Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2008, 21:14   #306
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Noc, mimo pewnego niepokoju o towarzyszy, Joseph przespał spokojnie. Od dawna przyjął za zasadę, by nie przejmować się rzeczami, na które nie miał wpływu. I w większości przypadków udawało mu się to.

Planowanie czegokolwiek również mijało się z celem, bo jakież można snuć plany w obliczu tak nieprzewidywalnej i magicznej istoty jak Południca.

Po krótkiej porannej gimnastyce oraz odświeżeniu się w przyniesionej do pokoju misce wody zszedł do izby i zasiadł za stołem.
Tak jak przewidywał, Ishera nie było.

Po chwili zjawili się pozostali kompani. W końcu razem zasiedli do posiłku. Całkiem smacznego, jak na taką dziurę. Zazwyczaj w takich miejscach żywiono podróżnych produktami pośledniej jakości. I tak biedacy nie mieli wyboru, a mało który z nich wracał jeszcze kiedyś w to miejsce. A miejscowi nie przychodzili po to, żeby jeść, tylko żeby pić i wymieniać się informacjami, która to wymiana, w przypadku kobiet, zwana by była po prostu plotkowaniem.
Albo zatem tutejszy karczmarz był wyjątkiem, albo też zrobił wyjątek dla Gilesa.

- Ruszamy zaraz po śniadaniu - spytał Joseph - by się jakoś przygotować na spotkanie i odszukać Ishera, czy też zjawiamy się w lasku krótko przed południem?
 
Kerm jest offline