Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2008, 13:15   #9
Arslan
 
Arslan's Avatar
 
Reputacja: 1 Arslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodze
Asus wyszedł z pomieszczenia w którym był sam Bóg Maszyna. Jego mózg a właściwie procesor w głowie, lub tym co ma być głową prawie się usmażył. Szedł wiec nie zgrabnie, nawet nie zauważając świdrujących go oczu strażników androidów. Szedł przed siebie starając się dojść do ładu z samym sobą. W tym momencie przebłyski dawnych wspomnień znów dały znać o sobie. Kobieta, dziecko machające do niego. Ale kto, co dlaczego, tego nie wiedział. Zawsze gdy miał z „nim” kontakt w jego głowie działy się dziwne rzeczy. Ale nie przywiązał do nich wagi. Wyszedł na zewnątrz. Otaczały go ruiny tego co niegdyś było wielkim tętniącym życiem miastem. On je widział, pamiętał w głowie miał jego przebłyski. I choć były to cienie wspomnień z poprzedniego życia, nie zdawał sobie z tego sprawy. Powoli szum w głowie ustępował, powoli dochodził do siebie po spotkaniu z bogiem maszyną. Prześladujący go obraz kobiety i dziecka odchodzi i bladł coraz bardziej i bardziej. Wracał do siebie. W głowie dudniło mu już tylko zadanie które miał do wykonania. Ruszył więc szybkim krokiem opuszczają siedzibę „Boga Maszyny”. Pod tym co miało być stopami jego słyszał chrzęst kamyków. Były to zwęglone metalowe elementy pokryte jakimiś minerałami wytrąconymi w skutek wysokiej temperatury. Wyglądało to jak żużel z huty. Asus nie miał jednak czasu nad tym się zastanawiać. Miał zadanie do wykonania. Miał dowiedzieć się co stało się z oddziałem który szturmował Placówkę Legionu. Szedł miedzy ruinami idąc w kierunku wzgórza. Z niego potem musiał zejść na dół, co nie było łatwym zadaniem gdyż było ono strome, bardziej przypominało urwisko. Dla niego jednak, nie stanowiło to większej trudności. Po wejściu na górę ukazał mu się widok. Z jednej strony, straszny, ale z drugiej dla niego tak naturalny i oczywisty że nie stanowiący niczego nadzwyczajnego. Choć tak inny od tego co widział wcześniej, od tych natrętnych wizji które ma gdzieś w środku w głowie. Obraz świata tego samego świata który widzi, wydaje mu się ze od zawsze. Zsunął się w dół wzgórza i dalej ruszył pośród ruin. Wzniecając tu i ówdzie trochę kurzu, z nieznającej wody ziemi. Rozglądając się sam nie widząc za czym, wiedziony instynktem…
 
__________________
Hakuna Matata, jak cudownie to brzmi ...

Ostatnio edytowane przez Arslan : 21-10-2008 o 13:26.
Arslan jest offline