-Kurwa! Skąd wy się tu wzięliście?! Nie mogliście być tu wcześniej?
... i tylko spróbujcie do mnie strzelić! Zniszczyli mój oddział, pieprzony chaos!
Pomożecie mi czy nie? - powiedział Kosmiczny Marines najprawdopodobniej z Zakonu Raven Guards - Mam go zbadać? Wygląda na rannego, i to dość ciężko. - w komunikatorze brata-kapitana Ragnaaka zabrzmiał głos brata-medyka Nikelusa.
"Spokojnie, i tak będziemy musieli go zabić. Kwestią pozostaje kiedy to zrobimy" - Cahirowi przypomniały się słowa Inkwizytora Ravanosa. Wiedział, że jeszcze nie jest ta pora, jeszcze nie. W szybkim tempie przeanalizował sytuację oraz wszystkie możliwości po czym zwrócił się do wszystkich :
- Wstrzymać ogień ... jeszcze nie pora. Wszyscy na stanowiska, wzmóc czujność i wypatrywać podejrzane ruchy, nie mamy do końca pewności z kim tak naprawdę mamy do czynienia. Bez rozkazu nie wychylać się.
Spojrzał w stronę brata Noa szybkim spojrzeniem, zimnym, wyrachowanym, które nie lubi ewentualnych sprzeciwów : - Zawody zrobicie sobie kiedy indziej. Ale na pewno nie w tym momencie. Miejcie go na celowniku, ale bez pochopnych ruchów. Miejcie także na uwadze najbliższą okolicę.
Po szybkiej przemowie tylko delikatnie się wychylił za osłony i rzekł w stronę nieznanego mu brata z Adeptus Astartes : - Znasz procedury, więc się nie zdziwisz jeśli poproszę Ciebie o to abyś grzecznie i pomału podszedł w moją stronę nie robiąc gwałtownych ruchów bracie. Jakikolwiek niepotrzebny gest lub słowa do ewentualnych sprzymierzeńców schowanych w ruinach uznam za akt agresji i zostaniesz z miejsca rozstrzelany ... pomału, bez słowa podejdź, a wówczas postanowimy co dalej.
Jeśli inkwizytor miałby zamiar przeciwstawić się obecnie tu wydanym rozkazom to brat-kapitan Cahir będzie miał kilka słów co do tego kto tu dowodzi.
__________________ Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!! |