Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2008, 14:58   #183
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Karczma Żyda Moszke


Straszno się stało na dworze i faktycznie niektórzy żegnać się zaczęli co pewnikiem nie czynili od roków paru. Ciemność na zewnątrz uczyniła się , a wiatr niezwykły zaczął na ściany i dach napierać, jakby sto czartów chałupy się uczepiło i chciało za jej węgły szarpać, by do piekła ją porwać.
Ulewa tak gęsto prażyć naczeła że by porozumieć się między sobą musieli prawie krzyczeć.

Żyd padł w kącie przy kominku i zawodził jakby demon już za kark go czepił i do piekła wlekł.

Zamarli na chwile wszyscy az pierwszy pogorzelski sie ozwał choc głosem zmienionym.
- No braciaszkowie zda mi się że Lucyper po czyjąś z duszy się wybrał co miedzy nami jest - i ucapił za krzyżyk co go na piersi miał, prawosławny, złoty i perełkami drobnymi wysadzanymi, bardziej bojarównie wdziecznej zwyczajny niz prostemu zawalidrodze. Wydało sie też niektórym, z Panów Braci, że w świetle łuczyw błysneło na nim czarno jakby kilka kropel krwi dawno zaschłej.
- Hospody pomyłuj - jeknął któryś z jego kompanionów widocznie bardziej grzechami bezecnymi naznaczony.

Nagle rozległ sie śmiech drwiący, cichy, aż niektórych po krzyżach ciarki przeszły i obejrzeli sie skąd pochodzi.
Stojący dotąd nieco w cieniu szlachcic z cudzoziemska przybrany wysunał sie nieco na srodek. Ujrzeli wszyscy twarz starsza już, pociagłą z iście diabelskim uśmieszkim.
- A cóz to morderco niewiast i dzieci sobie myslisz, ze po ciebie czart sam przyjdzie ? Głupiś był jak sobaczy chwost i teraz też jesteś gwałcicielu kobiet bezbronnych. Do piekła cię nie wezma gnojarzu, robakom, larwom białym cie rzuca, co cię juz za życią tocza.

Cofnał się Pogorzelski w tył a twarz mu śmiertelna bladość pokryla i wydalo sie wszystkim, że widza jak z oczu jego wypełzają juz przebrzydłe białe robaki, jak wiją się w ustach i kłebią.
- Ktos ty jest że tak smiesz do mnie mówić ? Na miejscu batogami zasmagać każę - ryknął Pogorzelski i chwycił za pistolet za pasem schowany.

- Nie poznajesz ? -zdziwił sie jakby szlachcic ów i postapił jeszcze krok naprzód by na srodku izby stanąć.
Teraz i w świetle pełniejszym poznali go i Panowie Bracia.

- Ligeza jestem - i znowu usmiech wykwitł mu na twarzy.

- Po mnie przyszedłeś ? - spytał głosem zmienionym Pogorzelskim.
- Po ciebie ? - zdziwil się Ligeza jakby taka rzecz zdała się mu niedorzecznoiścią - Prędzej bym się zgodził popom brody strzyc.
- Nie... Bic się mieliści to się bijcie.

- A dobrze -
poweselał jakby Pogorzelski - lepiej tu nawet niż na dworze.
- Ja kompaniona sobie dobiorę i ten szlachetka -
wskazał na pana Ankwicza - i tu sobie we czrterech potańcujemy, a reszta niech sie przypatruje.

Zyd słysząc to pomknął na czworakach za szynkwas i aczał tam rumor czynić.

Zaczeto stoły i ławy usuwać i pod ściany w krótce staneli na srodku izby Pogorzelski z Kozakiem jakimś u boku swoim.
- No wychodz szlachetko jak cie strach nie obleciał.

Nadworze jakby ulewa wzmogla sie jeszcze jeno wiatr ścichł.
 
Arango jest offline