Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2008, 10:26   #711
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Arein przyglądał się kryształowi. Widział już kiedyś takie na planie cienia, wiedział d czego służą i miał przeczucie, że właśnie coś tego typu dostanie. Jednakże te na planie cienia były, oczywiście, nie nieprzezroczyste, ale czarnej barwy. Dzięki temu w ciemnościach planu cienia niełatwo było je zauważyć… jednak tamte były również bardziej niebezpieczne. Można by rzec, że były formą niewolnictwa, gdyż pozwalały bez zezwolenia posiadacza zaglądać w jego myśli. Oczywiście nikt ze szpiegów o tym nie wiedział, tylko najbardziej zaufani z nich mieli o tym jakieś mgliste pojęcie. Tajemnica była tak mocno skrywana, że nawet mistrzowie gildii szpiegów nigdy o tym nie rozmawiali, tylko raz w życiu dostawali instrukcje co do obsługi kryształów i ten jeden raz musiał wystarczyć.

Skąd, więc zatem Arein wiedział? Powód był prosty, pochodził z bardzo znamienitej rodziny szlacheckiej, więc miał dostęp do tego rodzaju przedmiotów, był znamienitym magiem, więc badał tego typu przedmioty, a że znał się na swoim fachu to przebił się przez ochronne i mylące runy i magię, której użyto aby zamaskować tę zwodniczą magię. Nikt mu o tym nie powiedział, sam również nie rozmawiał o tym, a wiedzę na temat tego jak sprawa wygląda w szeregach szpiegów dowiedział się zwyczajnie dzięki moc kryształu. Był to jednak jedyny raz kiedy użył jego mocy, zbytnio się bał, że ktoś mógłby go wykryć, znał słowo „umiar”, słowo, które mogłoby ocalić nie jednego maga.

Teraz jednak nie posiadał specjalistycznej aparatury, ani czasu aby przeprowadzić badania. Musiał zaryzykować… niestety musiał… ze słów mistrza szpiegów wywnioskował, że wiedza, którą mu właśnie przekazał jest raczej tajna, sekretna, więc jeśli się nie zgodzi, prawdopodobnie, może nasz sympatyczny gość okazać się niezwykle nieprzyjemny. Co prawda mieli przewagę liczebną… ale w starciu z magami to nie liczby miały znaczenie, a umiejętności i moc. W tej chwili byli bardzo osłabienie, gnom jeszcze dochodził do siebie, jego własna moc została poważnie uszczuplona, a i dzika magia był zarówno korzyścią jak i przeszkodą. Poza tym ze względu na jego fach zapewne miał parę sztuczek w rękawie, w końcu sam tu przyszedł, pewnym krokiem, bez obstawy… Czy aby na pewno? – zagwizdało w czaszce cienioelfa pytanie.

- Twoja propozycja jest naprawdę kusząca… na tyle kusząca – tu przerwał i schylił się po kryształ, podniósł go i spojrzał na niego, trzymając go uniesionego w stronę słońca, w środku przeskakiwały małe iskierki tęczy żwawo, z jednej strony na drugą, był piękny, dużo bardziej niż czarne kryształy z planu cienia, Ale czy to nie piękno bywa mylące? że się na nią zgodzę. Mam przed sobą długą drogę i potrzeba mi sojuszników, mam nadzieję, że ty się takim okażesz. Proszę nie zrozum mnie źle, ale dopiero się poznaliśmy, byłoby to wysocy nieodpowiednie gdybym całkowicie ci już zaufał. – pozwolił sobie zażartować, puszczając oko do słuchacza, miał nadzieję, że prawda zawarta w tych słowach przez żart i analogię do stosunków męsko-damskich, złagodzi nieco jego słowa.

- W takim razie będę już ruszał… panie Loagheer czy zechciałby pan wyruszyć ze mną w podróż? Przydałaby mi się pomoc, a panu zapewne towarzystwo… może więc tymczasowo, na czas nieokreślony, razem będziemy wędrować? – zapytał się gnoma patrząc mu w oczy i wyczekując odpowiedzi, po czym ruszył we wskazanym mu kierunku przez jego nowego „wspólnika”, jak wolał go nazywać.

***

Będąc więźniem w twierdzy Vaein Toris Arein zdążył już zapomnieć jak wyglądał plan materialny. Te wszystkie kolory, ciepły wiatr i piękne krajobrazy, tak inne od ich niemych odbić na planie cienia. Pogoda była piękna, lecz wrażenia estetyczne, których dotarczał mu krajobraz były tylko i wyłącznie intelektualne, rzeźba terenu, podziw dla mistrzowskiej ręki rzemieślnika jakim był wiatr, to wszystko było tylko echem odbijającym się wewnątrz pustego serca cienioelfa, widok był niezwykły, ale i ulotny, zmieni się jeszcze wiele razy… a może nie będzie miał czasu?

Pogoda zaczęła się nagle zmieniać, przypominać mu plan cieni. I może rzeczywiście czuł jakieś połączenie, coś w jego sercu zaczynało wypełniać pustkę, spadł czarny deszcz, gnom wraz z Szazelem wołali go, aby wyruszył za nimi do jaskini. Czarne krople odbijały się głuchym echem w sercu Areina. Miał wrażenie, że tonie, stał tam a czerń zaczynała oblepiać jego twarz kształtując niby maskę beznadziei. Czuł jakby wszystko co do tej pory robił było bezcelowe, jakby jego ucieczka, jego walka, jego starania i poświęcania były tylko pyłem rozsypanym na wietrze, pyłem który nic nie osiągnie, o którym nikt nie będzie pamiętał.

-Nie… - ledwie słyszalny szept wydarł się na wolność z kącików jego ust, zrobił krok do przodu -Za daleko… nie mogę teraz… - Powoli stawiał kolejne kroki w kierunku jaskini, aż w końcu był bezpieczny od czarnej cieczy, resztkę którą miał na sobie ostrożnie strzepał, nie chciał znowu popaść w depresję.

Jaskinia była nietypowa, nie widywał oczywiście za bardzo na planie cienia takich rzeczy, nie był też zbyt długo na planie materialnym, aby poznać wszystkiego jego zakamarki, lecz mimo tej ciekawości i niewiedzy intrygowały go i niepokoiły go żywiczne gluty wyrastające ze ścian i sufitu jaskini.

- Czy wiecie co to jest? Wygląda… niepokojąco…- spytał się swoich towarzyszy. Miał nadzieję, że przypadkiem nie weszli do jakiejś ogromnej paszczy, nie… nie mogli… przecież były tu krasnoludzie tunele, A może to nie one je wybudowały…, względnie przyjemna myśl przeszła przez głowę magowi cieni.

- Nie wyglądają one zbyt przyjemnie… może to jakiś ul? Nie schodźmy może raczej głębiej, przeczekajmy tutaj deszcz i gdy się skończy wyruszymy dalej? Chyba, że masz inne zdanie Loagheer? Po prostu mam złe przeczucie co do tych jaskiń… – ostrożnie spytał Arein. To nie strach motywował go do tego pytania, a roztropność i ostrożność, wolał unikać niepotrzebnych i zarazem niebezpiecznych walk czy starć.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 20-10-2008 o 21:57.
Qumi jest offline