Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2008, 21:30   #712
g_o_l_d
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
W chwili, gdy Beriand spokojnym głosem zaczął nawoływać swojego chowańca, Gedwar wolno wodził spojrzeniem po pomieszczeniu. Nagły szmer otwieranych drzwi sprawił, że spojrzał w stronę wejścia do domostwa. Kolejna nieznana mu postać przekroczyła próg dzierżąc w dłoni miecz. Gedwar zwolnili drzewiec broni więziony silnym uściskiem spostrzegłszy obojętność z jaką Beriand przywitał gościa.

- Zapytałbym was, o to, co tu się stało... Ale mam przeczucie, że nie będziecie mi w stanie dostarczyć satysfakcjonujących odpowiedzi.-
rzekł pewnym siebie głosem zbrojny.

- Może nie satysfakcjonujące, ale przeciwników było czterech, szybko rozprawili się z orkiem i tropicielem, uwolnili Mi Raaza i odeszli. Wygląda na to, że zatargali kapłana do potężnego nekromanty, ale o tym więcej może powiedzieć Gedwar.

Gedwar bez słowa zmierzył nowoprzybyłego spojrzeniem. Ten jakby zupełnie go nie zauważając odezwał się ponownie:

- Beriand, znajdź resztę.... Luinehilien i Amman są pewnie w świątyni druidzkiej. Ragan... Nie mam pojęcia, gdzie się szlaja. Jakbyś trafił na Mildrana, czy też Mildranę... byłoby miło. Sprowadź, kogo znajdziesz, tutaj. Zakładam, że kapłan zniknął w tajemniczych okolicznościach? Masz na to godzinę... może półtora godziny.


Wtem postać na chwilę znikłą za drzwiami prowadzącymi do kolejnego pomieszczenia.
Nim jednak Gedwar zdarzył o cokolwiek spytać elfa, intrygujący mężczyzna powrócił z parującym naparem. W mgnieniu oka głowa krasnoluda osunęła się, po tym jak Turam skosztował napitku podanego przez mężczyznę. Ten napotkawszy chmurne spojrzenie paladyna odrzekł, wpatrując się prosto w ciemne oczy Gedwara

- Środek uspokajający... końska dawka.-
Urywając na chwilę podszedł do paladyna
- Co ty tu robisz paladynie? Co członek Zakonu Delfina robi w Phalenpopsis, w dodatku incognito? Może i pozbyłeś insygniów swego zakonu, ale twoja zbroja cię zdradza... Jest przystosowana do walki pieszo. Niewielu paladynów obywa się bez rumaków. Ale Zakon Delfina walczy na okrętach. Najbliższa siedziba waszego zakonu jest bodaj w Stormshield. I najważniejsze, czemu interesujesz się Turamem? Dla berła?


Gedwar z trudem ukrywając zaskoczenie, w milczeniu wsłuchiwał się w każde kolejne słowo mężczyzny. Kantem oka zauważył nieukrywany uśmiech, jaki malował się na licu Berianda w chwili, gdy ten opuszczał przybytek krasnoluda.

- Musze przyznać, że bacznie obserwujesz otoczenie panie. Sądzę, że tylko nieliczne rzeczy umykają twojej uwadze. Skuteczne znajdywanie słabych punktów to znamię doświadczonego wojownika. Zgaduje, że w tych czasach nie tylko tej umiejętności zawdzięczasz to, że jeszcze żyjesz… Zwą mnie Gedwar. Wybacz starzejącemu się człowiekowi, ale w gradzie pytań nie dosłyszałem twego imienia. Mógłbyś je powtórzyć?

W tym samym momencie, drzwi otworzyły się ponownie. Elf niepewnym krokiem dotarł do dzbana z winem i jednym haustem wlał w siebie kielich pełen napitku. Napełniając go ponownie rzekł:

- Możecie mi powiedzieć, co się dzieje?
- zapytał, na co Aydenn odpowiedział krótko.
- Wynosimy się stąd. Pakuj swe manatki, jeśli chcesz iść z nami. Jak tylko wróci Beriand z resztą grupy opuszczamy to miejsce.

- Porwali Mi Raaza, a nam sprali skórę... Ale niech no ich jeszcze raz spotkam, to...
- odparł wściekle Yokura, zaciskając gniewnie pięść.

Wtem w mgnień oka niebo pociemniało. Brzęk pękających okien, oraz trzepot wielu małych skrzydeł zagłuszył jakiekolwiek inne dźwięki. Gedwar bez namysłu rzucił się w stronę Turama, na oślep młócąc powietrze głownią młota. Chwyciwszy krasnoluda pod pachę ruszył w stronę piwnicy. Zbiegłszy na dół położył Turama w kącie izby. Z chwilą wypowiadania rozkazu, jego puklerz „rozrósł się” do rozmiaru pawęża. Gedwar stojąc tyłem do ściany przykucnął chcąc jak najszczelniej osłonić bezbronnego krasnoluda. Po chwili na kamiennym spągu leżało kilka martwych istot. Gedwar bez wahania wypowiedział kolejne słowo rozkaz. W mgnieniu oka nieskazitelne białe światło otuliło całą piwnicę. ”Miejmy nadzieję, że to je przepędzi”
 
__________________
Nie wierzę w cuda, ja na nie liczę...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d
g_o_l_d jest offline