Maike jakoś instynktownie nie brała udziału w konwersacji. Jeśli rozmawiały ze sobą więcej niż dwie osoby, zawsze się wyciszała i wchodziła w tak zwany „tryb bierny”. Nie żeby normalnie otwarcie zagadywała swoich rozmówców, ale kiedy rozmowa była już w toku jakoś nie lubiła się wtrącać. Bo w końcu, po co ma innym przeszkadzać, skoro świetnie radzą sobie bez niej. Zawsze jednak lubiła słuchać. A słyszała naprawdę wiele. Niezależnie od języka. Łatwo przyswajała nowe informacje, nazwiska. Ogólnie pamięć miała naprawdę nietuzinkową. I choć informacji miała w głowie naprawdę sporo, ciągle pozostawała jeszcze kwestia tych paskudnych białych plam. Ale do tego przywykła i to naprawdę dawno temu. Przynajmniej wiedziała skąd się brały. Inna kwestia, że nie dało się temu w żaden sposób zaradzić.
Teraz również skupiła się słuchaniu rozmowy dwóch mężczyzn, (z rzadka przeplatanych krótkimi tekstami zielonookiej), bez brania w niej udziału. Właściwie staruszek i jego kompan nie wzbudzali w niej silniejszych odczuć, choć o tego drugiego trochę się niepokoiła, zwłaszcza od momentu, kiedy przybrał tak niezdrowy, zielony kolor. Voddacianin, który do należytego przedstawienia się nie kwapił, (bo chociaż imię jego znała i tak powinien był coś powiedzieć. Ale ona nie będzie się narzucać) tez nie zaprzątał jej uwagi. Co innego dziewczyna.
Aza. Tak przedstawił ją założyciel. Z niewiadomych przyczyn czuła, że wcześniej wspomniana jest do niej wrogo nastawiona. A przecież nic jej nie zrobiła. Nawet jej nie zna! I jeszcze te znajome oczy. Kolor niewiele bardziej intensywny od tego, który tak często widuje w lustrze, a jednak się różnił. Tylko czy na korzyść? A skro ten widywany dość często i tak już przyprawiał ją o ciarki... No i jeszcze jedna kwestia. Dostrzegła ją dopiero teraz, ale chyba podświadomie gdzieś jej to świtało. Trochę przypominała JĄ. Może dlatego
Maike czuła się nerwowo w towarzystwie zielonookiej. Nie mogła się jednak pozbyć wrażenia, iż
Aza ma coś przeciwko niej.
Tak czy siak postanowiła nie przeszkadzać rozmawiającym.
- I czemu siedzisz cicho jak mysz pod miotłą? - Ziewnął znudzony głos
- Przecież nie będę się wtrącać. Zresztą i tak nie mam nic do powiedzenia - odparła odruchowo Maike.
Głos znowu ziewnął i wydał z siebie cichy pisk, niczym osoba, która właśnie się przeciągnęła.
- Do Theusa mogliby się streszczać. To wasze spotkanie ciągnie się w ślimaczym tempie
- Nic na to nie poradzę, zresztą mnie to nie przeszkadza. Nie narzekaj
- Wyrażam tylko swoje, słuszne zresztą, niezadowolenie. – odparł niezbyt zadowolony głos - Hmmm.. To już trzy dni, wiesz? - Nagle w głosie pojawiło się zdecydowanie zbyt dużo radości. Gdyby powiedzieć, że Maike w tym momencie ciarki przeszły po plecach, trzeba by skłamać. W tamtej konkretnie chwili ciary przemaszerowały stadnie, tupiąc głośno. Na pewno miały na nogach obcasy.
- Już dawno nie przekroczyłyśmy dwóch dni. – kontynuował radośnie głos - Może to przez ten klimat? Jak sądzisz?
- Możliwe - odparła niechętnie, podłamana Maike. Faktycznie minęły już trzy dni. Jeszcze dwa i pobiją rekord. W sumie nawet by się nie obraziła, ale wiedziała, że tak ulgowo, los jej nie potraktuje.
Zamyśliła się. Straciła wątek konwersacji toczącej się w pomieszczeniu. Otrząsnęła się i wróciła do rzeczywistości. W samą porę.
-
Wracając do informacji, które z Państwa je ma? - Zabrzmiał spokojny głos staruszka, który patrząc na
Azę i
Sept Tours uśmiechał się dobrotliwie
-
No właśnie. Wiesz kto? – Kawaler Zapytał stojącą za nim dziewczynę.
Pokręciła głową.
-
Ciekawe kto? - Powtórzył bezwiednie mężczyzna.
- To może teraz się odezwiesz? - Znowu zaczął głos
- Ale przecież my nie mamy tych informacji - odpowiedziała spokojnie Maike
- Nie mamy? - zdziwił się głos, w którym zabrzmiała nutka przekory
- A masz? - spytała z zaskoczeniem i lekkim przerażeniem dziewczyna
- Możliwe - głos zaczynał się świetnie bawić. Widać w ten prosty sposób zabijał nudę. To jednak wystarczyło do prowokacji. W końcu z nią nigdy nic nie wiadomo.
- Ale.. - zaczęła zdenerwowana Maike - przecież przez cały czas spałaś! - wykrzyknęła nerwowo. Serce zabiło jej szybciej
- No to, po co się głupio pytasz!? - ton głosu momentalnie zmienił się na zirytowany
- Nathalie!
- To ja, czego chcesz?
- Nie stresuj mnie tak! - pisnęła zrozpaczona dziewczyna
- Jesteś beznadziejna, kończcie wreszcie to spotkanie
- Nie prawda... - rzuciła Maike posmutniałym i lekko obrażonym tonem
- Chyba się patrzą na ciebie i tego Lucciniego - zwrócił jej uwagę głos.
Siedziała do tej pory dość elegancko, ze złożonymi na kolanach dłońmi. Przyglądała się na przemian to kawalerowi, to gospodarzowi, to znowu zielonookiej, czasami jedynie zahaczając o trzeciego mężczyznę. Znowu się wyłączyła, choć trwało to dosłownie dwie sekundy i nikt poza nią tego nie zauważył. Jej zamglone spojrzenie zogniskowało się wreszcie gdzieś pomiędzy starszym a rannym osobnikiem. Zamrugała dwa razy i zwróciła się do założyciela.
-
Przepraszam - rzuciła odruchowo -
mnie również powiedziano iż wszelkie informacje otrzymamy dopiero tutaj - powiedziała grzecznie i spojrzała na
Lucciniego.