga z kabury i przeładował.



- Nie mamy szans na normalna obronę misji, dlatego wciągniemy ich do środka w krzyżowy ogień. Na znak, czyli pierwszy wystrzał, macie poczęstować ich taka dawką ołowiu i granatów, by pożałowali iż nie są tarczami na poligonie. Znak daję ja, Panie w szpitalu gdyby chcieli sforsować drzwi, lub srg Egon gdyby zbliżyli sie do łodzi
Lambert strzepnął resztkę żaru z niedopałka i wrzucił go do kieszeni.

- Teraz jak najszybciej zróbcie w pomieszczeniu coś w rodzaju osłony. - rzekł z powrotem do Hanki
- Przewrócone solidne stoły, czy dechy za którymi można się skryć mogą uratować życie przed odłamkiem granatu - wypuścił dym - czasami, jak ma się szczęście
- Wy chłopaki w ciągu pięciu minut macie usunąć wszelkie oznaki naszej bytności tutaj. WSZELKIE - wskazał palcem na kieszeń w której spoczywał niedopałek.
- Misja ma wyglądać na opuszczoną - w oczach mu coś błysnęło i uśmiechnął się lekko - jak nam się nie uda, to jest nadzieja, że wykończy ich zupa z małpy. Do roboty


De Werve zaczął rozglądać się za miejscem dla siebie i zerknął w stronę dżungli, gdzie przedzierali się do nich czterej najemnicy... o ile jeszcze żyli
*Na Boga, pośpieszcie się*
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 17-10-2008 o 16:16.
Leoncoeur jest offline