Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2008, 21:04   #102
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
-Razem
Rycerz spojrzał tylko na chwile zdziwiony, jakby nie do końca zrozumiał intencji padawana, lecz już ruszył przed siebie niwelując szyko to chwilowe opóźnienie. moc kierowała ruchy obydwu jedi, ciągle korygując swoje kroki, środek ciężkości, dzięki czemu niemal wszystkie strzały albo zostały odbite, albo przelatywały niemal centymetry od ciała. Przebiegli już niemal połowę drogi, mijając przy tym kryjówkę młodzików, gdy musieli stanowczo zwolnić by ich obrona była skuteczniejsza. strzały bowiem nasiliły się, a miecze niemal całkowicie zamienione w świetlne bariery odbijały strzały z zdwojoną częstością. Czterech komandosów wprawdzie już padało martwych, lecz Hean czuł iż im bliżej będą owych klonów tym trudniej będzie mu się bronic. Zresztą również odwrót nie będzie najłatwiejszy. rycerz zbliżył się do koruna, przez co ich blokada stała się Jeszcze mocniejsza, z tyłu osłaniali ich ochroniarze, lecz nawet to nie dawało gwarancji iż natarcie na komandosów może się powieść...

***

Przez chwile wszyscy nasłuchiwali w bezruchu odgłosy potyczek, które w wysokim pomieszczeniu dodatkowo się potęgowały. Nie dało się zobaczyć co się działo na niższych piętrach. Walka mogła się toczyć chyba na każdym już poziomie, a sam szyb również mógł stać się miejscem strzelaniny... pytanie jednak czy już był, czy może jeszcze mieli szczęście. Tak czy siak szukanie innej drogi ucieczki, mogło się okazać daremne, a czas nie działał na ich korzyść. James ocknął się najszybciej, zaklnął pod osem komentując przy tym ogólną sytuację i znów wysunął na przód mówiąc do pozostałych
-Nie ma co tu sterczeć idziemy...
Wyszli więc z półmroku korytarzy na jednym z poziomu J-50, schodząc znacznie lepiej oświetloną klatka schodową, o białym niemal sterylnym i minimalistycznym wykończeniu. Nie szli wprawdzie wolno, lecz z pewnością mogli by przyspieszyć gdyby nie Garren, który ostrożnie znosił nadal nieprzytomną padawaknę. Oczywiście nie mógł szybciej gdyż każda nieuwaga na którymś z stopniów mogła skończyć się parę metrów niżej z nie tylko nieprzytomną dziewczyną, ale połamanym bothaninem. Co gorsza im niżej schodził tym coraz trudniej było mu ją utrzymać. Sam James zresztą również przyhamowywał całą grupę, gdy dochodzili do kolejnych pieter. Sam szedł trochę z przodu próbując ocenić dalsze zejście.
Sama klatka nie miała zadnych znamion toczącego się oblęzenia, wydawała się wręcz innym światem w porównaniu z znikającymi w ciemnościach kolejnymi poziomami. Jednak kolejne wybuchy, dźwięki strzałów nie dawały zapomnieć o walkach.

***

Melodia wypełnia umysł Av've, a za nią miała nadzieje wyczuć dzieci. Moc nie miała granic jak to zwykł mawiać mistrz Nejl. ściany również nie powinny być przeszkodą gdy coraz bardziej wchodziła w swego rodzaju trans. gdy już chciała oddać się wsłuchaniu w podszepty mocy usłyszała , a raczej poczuła dysonans w melodii, która brzmiała w jej umyśle. Dysonans narastał coraz bardziej zniekształcając piosenkę. Spróbowała jeszcze mocniej się skupić by przywrócić owe dźwięki dziecięcej pieśni, lecz chaos już niemal całkowicie ją zagłuszył... nie wiedziała właściwie co to było. W prawdzie słyszała iż zakłucenia mocy mogą być nieokiełznane, lecz nigdy jeszce nie spotkała się z tak silnymi wirami mocy. Nieco wyczerpana dodatkowym wysiłkiem jakim było owe skupienie spojrzała w końcu Darnoka... który teraz przykucnął przed ciałem jedi, wokół którego powoli zwiększała się kałuża krwi... Strużka łez spływała mu policzku, gdy nieruchomo przyglądał się rycerzowi, mniej więcej w jego wieku. Zabrak nie odwracając głowy mówił drżącym głosem:
-Byliśmy w jednym klanie, ja i Rony... zawsze rywalizowaliśmy się kto jest lepszy w mieczu... wspaniały przyjaciel... Z naszego klanu tylko ja i on... zostaliśmy pasowani na rycerzy... on jakieś 4 miesiące temu, reszta zginęła w trakcie wojny. Niedawno nawet wziął padawana... A teraz... -zakrył sobie usta, gdy jego głos załamał się do końca.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline