Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2008, 19:03   #40
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Stłumił uśmiech na widok konsternacji malującej się na twarzy przybysza. Korneliusza. Jeśli rzecz jasna było to prawdziwe imię.
W gruncie rzeczy nawet mu się nie dziwił. Sam nie bardzo miał pojęcie, czemu zaprosił go do środka, zamiast kopniakiem wystawić za drzwi.

Widząc wyciągniętą w jego stronę rękę z puszką pokręcił głową.

- To nie hotel - powiedział. - Dach też nie mój. Dorzucisz się do kolacji to starczy.

To też z pewnością nie było normalne zachowanie. Każdy starał się brać jak najwięcej, nawet wbrew woli ewentualnego ofiarodawcy, zaś odrzucanie dobrowolnego daru było co najmniej dziwne. Ale w tym momencie nie bardzo go obchodziło to, co pomyśli o nim Korneliusz. W końcu miała to być znajomość na jeden nocleg...

- Gość w dom, Bóg w dom - krzywy uśmiech pojawił się na jego twarzy - jak powiadali nasi przodkowie. Powinienem cię powitać chlebem i solą, ale... - rozłożył bezradnie ręce. - I z jednym, i z drugim kiepsko...
- Tylko ciepła jest pod dostatkiem.


Kątem oka obserwując Korneliusza podszedł do leżącego Wojciecha i przyklęknął przy nim. Chwycił za ramię i potrząsnął lekko.
Bez reakcji.

- Jesteś może lekarzem? - spytał Korneliusza. Bez nadziei na otrzymanie pozytywnej odpowiedzi. Lekarz na tym pustkowiu to byłby cud, a on w cuda nie wierzył.

Dotknął tętnicy szyjnej leżącego. Puls był słaby, ale wyczuwalny.

- Żyje - stwierdził. - Daj ten spirytus - powiedział. - Lepsze by były sole trzeźwiące, niczym dla panienki, ale..

Widząc strużkę krwi, która wyciekła z ust Wojciecha pokręcił głową.

- Pewnie i tak mu to nic nie pomoże, ale zostawić go... Nie uchodzi...
- To pewnie górnik... - mówił dalej. - Wspominał o tym - wyjaśnił - że spędził parę lat pod ziemią... Albo to pylica, albo zapalenie płuc... Nic zaraźliwego, ale wyleczyć go... Może w mieście by znalazł ratunek, gdyby go było na to stać. Ale - popatrzył na dość kiepskie wdzianko Wojciecha - raczej na to nie wygląda. Chyba, że ma skarb w plecaczku. Albo cenne wiadomości.

Wiedza często była cenniejsza niż złoto czy jedzenie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 20-10-2008 o 06:20.
Kerm jest offline