Dagmara była bardzo wygłodniała, więc z ochotą zasiadła do śniadania. Kęs smażonej kiełbaski z ketchupem i chlebem poprawił jej humor.
„ Od tak dawna tego nie jadłam.” – pomyślała kobieta. –„Ostatni raz to chyba… tak, na biwaku, na ostatnim roku studiów. Ach, stare czasy.” – uśmiechnęła się do wspomnień – „Boże, jaka ja jestem stara” – uśmiech spełzł nagle z jej twarzy.
Ugryzła kolejny kawałek mięsa, popiła kawą bez mleka „Świństwo!” i spojrzała na swoich towarzyszy. Od dłuższego czasu panowała niezręczna cisza, którą przerywało jedynie bzyczenie muchy uparcie latającej gdzieś w okolicach przedwczorajszego obiadu, oraz cisze chrapanie dobiegające chyba z toalety.
- No to co robimy, Panowie? – zagadnęła upijając koleiny łyk kawy. – Nie wiem, jak wy, ale ja się lekko śpieszę. Ciekawe, która jest godzina. Powinnam siedzieć w papierach i przygotowywać się do poniedziałkowych rozpraw. – odbiegła nieco od tematu, ale nagle zreflektowała się – Z resztą nieważne. Dobrze by było po jakąś pomoc drogową zadzwonić, odholować samochody do warsztatu i dostać się do Wrocławia. Nie chcę być pesymistką, ale obawiam się, że długo na zakupach Staszka nie pociągniemy – uśmiechnęła się – Któryś z was ma zasięg?
__________________ W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.
Ostatnio edytowane przez echidna : 25-10-2008 o 19:54.
|