Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2008, 20:15   #123
Maciass0
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Och Pappo biedny Pian,
Dziś długo gra fortepian.
Zmienny jest Pappo - niziołek,
przez to dzisiaj sika przez rozporek.
Umiera w kocach z zimna,
choć daleko jest trumna.
Kto dziś pomoże hobbitowi
a czy wy jesteście gotowi?

-Pappo dlaczego zawracasz, napawaj się widokiem nieszczęścia, to przez ciebie Nana umarła, potem część dzielnicy się zapaliła, a ty trafiłeś do więzienia. I Bardzo dobrze

- Zostaw go, przecież to tylko niziołek, nie rozumie spraw ludzi, niech wraca do Krainy Zgromadzenia, do rodziny.

- Ale ty jesteś idiotą Dobry, przecież on ma tutaj rodzinę. To właśnie w Brionne ma spędzić resztę swojego życia. Rozwikłać sprawy, zdobyć majątek, nie pamiętasz jak mówił Stary?

- Pierwszy raz się zgodzę ze Złym. No to pomóżmy mu jakoś, nie ma po co już wracać i tak wiele tam nie wskura. A do tego Stary zesłał deszcz i nie ma co robić, niech idzie na razie do tego pasera. Ugoda?

- No dobra, zgoda, ale tylko ten jeden raz, uważaj żebyś sobie siarką rączki nie ubrudził


***

Pappo Pian po zdecydowaniu o powrocie z miejsca, które go przerażało wybrał drogę pójścia pod wskazany adres na kartce. Jednak chmura deszczowa, która przykryła Brionne zsyłała na swe miasto krople, które utrudniało poruszanie się po ulicach. Zrobiło się mrocznie, mimo, że nie była późna godzina, a dokładnie teraz powinno słońce górować w zenicie. Potem nastały burze, które rozświetlały drogę niziołkowi.

- Hau Hau - zaszczekały psy, widocznie zniecierpliwione decyzjami Pappa.

- Już jest niedaleko moje pieski

"Czuję się jak niziołek bez celu życia. Wpłynąłem na suchy przestwór oceanu i widzę że błądzę. Nie widzę dalszej ścieżki wędrówki, tylko szczekanie psów zawodzi, co to będzie co to będzie"

Ściana.

"O kurczę, ale boli mnie nos......hę, Ćwiartkowa 3/4, to tutaj powinien mieszkać ten facet, ten paser. Ktoś idzie, widocznie zapukałem uderzeniem o drzwi, przeklęta ulewa, nic nie widać".

Po chwili, drzwi zostały otworzone przez starszego jegomościa w małej czapce. Na oku nosił dużą soczewkę, która trzymana była na łańcuszku. Wyjrzał poza framugi drzwi. Rozejrzał się wkoło w poszukiwaniu innych osób mogących towarzyszyć niespodziewanemu przybyszowi.

- Pan Flott? Ćwiartki 3/4? - zapytał nieśmiało Pappo
- Wejdź do środka

Po wejściu, psy wskoczyły za nimi i wytrząsneły z siebie całą mokrość. Pappo wszedł na piętro po drewnianych schodach. Środek był bardzo brudny, jednak Pappo pomyślał, że to służy mu do maskowania. Budynek był miłą odmianą od zimnego podwórza. Flott zaprowadził go do swego pokoju gdzie przyjmował gości. Na różnych półkach stały dzieła sztuki, zegarki, obrazy i małe rzeźby. Były bardzo piękne. Być może, że jedną z tych rzeczy ukradła Nana.

"Ach jak ja się brzydzę kradzieżą" - pomyślał

Flott podał mu koc, który wyciągnął z szafy. Poszedł do drugiego pokoju, który wyglądał na prowizoryczną kuchnię, widocznie nie jada zbyt często. Cóż to za typ, Pappo usłyszał:

- Herbaty? A może czekolady?

"Hmmm, czekolada"

***
Wspomnienie z przeszłości.
- Zrób czekolady sobie, nie zostawiaj nic innym. Ta czekolada jest dla Ciebie, tylko dla Ciebie, rozumiesz?

- Nie słuchaj Pappo, mama mówiła żebyś zostawił dla każdego trochę. Przyjeżdżają do Ciebie goście. Zły zamknij się, zostaw ten kij, ała ała.

***

- Czekoladę poproszę, panie Flott. Mam pewną sprawę

Po chwili, na tacy pojawiły się dwa kubki z których wylatywała powoli para. Po pokoju rozniósł się zapach świeżo zaparzonej czekolady.

- W taką ulewę? Co to za pilna sprawa?- usłyszał Pappo

- Przychodzę w sprawie pracy, chciałbym się jakoś wkręcić do interesu. Mam zdolności i świetne psy, które zostały na dole. Poza tym, wiem, że pewna pani niziołek wypadła z terenu, mogę zastąpić jej miejsce?

- Nie dosłyszałem, jak sie pan nazywa? - zapytał Flott z dziwnym usmiechem na ustach

- Przepraszam za moje zachowanie, w Nuln byłem nazywany Łapka, po pierwsze wszystko klei mi się do rąk, a po drugie moja noga jest owłosiona. Nie rozumiem tego drugiego argumentu, możemy khy khy kontynuuować?- odpowiedział Pappo Pian z pewnościa

Flott wybuchnął radosnym śmiechem - Panie Pian, od wydarzeń w Małej Rosette upłynęły już prawie dwie doby, przecież ja pana tam widziałem, co ze mnie byłby za oszust, gdybym nie zdobył informacji, o obcych którzy wkroczyli na nie swój teren wywołując tyle zamieszania.

- Ehh te moje głupie podchody, zbyt długo siedziałem w więzieniu, to zmienia człowieka nie pamiętam zbyt wiele. Szukam informacji o Nanie. Zmarła niedawno, szukam wszelkiej pomocy

- Rozumiem - Flott spoważniał - wiem, ze poprzez Gutterdoców to pana bliska krewna. Ale muszę panu coś wyjaśnić. Nana nie pracowała dla mnie. Miała, że tak powiem smykałkę do, nazwijmy rzecz po imienu, kradzieży. I to była wszechstronnie uzdolniona. - wyciągnał wielką jedwabną chusteczke by otrzeć nagle zaszłe łzami oczy - W każdym bądż razie działała na własną rękę.


- Niedawno sprzedała mi pewien przedmiot. Nóż. Bardzo dziwny. Nie chciała powiedzieć skąd go ma. Ale mam swoje sposoby. Okazało się że okradła dom Oktawiana Maurissaut. I obawiam się, ze postanowiła tam wrócić.

"Boże Nana, coś ty zrobiła, przecież to hańba dla naszego rodu, Pianowie zawsze dochodzili do majątku w legalnych interesach" - pomyślał Pappo

-Nie wiem kto ją zabił, ale młody Maurissaut to bardzo niebezpieczny człowiek. Podobno, ale ostrzegam przed powtarzaniem tego głośno, wykorzystuje dzieci, jeśli rozumie pan o czym mówię - Flott wzdrygnął się wyraźnie.

- O mój Boże - wybuchł Pappo - toż to bluźnierstwo wobec porządku świata, dziękuje panie Flott za całą rozmowę, czekoladę, już się ogrzałem. Mogę kupić przy okazji te cudo techniki, to powinno skutecznie ułatwić mi poruszanie się po Briońskich ulicach?


- Parasolkę? Możesz ją wziąść, pożyczę ci tak na przyszłość. Łącze się z tobą w cierpieniu. Może to znak, że parasolka jest czarna

- Dziękuje jeszcze raz. Do widzenia panie Flott, do widzenia


Pappo po wyjściu z kamienicy, ruszył w stronę domu Pianów, gdzie zostawił swoją broń, rusznicę. Nowy wymysł militarny wojsk Imperium.

"Zobaczymy Maurissaut, zobaczymy." - pomyślał i ruszył omijając kałużę.
 

Ostatnio edytowane przez Maciass0 : 18-10-2008 o 10:47.
Maciass0 jest offline