Najwidoczniej Wilczka nie poczuła się dotknięta tym, że wśród cudów świata znalazła się dopiero na ósmym miejscu. A może, po prostu, nie sądziła, że Duncan mówił właśnie o niej... Wydawać by się mogło, że dziewczyna nie zdaje sobie sprawy ze swej urody, jak i z tego, jakie wrażenie wywołuje na mężczyznach. Przynajmniej na jednym...
Wilczka pasowała jak ulał do otaczającej ich przyrody. Jedyne, co można było jej zarzucić to fakt, że sama jej obecność nie pozwalała w pełni skupić się na pięknym lesie, który ich otaczał.
Duncan potknął się o korzeń, wysunięty na ścieżkę przez jakieś stare, złośliwe drzewo. To dopiero uświadomiło mu, że powinien nieco więcej patrzeć pod nogi, a mniej - na idącą przed nim dziewczynę. Co, jak się okazało, wymagało nieco poświęcenia...
Las wokół nich cieszył się życiem. Śpiew ptaków, szum drzew, promienie słońca przedzierające się przez liście i padające na kobierzec srebrzysto-zielonego mchu, wietrzyk bawiący się w berka między drzewami i tarmoszący wyniosłe pióropusze paproci... To wszystko sprawiało, że każdy chciał się po prostu cieszyć życiem i nie myśleć o żadnych smutnych czy poważnych rzeczach.
Jeziorko, do którego zaprowadził ich Papo, było prześliczne... Malutkie, ukryte w lesie, ale oświetlane promieniami słońca, z odrobiną pisku na brzegu. Prawdziwe marzenie.
Najwyraźniej na tym świecie nikt nie słyszał o takim drobiazgu jak strój kąpielowy. I chociaż Duncan, jako artysta, niejedno w życiu widział i niejedna panna zrzucał przy nim szatki, to żadna nie zrobiła tego z takim naturalnym wdziękiem. I z pewnością nigdy widok nie był tak uroczy...
W postawie Wilczki nie było nic prowokującego. Była pełna gracji, ale Duncan miał wrażenie, że nie zdaje sobie ona sprawy z tego, jak bardzo jest zmysłowa.
Pełen radości śmiech Wilczki wyrwał go z oczarowania. Bez wątpienia nie miał nic przeciwko kąpieli, szczególnie w taki uroczy dzień i takim uroczym towarzystwie.
Usiadł na trawie i zaczął się rozbierać.
Rzecz jasna był gorszej sytuacji niż Wilczka - miał na sobie więcej rzeczy. I wiedział dobrze, że mało jest równie śmiesznych obrazów, jak facet skaczący na jednej nodze i usiłujący zdjąć spodnie.
Woda była cieplutka, jakby nie promienie słońca, ale ciepłe źródło przyczyniało się do utrzymania tej bardzo przyjemnej temperatury.
Duncan z przyjemnością zanurzył się w wodzie i popłynął w stronę środka jeziorka, zostawiając bliżej brzegu Wilczkę i Papo. Obrócił się do nich twarzą i nagle poczuł, jak coś łapie go za kostkę i zaczyna ciągnąć w dół.
W ostatniej chwili nabrał powietrza. |