Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2008, 14:10   #58
Zaczes
 
Zaczes's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodzeZaczes jest na bardzo dobrej drodze
Kimi zszedł na dol, oglądnął motor bardzo dokładnie w poszukiwaniu ładunków wybuchowych czy innych niespodzianek. Odpalił maszynę, która cicho zamruczała. Podjechał do Zbyszka i ustawił się równolegle. Chwile bawił się manetką i zaczął rozmowę czekając na towarzyszy.

-Zdrowo pierdolnięta grupa, nie?

Zbyszek na chwile przestał polerować motor.

-Pracowałem z gorszymi. Nie podoba mi się to , że książę coś ukrywa , coś dużego.
-Taa.. ale z tego co nie powiedział Ci jeszcze, wszystko przedstawiał tak, że to jest dopiero pierwsze zadanie, a następne będą niby gorsze, na razie nawet nie próbuje zrozumieć tego wszystkiego.. Kiedyś będzie trzeba. Dlaczego niby zaatakowali? Wydaje mi się to dziwne.. A szczególnie ten list jakiś.
- Korespondencja nie jest w stylu Sabatu.. albo się mylę.
- Mylisz się, akcja była amatorszczyzną , nikomu prawie nic się nie stało.. to na bank Sabat
-No tak, ale wyglądało to jak odwrócenie uwagi, czy wiadomość.. to nie był w sumie atak. Książę dostaje wiadomość od Sabatku.. i spieszy mu się żeby zabić żółtka, nie kapuje. Dwie rożne sprawy z pozoru.
- Jak dla mnie to może sobie gadać nawet z samym Kainem , tylko niech dotrzyma swojej części umowy.
- Ciekaw jestem jak będzie wyglądała akcja i czy Nasi kompani umieją brudzić paluszki, na mnie możesz liczyć nie przepadam za palną bronią to mogę nieźle odwrócić uwagę, widziałem że wziąłeś snajperkę, dobrze strzelasz?

Brujah uśmiechnął się , pełen pewności siebie.

- Jak Clint Eastwood w jednym ze swoich westernów.

-Zastanawiałem się jak dopaść żółtka, najrozsądniej właśnie było by nie z bliskiej odległości. Koncepcje mam dwie.. spalić go, trafiłbyś w pięcio-litrowy kanister, nie? To taka luźna myśl była..
Tak serio nie wiem czy tez nie będzie łatwiej gdy będzie w ruchu. Wiesz zrobić rajd motorkami na niego, zrobić duże bumm.. Widziałem jak Ciebie załatwił na bliska odległość.. Wtedy wiesz, koło tego baru.. i w sumie nic nie mogłeś wtedy zrobić.


Zbyszek zmrużył oczy..

- Kołek .... znajdź sobie kołek. Jak go unieruchomimy to szybka egzekucja i po sprawie. Ogień... no nie wiem , zbyt niebezpieczne , zresztą nie sądzę , żeby był taki głupi żeby stawać obok kanistra. Będzie ciężko go zabić. Jest przebiegły , to wiemy na pewno. Będzie także miał wielu ochroniarzy , ale z nimi nie będzie problemów. Potrafię zabić 5 z nich nim zdążą przeładować. Kocham akcelerację...Samego Kosimazaki powinniśmy z zaskoczenia ubić. Tak będzie najrozsądniej. Przechytrzenie go byłoby za trudne jak sądzę. Z buta nie ma co też wparowywać , bo się ulotni. Wiesz jak ja bym to zrobił? Włamałbym się gdzieś gdzie spędza dzień , zaminował teren i czekał do świtu w jakimś bardzo ciemnym miejscu. Wtedy nacisnąłbym czerwony guzik i patrzył jak wróg zmienia stan skupienia we śnie.No ale do tego potrzebowalibyśmy kilku tygodni infiltracji , czego nie mamy.
-Jak chcesz wsadzić mu kolek jak w bezpośredniej, jeśli nawet go nie dotknąłeś.. Było by fajnie, ale boje się tego uśpienia. Chodzi o to ze gdybym podrzucił gdzieś blisko mój zapasowy kanister i byś go wysadził blisko żółtka, to pewnie spanikowałby.. a wtedy łatwiej było by go utłuc, prawdopodobnie nie mógłby się skupić na hipnozie czy co to było. Ale mówię że to luźna myśl.. Wiesz ja lubię trochę na żywioł, czasem. Tez preferuje środki wybuchowe, najłatwiej było by dopaść go w samochodzie.. Doczepić ładunek to nie problem, nawet w czasie jazdy, mogę podjechać szybko z wyłączonymi światłami i po sprawie.. Tylko żeby go zmusić do jazdy..

Zbyszek miał głęboko zamyśloną minę.

-Cóż , można by go wykurzyć z nory , mamy malkava w drużynie , może stać się niewidzialny. Zaminowały wszystkie samochody na posesji , a potem zrobilibyśmy w samym magazynie pokaz fajerwerków. Cing-ciang-ciong będzie chciał spierdolić to go wyjebiemy w kosmos. Ja mogę być strzelcem. Ponadto mogę bronić wejścia , żeby nic nie odjeżdżało ani przyjeżdżało. Pozostaje kwestia strażników. Mogę odwrócić ich uwagę i wdać się w walkę , a wy zrobicie wtedy swoje, mi wszystko jedno.
-Odwrócenie uwagi mogę wziąć na siebie też ja, ale i mnie i Ciebie żółtek widział, więc jeśli mają jakieś kamerki itp, to będzie kiepsko. Może Ventrue z jakimś pilnym zafałszowanym zamówieniem dał radę by się wbić i odciągnąć ich uwagę, nie wiem, nie wiem.. I tak musimy czekać na "resztę" grupy..
- Na pierdolonego Ventrue nie ma co liczyć , prędzej nas wydyma i skuma się z kitajcami niż się narazi. Z odległości mnie nie zauważą , uwierz mi. Poza tym jestem dość....szybki...
-Widziałem kiedyś "to" w akcji. Nawet nie wiesz jakbym chciał nauczyć się wykorzystywać w ten sposób krew., Ale uczę się czegoś nowego powoli, co też potrafi sprawić kłopotu.. Dobrze, tak więc będziemy i tak zdani na siebie.

Kimi zaczął szukać w plecaku słuchawek i systemu do rozmowy, jak to zamawiał myślał także właśnie o motorach. Wręczył jeden zestaw Brujahowi, po czym ustalił z Nim częstotliwość, gdy reszta zeszła na dół wręczył je im także.

- Dzięki stary , tak będzie łatwiej.
- Oby było łatwo..
 
__________________
Live to Ride / Ride to Live
Zaczes jest offline