Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-10-2008, 08:07   #101
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
W jakiś sposób klony przyszły tu za nim i młodzikami, a on nic nie wyczuł. Teraz było za późno na rozważanie, gdzie popełnił błąd. Najważniejsze było ... przeżycie, przeżycie jego i młodzików.

Spokój, który spłynął na Haena, zawsze mu towarzyszył, gdy trzymał w ręku zimną rękojeść zakończoną nic nieważącym, świetlnym ostrzem. Skupił się na chwili obecnej i, o dziwo, przyszło mu to łatwo. Zawirowania mocy, które nieustannie zaburzały jej przepływ, odsunęły się i zniknęły. Może był to wpływ znajdującego się obok Koruna starszego Jedi, a może skupienie, jakie następuje w czasie walki spowodowało, że teraz Nexin z towarzyszami stali się ośrodkiem takiego zawirowania? Czas zwolnił i jakby zatrzymał się na jedno uderzenie serca. Padawan natychmiast ocenił sytuację.

"Przed nami 20, za nami nie wiadomo ilu. Ucieczka nie wchodzi w grę, więc ..."

Wybór był tylko jeden.

Czas znów ruszył, ale jakby wolniej. Z przeraźliwą jasnością Haen widział nadlatujące bolty, ale teraz już bez problemu robił uniki i odbijał nadlatujące, śmiercionośne pociski. Dla postronnego obserwatora mogłoby się wydawać, że ruchy młodzieńca uległy przyspieszeniu.

Odszukał spojrzeniem wzrok jedi ...

- Razem. - było to raczej stwierdzenie niż pytanie.

Po czym, wykorzystując przypływ mocy, błyskawicznie skoczył naprzód, zaś jego miecz świetlny stworzył ruchomą tarczę, przez którą nic się nie mogło przedostać. Biegł kierowany przez niewidzialną siłę, która umożliwiała mu uniknięcie natychmiastowej śmierci w przecinanym świetlistymi smugami korytarzu, zaś oddział klonów był coraz bliżej. Obok siebie czuł spokój starszego jedi ...

Jedi ma chronić życie. Jednak teraz nie było wyjścia ...
 

Ostatnio edytowane przez Smoqu : 15-10-2008 o 08:09.
Smoqu jest offline  
Stary 18-10-2008, 21:04   #102
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
-Razem
Rycerz spojrzał tylko na chwile zdziwiony, jakby nie do końca zrozumiał intencji padawana, lecz już ruszył przed siebie niwelując szyko to chwilowe opóźnienie. moc kierowała ruchy obydwu jedi, ciągle korygując swoje kroki, środek ciężkości, dzięki czemu niemal wszystkie strzały albo zostały odbite, albo przelatywały niemal centymetry od ciała. Przebiegli już niemal połowę drogi, mijając przy tym kryjówkę młodzików, gdy musieli stanowczo zwolnić by ich obrona była skuteczniejsza. strzały bowiem nasiliły się, a miecze niemal całkowicie zamienione w świetlne bariery odbijały strzały z zdwojoną częstością. Czterech komandosów wprawdzie już padało martwych, lecz Hean czuł iż im bliżej będą owych klonów tym trudniej będzie mu się bronic. Zresztą również odwrót nie będzie najłatwiejszy. rycerz zbliżył się do koruna, przez co ich blokada stała się Jeszcze mocniejsza, z tyłu osłaniali ich ochroniarze, lecz nawet to nie dawało gwarancji iż natarcie na komandosów może się powieść...

***

Przez chwile wszyscy nasłuchiwali w bezruchu odgłosy potyczek, które w wysokim pomieszczeniu dodatkowo się potęgowały. Nie dało się zobaczyć co się działo na niższych piętrach. Walka mogła się toczyć chyba na każdym już poziomie, a sam szyb również mógł stać się miejscem strzelaniny... pytanie jednak czy już był, czy może jeszcze mieli szczęście. Tak czy siak szukanie innej drogi ucieczki, mogło się okazać daremne, a czas nie działał na ich korzyść. James ocknął się najszybciej, zaklnął pod osem komentując przy tym ogólną sytuację i znów wysunął na przód mówiąc do pozostałych
-Nie ma co tu sterczeć idziemy...
Wyszli więc z półmroku korytarzy na jednym z poziomu J-50, schodząc znacznie lepiej oświetloną klatka schodową, o białym niemal sterylnym i minimalistycznym wykończeniu. Nie szli wprawdzie wolno, lecz z pewnością mogli by przyspieszyć gdyby nie Garren, który ostrożnie znosił nadal nieprzytomną padawaknę. Oczywiście nie mógł szybciej gdyż każda nieuwaga na którymś z stopniów mogła skończyć się parę metrów niżej z nie tylko nieprzytomną dziewczyną, ale połamanym bothaninem. Co gorsza im niżej schodził tym coraz trudniej było mu ją utrzymać. Sam James zresztą również przyhamowywał całą grupę, gdy dochodzili do kolejnych pieter. Sam szedł trochę z przodu próbując ocenić dalsze zejście.
Sama klatka nie miała zadnych znamion toczącego się oblęzenia, wydawała się wręcz innym światem w porównaniu z znikającymi w ciemnościach kolejnymi poziomami. Jednak kolejne wybuchy, dźwięki strzałów nie dawały zapomnieć o walkach.

***

Melodia wypełnia umysł Av've, a za nią miała nadzieje wyczuć dzieci. Moc nie miała granic jak to zwykł mawiać mistrz Nejl. ściany również nie powinny być przeszkodą gdy coraz bardziej wchodziła w swego rodzaju trans. gdy już chciała oddać się wsłuchaniu w podszepty mocy usłyszała , a raczej poczuła dysonans w melodii, która brzmiała w jej umyśle. Dysonans narastał coraz bardziej zniekształcając piosenkę. Spróbowała jeszcze mocniej się skupić by przywrócić owe dźwięki dziecięcej pieśni, lecz chaos już niemal całkowicie ją zagłuszył... nie wiedziała właściwie co to było. W prawdzie słyszała iż zakłucenia mocy mogą być nieokiełznane, lecz nigdy jeszce nie spotkała się z tak silnymi wirami mocy. Nieco wyczerpana dodatkowym wysiłkiem jakim było owe skupienie spojrzała w końcu Darnoka... który teraz przykucnął przed ciałem jedi, wokół którego powoli zwiększała się kałuża krwi... Strużka łez spływała mu policzku, gdy nieruchomo przyglądał się rycerzowi, mniej więcej w jego wieku. Zabrak nie odwracając głowy mówił drżącym głosem:
-Byliśmy w jednym klanie, ja i Rony... zawsze rywalizowaliśmy się kto jest lepszy w mieczu... wspaniały przyjaciel... Z naszego klanu tylko ja i on... zostaliśmy pasowani na rycerzy... on jakieś 4 miesiące temu, reszta zginęła w trakcie wojny. Niedawno nawet wziął padawana... A teraz... -zakrył sobie usta, gdy jego głos załamał się do końca.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline  
Stary 19-10-2008, 18:40   #103
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Wędrówka schodami od początku wydawała się dla Garrema męczarnią. Lecz prawdziwy ból pojawił się już podczas chodu, który musiał być dość szybki. Kruche ciało bothanina nie było stworzone do dźwigania większych ciężarów, dodatkowo w tak nieprzyjemnych warunkach. Każdy fałszywy krok mógł spowodować upadek o bolesnym zakończeniu.
Garrem ze smutkiem zauważył, że wyraźnie spowalnia grupę. Musieli czekać na niego. Dziewczyna kilka razy o mało co nie wyślizgnęła się z jego rąk. Nie był stworzony do tego typu zadań. Mężczyzna wciąż szedł przodem, jakby niezrażony toczącą się w pobliżu walką. W tym momencie to on był tutaj przewodnikiem.
Technik potknął się po raz kolejny, tym razem cudem unikając upadku w dół schodów. Zaklął w bothese i stanął na równych nogach. Potem ruszył dalej za grupą. Jak dotychczas podobała mu się rola zbędnego balastu. Przynajmniej nie stał w pierwszym szeregu, nie nadstawiał karku, a w odpowiednim momencie mógł uciec. Tchórzliwe, ale pozwalało przeżyć.
Co chwilę przystawali przed kolejnymi poziomami. Mogli wylecieć z nich żołnierze Republiki, a walka na wąskich schodach nie skończyłaby się dobrze.
Garrem zważał na każdy kolejny krok, choć było to coraz trudniejsze. Jak długo tak jeszcze pociągnie?
 
Terrapodian jest offline  
Stary 25-10-2008, 15:56   #104
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdzieś głęboko w środku czuła jeszcze ślad tej bezlitosnej siły, która próbowała wepchnąć i przytrzymać ją w beznadziejnym strachu. Pamięć, w której zagnieździł się fałszywy obraz skulonej między ciałami klonów, trzęsącej się z przerażenia figurki, jeszcze podtrzymywała swój złościlwy kaprys. Przez chwilę.

Ay've otrząsnęła się jak po lodowatej kąpieli, a w twardej rzeczywistości zameldowała się myślą trzeźwą choć delikatną niczym przegrywający w dejarik wookiee - że teraz już wiedzą, który się w tym mieczu okazał lepszy.

Kiedy Darnok zamilkł, ostrożnie dotkęła jego barku i cicho choć zdecydowanie powiedziała:

- On już nie potrzebuje naszej pomocy. Chodź.
 
Betterman jest offline  
Stary 26-10-2008, 19:35   #105
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Strzał ... świetliste ostrze w swym tańcu bezbłędnie wyłapało śmiercionośny pocisk i posłało go w ścianę ... unik ... zmiana tempa ... znów unik z jednoczesnym blokiem ...

Haen nie zastanawiał się, bo nie było czasu na zastanawianie. Moc kierowała jego ruchami, a on całkowicie jej ufał. Skupił się na niej, a ona podpowiedziała mu, co zrobić. Dzięki niej dostrzegł lukę w gradzie strzałów, która dała mu tak potrzebne ułamki sekund. To wystarczyło, aby młodzieniec skupił się na otaczającej go Mocy i skierował ją na inne tory. Ostatni strzał odbił już jedną ręką, drugą przygotowując do skierowania pchnięcia w stronę żołnierzy. Walka wyzwoliła emocje, agresję, która teraz spotęgowała płynącą przez niego Moc ...

Pchnął. Pchnął w tym jedynym momencie, gdy było to możliwe, kierując uderzenie na atakujący ich oddział ...
 
Smoqu jest offline  
Stary 29-10-2008, 12:00   #106
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Te wzburzone wiry mocy nie musiały być takie groźne. Nie jeśli będzie się zdyscyplinowanym. Mógłby je przecież kontrolować... Szkolenie jedi dawało mu ta możliwość... Mogły stać się sprzymierzeńcem... mogły ocalić młodziki... wystarczyło wyciągnąć rękę...
Nie da się opisać czym jest moc dla jedi. Zwykły człowiek tego nigdy nie zrozumie. Jak bowiem sobie wyobrazić jakby dodatkowy wymiar do którego jedi ma wzgląd właśnie przez moc? Jak opisać wiry, prądy mocy, gdy te nie mają koloru, smaku, zapachu, którego nie da się poczuć przez wyciągnięcie ręki.
Ale jeśli się żyje mocą wszytko nagle staje się naturalne, oczywiste, nie trzeba tego opisywać. Haen czuł jak wraz z wyciągająca się ręką wszech obecna moc gromadzi się jakby wokół jego dłoni. Miał nad nią kontrolę, wiedział jak jej użyć. W harmidrze walki jakaś część jego umysłu rozkoszowała się tą władzą nad mocą. To mogło ich uchronić...
Nie było żadnego dźwięku gdy niewidzialne pchnięcie przechodziło przez korytarz. Nie było widać fali gdy dosięgała kolejnych klonów znajdujących się w korytarzu. Pierwszy, który był najbliżej poleciał do tyłu na kilka metrów. Dwóch, stojących w środku korytarzu straciło równowagę i przewrócili się do tyłu, a podmuch wyrwał ich karabiny kilkanaście metrów do tyłu. Kilku kolejnych nieco się tylko zachwiali, ale przynajmniej na moment przerwali ostrzał. Reszta jednak dalej ostrzeliwała dwójkę jedi...

***

Zabrak spojrzał na Av've, ale od razu spojrzał w innym, bliżej nieokreślonym kierunku. Na jego twarzy malowała się rezygnacja, wymieszany z rozpaczą i jakimś otępieniem. Nie był to obraz rycerza jedi, który wpajano w republice, w stereotypach, legendach, opowieściach o bohaterskich czynach zakonu na niezliczonych frontach wojen klonów. Brak było tej mistycznej osnowy, tajemniczości, niezłomnego spokoju, żelaznej woli. pozostał obdarty obraz zwykłej istoty z uczuciami, wspomnieniami, marzeniami, w rozpaczy.
Nie ma emocji jest spokój...
Darnok wstał ciężko unikając wzroku Av've, a także widoku swojego martwego przyjaciela. powoli wyrównał oddech, a słone łzy zastygły na twarzy. Zamknął jeszcze na chwile oczy, po czym wskazał ręka w kolejny korytarz.
-Tędy... chyba kierują się na jedną z klatek schodowych...- Ruszył już w milczeniu w wskazanym kierunku

***

Które to już piętro mijają? 6, 7? Garren zaryzykował spojrzenie w dół, którego jednak nie zauważył. To jeszcze mogło trochę potrwać. Ale on czuł, że dłużej tak juz nie pociągnie. Ręce coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa, W końcu już nie mogąc dalej iść na kolejnym półpiętrze przystanął próbując złapać oddech. Musi przysiąść, odpocząć, musi na chwile choć wyprostować zdrętwiałe ręce. opadł ciężko na schody co nie było najlepszym rozwiązaniem gdyż nie lekkie ciało padawanki dodatkowo przygwoździło go do zimnych schodów. jeden z chłopców zauważył to i niepewnie się spytał:
Da pan radę dalej iść? Może jakoś panu pomóc?. Reszta również przystanęła, wraz z kurierem spoglądając na mechanika. Odgłosy kroków jednak nie ustały. Ktoś pospiesznie schodził w dół.
-Cholera- mruknął Bennet, zastanawiając się dlaczego to nagle on stał się przywódca tej dziwacznej grupy. - Do tyłu- rozkazał jeszcze i cofnął się na schody, by zobaczyć, kto to idzie i ewentualnie zaatakować pierwszy. młodziki cofnęły sie pomagając przy tym Garrenowi. Wyciągnęły znów również miecze i stanęły blisko siebie...

***
Av've i Darnok szybko pokonywali koleje stopnie, trzymając ciągle w pogotowiu miecze świetlne. Nie było to może najbezpieczniejsze, lecz nie było również zbyt wiele czasu. Im szybciej dotrą do młodzików tym lepiej. Pozostawała jeszcze kwestia gdzie był Garren, lecz tym mogli się zająć później. Kolejne piętro, zakręt i...
Mężczyzna w ostatniej chwili opuścił pistolet i zaskoczony spojrzał najpierw na Darnoka, po czym na Av've.
-Jedi?
-Kim jesteś? - spytał się zabrack, który próbował zamaskować resztki rozpaczy powagą. Rzeczywiście w dużej mierze się uspokoił, choć zapewne w jego umyśle nadal tkwił obraz martwego jedi.
-Zabłąkany turysta... Gdzie tu jest sklep z pamiątkami?- odrzekł sarkastycznie po czym dodał- jest ze mną paru waszych smarkaczy i jakiś bothanin. Próbujemy stąd jakoś zniknąć. - Darnok zszedł już spokojnie na półpiętro, gdzie znajdywała się reszta uciekinierów.
-Mistrzu!- młodziki od razu gdy go zobaczyły odetchnęły z ulgą i podbiegły do niego z nie ukrywaną radością. Również sam rycerz odetchnął z ulgą.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!

Ostatnio edytowane przez enneid : 29-10-2008 o 12:04.
enneid jest offline  
Stary 01-11-2008, 21:54   #107
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdzieś w głębi mignęły jej znajome, kosmate uszy, rozstrzygając przynajmniej jedną, dyskretną acz niewygodnie kłopotliwą kwestię. Rozwiązanie - przynajmniej tymczasowe - tej drugiej, bardziej oficjalnej, wierciło się niecierpliwie na półpiętrze, pod osłoną, na tak, kwestii trzeciej, świeżej, jeszcze niesklasyfikowanej i, z racji powyższego, najbardziej w tej chwili frapującej.

"Jedi to ty na pewno nie jesteś. Klonem też nie. Jeśli już to agentem. Ale nie wygląda na to, żebyś wiódł te dzieciaki na zatracenie. Przynajmniej nie umyślnie. I bothanina..."

Kiedy obaj zdążyli już popisać się bystrością, blster powędrował w górę, żeby się nonszalancko oprzeć na barku Ay've, a uniesiona bezlitosną próbką humoru brew odarła jej bezczelnie taksujące spojrzenie z resztek niewinności. To było spojrzenie, pod którym mężczyzni uświadamiają sobie, kiedy ostatnio myli głowę i że spodnie o numer większe, wcale nie byłyby za luźne...
 
Betterman jest offline  
Stary 01-11-2008, 22:43   #108
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Garrem dobrze wiedział, że dalszy bieg nie skończy się dobrze dla niego. Oni wszyscy są tacy bohaterscy, bo nie oni dźwigają około czterdziestu kilogramów padawanki, która jakoś nie chciała się ocknąć. Ręce zdrętwiały już zupełnie. To było gorsze niż godziny naprawiania tego świątynnego droida protokolarnego... przynajmniej wtedy było śmieszniej. Bothanin, który myślał, że za chwilę sobie odpocznie, nie poczuł nawet jak źle stawia stopę na kolejnym schodku. Natychmiast stracił równowagę i padł na schody wypuszczając z płuc resztki powietrza.

Nie miał sił iść dalej. Dodatkowo ten dzieciak przygwoździł go do schodów. Nie wstanie już stąd. Ar'Kal z ciekawością zastanawiał się, czy ta grupa super-bohaterów zrzuci go z tych nieskończonych schodów, aby pozbyć się zbędnego balastu. Jakiś chłopak spytał się, czy pomóc. Wreszcie któryś przypomniał sobie o zasadzie pomocy słabszym.
- Oj, przydałoby się, przydało... - szepnął bothanin z ironią w głosie. - Słuchaj, ty weźmiesz za nogi i poniesiemy we dwóch, wtedy...
Nie dokończył, bo pan Wieczny-Optymista jak zwykle usłyszał odgłosy zbliżającego się zagrożenia. Młodziki przystąpiły do ściany. Garrem ściągnął dziewczynę z barków i skorzystał z pomocy tego młodzika. Ktoś pomógł mu się podźwignąć z podłogi. Stanęli pod ścianą, padawani z mieczami w dłoniach, przewodnik wyciągnął blaster.

Na półpiętrze znalazła się para dobrze znanych mu Jedi. Było to dla Garrema bardzo zaskakujące. Myślałem, że oni... tam... oni są już... No właśnie? Jacy tam byli? Martwi, głupku! Takie myśli chodziły ci po głowie! Widziałeś ich zwłoki tak dokładnie, jak tego posiekanego klona. Bothanin zamknął oczy, aby zagłuszyć te myśli. Ważne, że stali teraz tutaj - żywi i niezadowoleni. Nie, raczej nie przywitają Garrema z otwartymi rękami. Nie po tym numerze, jaki im wywinął. Obserwował jak dzieciaki biegną do swojego mistrza. Spojrzał na omdlałą uczennicę, którą po raz kolejny pozostawiono na jego barkach i stwierdził, że chyba ten Zabrak nie będzie zadowolony. Była też Ay've, ale ona właśnie załatwiała jakieś sprawy z tym twardzielem. Garrem wolał więc udawać, że go tu teraz nie ma.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 02-11-2008, 19:00   #109
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Korun spodziewał się większego efektu, ale jak widać jeszcze wiele musiał się nauczyć. Przynajmniej ostrzał zelżał nieco dając im szansę na przebiegnięcie pozostałej części korytarza i doprowadzenie do zwarcia, a wtedy ...

Moc ciągle płynęła przez Haena. Czuł jej wibracje w mięśniach, gdy skoncentrował się na jak najszybszym dotarciu do przeciwników. Skoczył do przodu z niezwykłą szybkością przemierzając przestrzeń, aby nie dać czasu klonom na przegrupowanie się ... Miecz, trzymany już w obu dłoniach, znów stworzył barierę ... Obok biegł Jedi ... Byli coraz bliżej ... Bliżej ... Tuż, tuż ...
 
Smoqu jest offline  
Stary 05-11-2008, 19:10   #110
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Przenikliwy i niedostępny wzrok Av've wygrał w krótkim pojedynku spojrzeń z kurierem, który najwyraźniej dość szybko umiał ocenić temperament dziewczyny, a przy tym niebezpieczną broń przy jej boku. Mężczyzna odwrócił wzrok od postury i stroju padawanki, który bynajmniej nie kojarzył sie z jedi, i zerknął na scenę z tyłu
-No to patologiczna rodzinka w komplecie- mruknął do siebie. Radość młodzików z obecności mistrza jeszcze nie malała gdy przerywajac sobie wzjamnie próbowali opowiedzieć co się stało...
-Mistrzu, dobrze, że jesteś! Zaatakowały nas klony! - Ćwiczyliśmy w sali treningowej styl Makashi... -Był z nami mistrz Filius i... -... I padawnka Yellin... -Wtedy wpadli do sali komandosi, uciekliśmy drugimi drzwiami... -Windą ale ta nagle się zatrzymała więc wyszliśmy na najbliższe piętro... Znów nas zaatakowali... - w końcu...
-Już dość- Darnok w końcu zdołał przerwać niekończącą się relację- Teraz spokojnie, jeszcze nie jesteśmy bezpieczni. Musimy zejść do piwnic Spojrzał na Garrena i kiwnął mu zagadkowo głową. Podszedł do niego, ukleknął i obejrzał nieprzytomną dziewczynę
-Co z niÄ…? Czemu jest nieprzytomna?
- Mistrz Filus zginÄ…Å‚ w jednym z korytarzy-
podjął nieśmiało jeden z młodzików, a na jego oczach znów pojawiły się łzy, a głos z każdym słowem się załamywał-Ona chciała dojść do niego, płakała i on- wskazał ręką na Benneta- ją ogłuszył... rycerz spojrzał przez chwilę na kuriera po czym zwrócił się spowrotem do chłopca
-Spokojnie Sinios, weź wraz z Allenem Yellin, mechanik chyba jak na razie sobie z nią sam nie poradzi. Musimy jak najszybciej zejść na sam dół, to jeszcze z 20 pięter.- Jedi nic więcej nie powiedział, nie okazał jakiejś złości wobec bothanina i jakby nigdy nic ruszył pierwszy po schodach, nie czekając, aż reszta coś zrobi.

***

...Dzięki namiętności zdobywam siłę...
Dzieki mocy mógł to zrobić. Nie okazać strachu, nie zawahać się, przejąc kontrolę nad moca- to był klucz do sukcesu. Czuł, że to było na wyciągnięcie ręki. wystarczyło to z siebie wyzwolić... Ostatnie metry pokonał jednym susem, a miecz z śmiertelna szerokim i błyskawicznym cięciem przeszyło pierwszego klona. On jest wrogiem, nie jest człowiekiem, jest maszyną do zabijania i trzeba go zabić... nie ma litości, więc i jemu nie można okazać litości... Trzeba każdego z nich zabić. Każdego... Nie ma innego wyjścia... nie ma prostszej drogi jak przez moc.
Nie miał jednak czasu. Jeden komandos już wymierzył w stronę padawana i naciskał spust, z drugiej strony, przy przeciwległej ścinie dwóch klonów już cisnęła w jego stronę serię... Kolejni lada chwila również wezmą go w ogień krzyżowy. Starszy rycerz jeszcze nie doszedł, wyraźnie zwolnił, ale Haen nie był wstanie określić przyczyny bez oglądania się za siebie. Lecz może jednak zdoła utrzymać tempo... Wystarczy przecież skorzystać z mocy...
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172